Nadchodzi zima

O tym, co może nas czekać w polityce, o PiS, o PO, o partii Razem i o tym, kto go wychował do słusznych poglądów w sprawach LGBT ze Sławomirem Sierakowskim, szefem Krytyki Politycznej, rozmawia Marta Konarzewska

 

foto: Agata Kubis

 

Oglądasz „Grę o tron”? Tam jest takie powiedzenie „nadchodzi zima”. Zimą nie ma przebacz. Trwa ona latami – epoka lodu i krwi, przetrwają najsilniejsi, najprzebieglejsi, a być może nikt, i wymrzemy. „My” – Inni. Nadchodzi w Polsce „zima”?

Za „pierwszego” PiS-u, czyli przedsmoleńskiego, to bym powiedział, żebyśmy nie przesadzali z obawami, bo nic strasznego się nie stanie. A robienie z nich faszystów tylko ułatwia życie niewiele mniej prawicowej Platformie. Ale po Smoleńsku PiS i obsługujący go dziennikarze nie pozostawiają wątpliwości, że będą ciąć do kości, co tylko mogą, żeby wstawić swoich i wywalić obcych. Podobnie mogą przebiegać zmiany w prawie, choć w tym wypadku liczyć można na cynizm Kaczyńskiego, który żadnym fanatykiem nie jest, ale dowodzi fanatycznym elektoratem. Fanatyczny elektorat zaakceptuje wszystko. Gdyby Kaczyńskiemu opłacało się poprzeć LGBT, to by to zrobił bez mrugnięcia okiem, pisowscy dziennikarze bez piśnięcia zameldowaliby się na Paradzie Równości, skąd przekonująco wytłumaczyliby fanatycznemu elektoratowi, dlaczego LGBT leży i zawsze leżało im na sercu. Niewykluczone zresztą, że tak się kiedyś stanie, a nawet założyłbym się, gdyby Prezes był z 10 lat młodszy. Póki co jednak nie spodziewajmy się przyjemności. Ale radykalnych ograniczeń…

…jak zakaz „propagandy homoseksualizmu”…

… nie będzie, bo Kaczyńskiego to nie obchodzi za bardzo. W kwestiach światopoglądowych rządy Kaczyńskiego, Szydło i Dudy to będzie po prostu zmarnowany czas. Ale dwie kadencje PO to było co? Uchwalone na dobranoc in-vitro, którego przez 8 lat nie dało się uchwalić, choć jest to najmniej kontrowersyjny temat w społeczeństwie.

Ale może postawa „ani ani” Platformy była jednak bezpieczniejsza dla LGBT niż przebudzający prysznic w postaci HiperPrawicy? W „ani ani” twarde zmiany nie nadchodzą, ale miękkie – powoli tak. Ludzie sobie żyją, oglądają seriale (coraz bardziej już postępowe), filmy, chodzą do klubów gay-friendly i trybem osmozy i powtórzenia popychają zmianę społeczną do przodu – biernie ją podtrzymują/wytwarzają. Za rządów prawicy z tymi serialami może być rożnie, przekaz medialny się ujednolici, przestrzeń publiczna też, nie mówiąc o podręcznikach szkolnych, które jeśli się zmienią, to na gorsze. Obudzimy się – tak! Tylko gdzie? Warto zaryzykować pięć lat zimy?

No i to jest bardzo dobre pytanie. Rozczarowanie PO z pewnością odepchnęło od niej wielu ludzi, którzy na rządach PiSu wyjdą tylko gorzej. Tu działa zrozumiały psychologiczny mechanizm. Irytacja jest względna i zależy od nadziei wiązanych z daną partią. Po PiS spodziewamy się mniej, więc w sumie nie dziwi nas to, jak się zachowują. A po Tusku i jego partii spodziewano się więcej. Można więc powiedzieć tak: w ostateczności trzeba kierować się jednak chłodną kalkulacją i zagłosować na PO, bo PiS dojdzie do władzy. I to działało przez 7 kolejnych wyborów. Ale jeśli to ma być już zawsze główny powód dawania władzy PO, to przecież tak też być nie może. I chyba ta legitymizacja PO właśnie została wycofana przez znaczącą część jej elektoratu, który – mam nadzieję – świadomy jest, czym to się skończy.

Parlament bez „liberałow” i bez lewicy?

W pewnym sensie lewicy nie było nigdy po 1989 r. SLD długo szło za hegemonią wyznaczaną raczej przez wartości Unii Wolności i „Gazety Wyborczej”, która lewicowo w kwestiach światopoglądowych mówi od góra 5-7 lat, a w gospodarczych od półtora roku i to jeszcze półgębkiem. Wcześniej to był antyfeministyczny i antygejowski brecht lub lekceważenie i bezkrytyczny neoliberalizm. „Byliśmy głupi” to właściwie mogłoby być motto „Gazety”, której z pewnością wszystko jedno nie było, ale to nie było to samo 5 i 10 i 15 lat temu, co dziś. Nie ma co teraz „Gazecie” wypominać, choć warto pamiętać, choćby ze względu na godność aktywnych w latach 90. feministek, które robiły wtedy za wariatki a „Gazeta” za krynicę mądrości. Tak jak lubi „Gazeta”: Amnestia – tak, amnezja – nie (śmiech). Ale oczywiście to super, że jesteśmy dziś po tej samej stronie barykady w tak wielu sprawach. O tym, że Witold Gadomski jest ekstremistą, to my wiedzieliśmy od początku, ale jeszcze „Gazeta” o tym nie wiedziała, a dziś się już wie dobrze. I dokładnie tę samą trajektorię pokonało SLD tylko oporniej, zaś Palikot jednym susem, którego jednak nie ustał.

Możemy zaufać partii Razem, która uważa prawa mniejszości za oczywistość, ale jednocześnie dystansuje się od kwestii światopoglądowych?

Mnie się to nawet taktycznie wydaje nietrafione, bo póki co łatwiej było ludzi zmobilizować kwestiami światopoglądowymi, niż ekonomicznymi. Jestem pewien, że ludzie Razem w kwestiach światopoglądowych są jak najbardziej słuszni i koszerni. Natomiast nie budzi zaufania fakt, że nie ma ten temat słowa w ich programie, choć chcą być lewicą w kraju, gdzie nie ma edukacji seksualnej w szkołach, refundacji antykoncepcji, prawa do aborcji, związków partnerskich, a finanse Kościoła pozostają wielką niewiadomą, o której wiemy tylko tyle, że część naszych podatków na to idzie. Mimo to uważam, że należy popierać Razem i trzymać za nich kciuki. Zaczęli z werwą, byłoby super, gdyby coś im się udało.

Z twojej perspektywy – jakie są słuszne strategie polityczne?

W kontekście tego, co opisałem wcześniej, należy zapytać, kto tu robi w takim razie politykę? Ten, kto wyznacza trend partiom, a trend wyznacza się dziś z zewnątrz. Partie są zupełnie reaktywne i idą za a nie przed – jak kiedyś – opiniami ludzi. Chcesz robić politykę, to zmieniaj te opinie. Prawdziwi politycy to są wszyscy ci zaangażowani ludzie, którzy się tym zajmują, a ci z telewizji to są w najlepszym razie administratorami. Dlatego brak lewicy w parlamencie ma mniejsze znaczenie, bo mniejsze znaczenie ma polityka partyjna niż kiedyś.

Ta „praca w ludziach”, niezakładanie partii, to strategia Krytyki Politycznej (opiniotwórcza literatura, „Dziennik Opinii”). Ale może gdzieś coś nie działa? W Polsce opinie konserwatywne wypierają te „inne”, a te „inne” nie przekładają się na wybory polityczne. KP wydała sporo tekstów z dziedziny LGBT (np. „Homobiografie” i „Gejerel” Tomasika, „Uwikłanych w płeć Butler, „Kto w Polsce ma HIV” Janiszewskiego, moją z Pacewiczem „Zakazane miłości”, czy literacką „Nieobecni” Żurawieckiego), nie mówiąc o lekturach formatujących jak Żiżek, Brzozowski, czy Leder. I co?

Z pewnością popełniliśmy sporo błędów i rożne rzeczy mogliśmy zrobić lepiej, ale jeśli chodzi o samą strategię, to nie wydaje mi się, żebyśmy dokonywali nieodpowiednich wyborów. Wiem, że są ludzie rozczarowani tym, że nie chcieliśmy stworzyć partii. Ale zastanawiając się nad naszą strategią, odpowiedzcie na jedno proste pytanie: ile takich sezonowych liderów lewicy i inicjatyw partyjnych szło za tymi oczekiwaniami i gasło jak kometa?

Borowski, Zieloni, Olejniczak, Napieralski, Arłukowicz, Palikot. „Krytyka” zamiast być kolejną kometą, w tym czasie szła cały czas do przodu i zbudowała organizację większą niż wszystkie pozostałe organizacje metapolityczne razem wzięte. A to są co roku tysiące wydarzeń i akcji społecznych, setki książek, niezliczona ilość tekstów, kilka centrów kultury, prężnie działający Instytut, występy najciekawszych zachodnich i wschodnich intelektualistów itd. Wy wiecie o tym dobrze, bo od lat robicie swoje rzeczy w tych instytucjach. Tego żadna partia nie robi i nie mogłaby zrobić. Nie chcieliśmy ryzykować zamieniania tego w projekt partyjny, bo to po prostu ani nie jest możliwe ani sensowne, przy naszej diagnozie rzeczywistości politycznej.

To teraz pytanie prywatne. To, żświadomość lewicowa (ktorą KP rozbudza i rozwija) zakłada akceptację LGBT jest jasne. Twoja postawa wzięła się właśnie stąd? Z lewicowej wrażliwości? Czy to szło jakąś prywatną ścieżką?

O rany, już nie pamiętam. Ale nie sądzę, żebym pod tym względem był jakiś wyjątkowy. Zapewne wyglądało to tak, że najpierw byłem typowym produktem latających w powietrzu oczywistości. W licealnym międzyczasie przyszła identyfikacja z opozycją demokratyczną, która tak spektakularnie walczyła z komuną jak Kuroń i Michnik. Później na początku studiów przyszła konfrontacja z Michnikiem i ludźmi „Gazety” i obopólne rozczarowanie, podszyte jednak nadzieją, że my się jakoś musimy kiedyś porozumieć, bo jesteśmy z tej samej gliny. W tym samym czasie już chodzę w spódnicy jako złoty chłopiec feministek. Najwięcej w kwestii wychowania do słusznych poglądów zawdzięczam Kindze Dunin. Powiedzmy, że szkołę feminizmu i LGBT ukończyłem ze świadectwem z czerwonym paskiem i pałą z zachowania.

 

Tekst z nr 56/7-8 2015.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Bomby nienawiści

Granaty dymne na seansie LGBT w Krytyce Politycznej i groźba podłożenia bomby w Kampanii Przeciw Homofobii

 

Agata Chaber, prezes KPH  foto: Agata Kubis

 

28 października podczas seansu Klubu Filmowego LGBT w Krytyce Politycznej jeden z widzów wstał, rzucił na podłogę puszkę, z której poleciały iskry i dym, krzyknął „bomba!” i rzucił się do wyjścia. Publiczność wpadła w panikę, ludzie biegnąc do wyjścia, niemal zaczęli się tratować. Gdy wybiegli z sali, na schodach zobaczyli drugą dymiącą puszkę. W końcu wyszli drugim wyjściem. Nikomu nic się nie stało, ale tak naprawdę – stało się. Nie chodzi tylko o przerwany seans, ale o zasianie strachu. Niezwłocznie zawiadomiono policję, świadkowie zostali przesłuchani. Sprawa jest w toku.

Zdarzenie opisałam na podstawie relacji Leszka Uliasza i Mariusza Kurca. Leszek jest członkiem zarządu KPH, od kilku miesięcy szczęśliwym tatą Mateusza. Wraz z synem i jego dwoma mamami widniał na okładce poprzedniego wydania „Repliki”. Po seansie filmu, który dotyczył tęczowych rodzin, miał wziąć udział w dyskusji. Mariusz wraz z Bartoszem Żurawieckim są gospodarzami Klubu Filmowego LGBT.

Dwa dni później, 30 października, w komentarzu pod naszym postem na Facebooku ktoś napisał, że podłoży bombę w biurze KPH. Zawiadomiliśmy policję i ewakuowaliśmy się. Przyjechali saperzy z psami, sprawdzili biuro. Bomby na szczęście nie było. Nikomu nic się nie stało, ale zdezorganizowano nam pracę na cały dzień. A ile się najedliśmy strachu! Dochodzenie trwa.

W wydanym oświadczeniu napisaliśmy: Kodeks karny nie uwzględnia homofobii jako motywacji przestępstwa z nienawiści. (…) Apelujemy do przedstawicieli władzy o wyraźny sprzeciw wobec przestępstw motywowanych nienawiścią i podjęcie korków legislacyjnych w celu uwzględnienia w Kodeksie karnym homofobii jako przesłanki tego typu przestępstw. Zanim będzie za późno.

Przeciwko tym nienawistnym atakom zaprotestowała ministra ds. równego traktowania, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, która napisała: W przestrzeni publicznej osoby nieheteroseksualne spotykają się z nienawistnymi, pogardliwymi wypowiedziami i agresywnym zachowaniem. Jako Pełnomocnik Rządu do Spraw Równego Traktowania oraz jako obywatelka stanowczo protestuję przeciwko wszelkim zachowaniom wynikającym z dyskryminacji osób, które w naszym społeczeństwie stanowią mniejszość. Potępiam nienawiść i agresję wobec nich. Zdecydowana większość Polaków kieruje się podstawowymi zasadami przyzwoitości i tolerancji. Sprawmy, aby wszelkie mniejszości w tym osoby nieheteroseksualne, mogły się czuć w naszym kraju bezpiecznie i godnie, aby nie musiały doświadczać upokorzeń i przemocy fizycznej.

Doceniamy głos ministry, ale jednocześnie chcielibyśmy podkreślić: to za mało. Potrzebne są zmiany w prawie, które na razie jest ślepe na przestępstwa z nienawiści motywowane homofobią.

***

Ludzie KPH: Agata Kwaśniewska

Mój własny feminizm

Agata jest jedną z tych osób, które z miejsca wzbudzają zaufanie – miła, ciepła, spokojna, uważnie dobiera słowa. Działanie w KPH uruchomiło we mnie gen społecznikowski, o którego istnienie wcześniej siebie nie podejrzewałam. Jestem działaczką i to ambitną – chcę być dobra w tym, co robię – mówi.

W KPH jest od sześciu miesięcy, jednocześnie studiuje prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Niejako „automatycznie” najbardziej angażuje się w działania Grupy Prawnej KPH. Zdobywa też organizacyjne szlify. Chrzest bojowy przeszła przy niedawnej debacie KPH i „Gazety Wyborczej” pod tytułem „Dlaczego nie małżeństwa? Sąd nad homofobią”. Wzięli w niej udział m.in. profesorki Ewa Łętowska i Monika Płatek, posłowie Jan Tomaszewski (PiS) i Jacek Żalek (PO), Michał Pirog. Jestem dumna, że udało mi się skoordynować organizację tak dużego przedsięwzięcia – przyznaje Agata.

Pochodzi z Kielc. Od siedmiu lat mieszka w Warszawie. Hobby? Taniec, muzyka. Bardzo lubię Pink i za piosenki, i za wizerunek, i „autorskie” podejście do kariery. A ostatnie moje odkrycie to kubański muzyk Raul Paz. Również języki obce: hiszpańskiego uczę się teraz intensywnie. Literatura? Ostatnio Stieg Larsson, lubię też „Dziennik Bridget Jones”, a fascynacja, która trwa od liceum, to Gombrowicz.

Teraz na przyjaciołach testuje najnowszą pasję: pieczenie ciast i ciasteczek, przepisy bierze od babci. Ale niech was to nie zwiedzie: Jestem feministką. Cenię Graff, Szczukę i Środę, choć nie zawsze się z nimi zgadzam. Sama tworzę mój własny feminizm. Miłości swojego życia jeszcze nie poznała, więc chłopaki, dziewczyny, macie szansę! (Arek Michalski)

 

Tekst z nr 46/11-12 2013.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Nadchodzi zima?

sierakowskiZe Sławomirem Sierakowskim, szefem Krytyki Politycznej o sytuacji politycznej z perspektywy postulatów LGBT rozmawia Marta Konarzewska.

„(…) Liczyć można na cynizm Kaczyńskiego, który żadnym fanatykiem nie jest, ale dowodzi fanatycznym elektoratem. Fanatyczny elektorat zaakceptuje wszystko. Gdyby Kaczyńskiemu opłacało się poprzeć LGBT, to by to zrobił bez mrugnięcia okiem, pisowscy dziennikarze bez piśnięcia zameldowaliby się na Paradzie Równości, skąd przekonująco wytłumaczyliby fanatycznemu elektoratowi, dlaczego LGBT leży i zawsze leżało im na sercu. Niewykluczone zresztą, że tak się kiedyś stanie, a nawet założyłbym się, gdyby Prezes był z 10 lat młodszy. Póki co jednak nie spodziewajmy się przyjemności. Ale radykalnych ograniczeń…

jak zakaz „propagandy homoseksualizmu”…

… nie będzie, bo Kaczyńskiego to nie obchodzi za bardzo. W kwestiach światopoglądowych rządy Kaczyńskiego, Szydło i Dudy to będzie po prostu zmarnowany czas. Ale dwie kadencje PO to było co? Uchwalone na dobranoc in vitro, którego przez 8 lat nie dało się uchwalić, choć jest to najmniej kontrowersyjny temat w społeczeństwie.”

„W pewnym sensie lewicy nie było nigdy po 1989 r. SLD długo szło za hegemonią wyznaczaną raczej przez wartości Unii Wolności i „Gazety Wyborczej”, która lewicowo w kwestiach światopoglądowych mówi od góra 5-7 lat, a w gospodarczych od półtora roku i to jeszcze półgębkiem. Wcześniej to był antyfeministyczny i antygejowski brecht lub lekceważenie i bezkrytyczny neoliberalizm. „Byliśmy głupi” to właściwie mogłoby być motto „Gazety”, której z pewnością wszystko jedno nie było, ale to nie było to samo 5 i 10 i 15 lat temu, co dziś. Nie ma co teraz „Gazecie” wypominać, choć warto pamiętać, choćby ze względu na godność aktywnych w latach 90. feministek, które robiły wtedy za wariatki a „Gazeta” za krynicę mądrości.”

Cały wywiad do przeczytania w „Replice” nr 56

Foto: Agata Kubis
spistresci

Jasia Kapeli „Dobry troll”

11692541_10153596539824994_3702279157209396202_nUwaga! Nowość w promocji – książka Jasia Kapeli „Dobry troll”.

To opowieść o bardzo, ale to bardzo niesfornym, biseksualnym Januszku, którego życiową pasją jest wkurzanie ludzi. Jest bezczelny, klnie jak szewc od najmłodszych lat i nikt go nie lubi – a on nic sobie z tego nie robi, sam zresztą prawie wszystkich nie cierpi. W szkole zaufano mu raz – gdy zgłosił się do zorganizowania obchodów Międzynarodowego Dnia Walki z Ubóstwem. Januszek losowo podzielił uczniów na bogatych, biednych i nędzarzy, a potem… No, przeczytajcie już sami – i dowiedzcie się, dlaczego ten troll ma jakimś cudem w tytule epitet „dobry”. Marek Raczkowski powiedział, że po lekturze czuł się, jakby sam napisał tę książkę. Wydawca (Krytyka Polityczna) ostrzega na okładce, że to nie jest lektura dla osób z wrażliwymi uczuciami religijnymi.

„Dobry troll” gratis – dla wszystkich, którzy od teraz albo zaprenumerują „Replikę”, albo przedłużą istniejącą prenumeratę.
Wystarczy wpłacić 60 zł (roczna prenumerata):
przez naszą stronę internetową, lub wprost na konto Fundacji Replika, w tytule wpłaty wpisując adres do wysyłki oraz słowa „prenumerata darowizna dobry troll”. Numer konta: 81 1140 2017 0000 4902 1285 4550

Oferta ważna do wyczerpania zapasów.

„Lilie” w Klubie Filmowym LGBT

lilie_fotoWięzienie w kanadyjskiej prowincji Quebec, rok 1952. Przybywa sam biskup, by wyspowiadać jednego ze skazańców. Nie będzie to typowa spowiedź – biskup zostanie bowiem zmuszony do skonfrontowania się z dramatyczną, męsko-męską historią miłosną sprzed 40 lat, w której sam odegrał kluczową rolę.

„Lilie” (1996) otrzymały aż dziewięć nagród Genie, czyli kanadyjskich odpowiedników Oscarów. Film zrealizował John Greyson, jeden z bardziej znanych gejowskich reżyserów, odpowiedzialny m.in. za „Zero Patience” (1993), wiele odcinków serialu „Queer as folk” oraz niezwykły dokument, pokazany również w Klubie Filmowym LGBT – „Fig tree” (2009).

Na pokaz „Lilii” zapraszamy w poniedziałek, 28 kwietnia na godz. 19.00. do warszawskiej siedziby Krytyki Politycznej (ul. Foksal 16, II piętro).

Wstęp wolny.

Po seansie – dyskusja, którą poprowadzą Mariusz Kurc i Bartosz Żurawiecki

Kiedy koniec wojny polsko-tęczowej?

loga„Replika” wraz z Fundacją im. Róży Luksemburg i Krytyką Polityczną zapraszają na debatę

podsumowanie 2013 roku w sprawach LGBT

  • Co nam dała sejmowa debata o związkach partnerskich?
  • Czy rodzice gejów i lesbijek w 2013 r. odważyli się mówić o swych dzieciach?
  • Czy „lobby gejowskie” w polskim teatrze jest silniejsze od „lobby hetero”?
  • Co oznaczają pierwsze coming outy polskich tęczowych rodzin?
  • Czy dla mediów postulaty społeczności LGBT są takim samym ekstremizmem, jak postulaty narodowców?

W debacie udział wezmą:
Robert Biedroń, poseł RP
Michał Opaliński, aktor („Tęczowa Trybuna”) comingoutowy wywiad z Michałem Opalińskim zamieszczamy w najnowszym numerze „Repliki”
Aneta Ostrowska, uczestniczka kampanii „Rodzice, odważcie się mówić”, wiceprezeska stowarzyszenia Akceptacja, mama lesbijki
Ewa Siedlecka, dziennikarka „Gazety Wyborczej”, laureatka Nagrody Tolerancji 2013
Kazimiera Szczuka, publicystka, feministka, autorka wydanego w tym roku wywiadu-rzeki z prof. Marią Janion
Bartosz Żurawiecki, pisarz, krytyk filmowy, publicysta

Prowadzenie
Marta Konarzewska („Replika” i „Furia”)
Mariusz Kurc („Replika”)

Gdzie? Krytyka Polityczna (Warszawa, ul. Foksal 16, II piętro)
Kiedy? 2 grudnia 2013 r., godz. 19.00
ZAPRASZAMY!

„Ona mnie nienawidzi” w Klubie Filmowym LGBT

she hate meW Klubie Filmowym LGBT pokażemy film Spike’a Lee z roku 2004 „Ona mnie nienawidzi”. To opowieść o czarnoskórym biotechniku, Jacku Armstrongu (w jego roli Anthony Mackie), który odkrywa oszustwa w swojej firmie, szykującej lek dla chorych na AIDS. Zwolniony z pracy zostaje bez środków do życia. Wtedy pojawia się jego była dziewczyna, Fatima (Kerry Washington), która przedstawia mu propozycję nie do odrzucenia, by za odpowiedni plik dolarów zrobił jej i jej partnerce dziecko. A właściwie dwoje dzieci. Przyjacielska przysługa zmienia się wkrótce w dobrze prosperujący biznes – do Jacka zgłaszają się zastępy lesbijek, które pragną mieć potomstwo.

Dwukrotnie nominowany do Oscara Spike Lee to najsłynniejszy reżyser afroamerykański (u nas oglądaliśmy m.in. jego „Plan doskonały” i „25 godzinę”). Przetarł szlaki dla innych czarnoskórych twórców kina. Niedługo trafi na polskie ekrany dokonana przez Lee przeróbka koreańskiego filmu „Oldboy”. W gwiazdorskiej obsadzie „Ona mnie nienawidzi” znaleźli się m.in.: Monica Bellucci, Woody Harrelson, Ellen Barkin, John Turturro i Jamel Debbouze.

Pokaz w poniedziałek, 28 października o godz. 19 w warszawskiej siedzibie Krytyki Politycznej (ul. Foksal 16, II piętro).

Film trwa 138 min.

Wstęp wolny

Po seansie Mariusz Kurc i Bartosz Żurawiecki zapraszają do dyskusji oraz rozmowy z Leszkiem Uliaszem, gejem tatą, który ma synka razem z parą lesbijek – Martą Abramowicz i Anią Strzalkowską (wywiad z całą trojką rodziców – w bieżącym numerze „Repliki”)