Kocham Cię kochanie moje

KaDoKaDo, vlog pary gejów – Karola Wilamowskiego i Dominika Rybarczyka – zdobywa coraz większą popularność. W tekście Mariusza Kurca Karol i Dominik opowiadają o swych filmikach na kanale YouTube, o tym, jak się poznali, o swych coming outach i o tym, jak się kochają po 10 latach związku.

Dominik: Chcemy pokazywać, że życie pary gejowskiej, takiej, jak nasza, to jest naprawdę zwykłe życie. Pracujemy, sprzątamy, rozmawiamy, kochamy się. Wielu Polakom geje kojarzą się tylko z cekinami i piórami.
Karol: My jesteśmy szaraki zwyczajne – ja pracuję, on pracuje, dom, koty. A tu nagle poczuliśmy się potrzebni. Ludzie zaczęli komentować, przysyłać e-maile. Na razie dajemy radę odpisywać na wszystkie wiadomości.

D: Publicznego coming outu nigdy nie mieliśmy w planach. Ale teraz, gdy to już się stało, to jest fajnie. Po paru miesiącach od premiery napisał o nas portal natemat.pl. Jak zobaczyłem artykuł w sieci – bez nazwiska, ale z twarzą, to trochę wymiękłem. Co to będzie teraz? Pracuję w administracji, dwie osoby z pracy mnie zagadnęły: „Dominik, czytałem artykuł na natemat. To o tobie, prawda?”, „Tak” – i chyba cały spłonąłem. „Spoko, gratuluję”.
K: Po występie w TVN mieliśmy taki moment „och!”. Bo tam podali nasze nazwiska. Znów okazało się, że niepotrzebnie. Jestem bibliotekarzem, mam w pracy sporo do czynienia ze studentami i spotkałem się z samymi pozytywnymi reakcjami. A mój szef wiedział już od dawna, bo Dominik nieraz przychodził odbierać mnie z pracy.

D: Jak się mieszka w dużym mieście, jak Warszawa, to znaleźć chłopaka jest łatwo – czasem do tego stopnia, ze jak tylko coś nie pasuje, to szuka się następnego. 10 lat temu było trudniej. Dziś to, po naszym pierwszym pocałunku, już byłbym skreślony (śmiech).
K: Ten pierwszy pocałunek wydarzył się przy pewnej ławeczce na Polu Mokotowskim. W krzakach i oczywiście w ciemności. No, nie był idealny. Niezdarny był. Dominik bardzo się stresował, na dzień dobry mocno uderzyliśmy się zębami i pomyślałem: „Kurde, ten koleś nie umie się nawet całować!” Dobra, stwierdziłem, dam mu jeszcze jedną szansę.

Cały artykuł Mariusza Kurca do przeczytania w „Replice” nr 57

Foto: Agata Kubis
spistresci