Rurka, rurka, rurka

damian_artur_foto_voodoodoll_photography„Rurka, rurka, rurka” – wywiad z parą tancerzy na rurze: Damianem Kutryb i Arturem Biernatem

 

„Pole” to po angielsku „Polak”, a „pole” – tak samo, tylko z małej litery – to „rura”, ta, przy której się tańczy. „Pole on the pole”, „Polak na rurze” – tak piszą o tobie, Damian, gazety w Manchesterze.

Damian: Bo się wyróżniam. Po pierwsze na rurce tańczy facet, a zwykle taki taniec kojarzy się z laskami, ze striptizem – tymczasem to jest taniec wyczynowy, akrobatyka, nieprzypisany z góry żadnej płci. Po drugie – Polak. Polaków nie kojarzy się tu raczej z tancerzami. Na dodatek Polak gej. W Polsce spora homofobia – na rozwinięcie takiej pasji nie miałbym szans, a tu – proszę bardzo.

***

Jak wygląda pierwsza lekcja?

D: Ćwiczenia siłowe, wiszenie na rurce i trzymanie się rękoma, podstawowy spin czyli fireman czyli strażak – czyli kręcisz się na rurce po prostu. Przysiady, brzuszki… Po roku intensywnych ćwiczeń poszedłem na kurs na nstruktora i niedługo potem założyłem własną szkołę – GFF Damian Dance Studio. Wiesz oczywiście, co znaczy GFF?

Co?

D: Gay Friendly Fitness! Trzeba pokazać ludziom od razu w nazwie, że homofobia u nas nie przejdzie.

Zaczynając od zera, w wieku 23 lat założyłeś w Manchesterze szkołę tańca na rurze – a mówisz o tym, jakby to była kaszka z mleczkiem.

D: Napisałem biznesplan, wystąpiłem z wnioskiem o niskooprocentowaną pożyczkę dla młodych przedsiębiorców, dostałem kasę, kupiłem sprzęt, wynająłem salę i ruszyłem.

I dziś, trzy lata później, nie tylko utrzymujesz się z tego, ale masz coraz większą renomę jako tancerz.

D: Zatrudniamy teraz siedmiu instruktorów. Kilku z nich to emigranci, jak ja. Zajęcia możemy prowadzić w czterech językach plus oczywiście angielski. I teraz już nie tylko rurka, są też zajęcia na kole cyrkowym, yoga, fitness, stretching i inne. Rurka obrotowa też. I zajęcia z tańca na szpilkach – nie tylko dla dziewczyn! Dla facetów też.

***

Poznaliśmy się trzy lata temu przez Facebooka – właśnie wtedy, gdy zakładałem szkołę. Artur mieszkał wtedy w Gdyni. Wstawiłem na FB fotkę z jakąś moją pozą na rurce. Artur jest tancerzem i akurat wtedy się w rurkę wkręcał. Skomentował tę moją fotkę pozytywnie – no to wszedłem do niego na profi l. Zobaczyłem jego zdjęcia i wiesz, kisiel w majtach od razu (śmiech). Napisałem do niego. Potem zaczęliśmy gadać na Skypie. Po dwóch miesiącach takiej znajomości zaprosiłem Artura do Manchesteru na weekend. Przyjechał 12 lipca 2014 r., akurat w swoje urodziny. To był najpiękniejszy weekend w moim życiu. Miłość od razu.

Dziś jesteśmy zaręczeni, niebawem ślub.

 

Fot. Voodoodoll Photography

Cały wywiad Mariusza Kurca z Damianem Kutryb i Arturem Biernatem do przeczytania w „Replice” nr 66.
spistresci