Marzena Frąckowiak, sołtyska Grzebieniska, opowiada o swej partnerce Dorocie, o swej 13-letniej córce Joasi, o coming oucie, o tęczowych rodzinach oraz o tym, co jest do zrobienia w Grzebienisku.
„Jestem z Dorotą, moją partnerką od jedenastu lat. Od siedmiu mieszkamy w Grzebienisku razem. Cała wieś wie. Nikt mi nie może zarzucić, że nie wie, w jakim ja związku żyję. Co prawda nie stanęłam na ulicy i nie krzyknęłam, że jestem osobą homoseksualną, ale żyjemy otwarcie. (…) 900 osób tu mieszka i wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, wie pan, jak to jest na wsi.
„Od paru lat jestem Przewodniczącą Rady Rodziców u córki Joasi w szkole. Razem z partnerką bierzemy czynny udział w życiu wsi i w życiu szkoły. Nie ma problemu. Córka w czerwcu kończyła szkołę podstawową i dostałyśmy od Pani Dyrektor dyplom za wzorowe wychowanie córki – jesteśmy na nim wymienione obie z Dorotą.”
„Dorota nie ma wobec Asi ani praw, ani obowiązków – i to doskwiera wszystkim rodzinom takim, jak nasza. Gdyby mi się coś stało? Asia jest na tyle duża, że może sąd wziąłby pod uwagę jej zdanie, ale tego nie wiemy. Prawo nie stoi po naszej stronie, według prawa Dorota jest dla niej obcą osobą.”
„Gdy okazało się, że w wyborach na sołtysa będzie tylko jeden kandydat, stwierdziłam: co to za demokracja? Powinien chyba być jakiś wybór. Zdecydowałam się. (…) Mogę się pochwalić, że zdobyłam ponad 80% głosów.”
„Na wsi bardzo ważna jest współpraca sołtysa z plebanem. Ja jestem osobą tak zwaną niepraktykującą – i ja z tym plebanem współpracuję i to całkiem dobrze. On też wie. Przychodzi do nas na kolędę, bo moja partnera jest wierząca i praktykująca. Wszystko się da ułożyć, tylko trochę szacunku potrzeba.”
Cały wywiad do przeczytania w „Replice” nr 57