Hjastasteinn (Islandia, 2016), reż. G. A. Guðmundsson; wyk. B. Einarsson, B. Hinriksson; dystr. Bomba Film; premiera w Polsce: 9.06.2017
Filmów o dojrzewaniu, pierwszych zakochaniach i seksualnych doświadczeniach jest bez liku. Nawet tych o dojrzewaniu gejów – choćby „Get Real”, „Piękna rzecz”, „Sekret Saszy”. „Serce z kamienia” nie jest jednak po prostu kolejnym filmem na ten temat – wyróżnia się wizualnym pięknem, psychologicznym realizmem postaci, wyjątkowym uchwyceniem autentyczności ich przeżyć.
Rybacka osada na Islandii. Thor i Christian są niemal nierozłączni. Niektórzy robią przytyki, że aż za bardzo. Thor ma bardziej wygląd jeszcze chłopca, Christian jest już młodzieńcem. Thor jest „po męsku” szorstki i gwałtowny, Christian to ten łagodniejszy. W zajawce filmu czytamy: „Jeden próbuje zdobyć serce pewnej dziewczyny, podczas gdy drugi odkrywa w sobie uczucia wobec najlepszego przyjaciela.” Wierzcie mi, przez pierwszą, sporą część filmu nie widać, który zakochuje się w którym. Erotycznych podtekstów, końskich zalotów co niemiara – ale co jest prawdą, co grą, a co zwyczajną zgrywą – nie wiadomo i oglądamy ten gąszcz niejednoznaczności z zapartym tchem.
Wisi nad chłopakami ponury cień homofobii – swe własne seksualności dopiero testują (np. nieśmiałymi pocałunkami z dziewczynami), ale to, że być „ciotą” jest obciachem – wiedzą dobrze. Oj, trudno być dojrzewającym nastolatkiem.
Film zdobył m.in. Queerowego Lwa na festiwalu w Wenecji dla najlepszego filmu LGBT oraz dla reżysera na Warszawskim Festiwalu Filmowym. Bardzo słusznie. (PIOTR KLIMEK)
Tekst z nr 68/7-8 2017.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.