Chciałam napisać coś lesbijskiego

Z pisarką DOROTĄ KOTAS rozmawia Magda Jakubiak

 

Foto: Weronika Kann

 

Za debiutancką powieść „Pustostany” (2019) otrzymała jedne z najważniejszych nagród literackich w Polsce – Nagrodę Literacką Gdynia oraz Nagrodę Conrada. Teraz wydaje drugą powieść „Cukry”, której główną bohaterką jest lesbijka. Z Dorotą Kotas spotykam się na warszawskim Mirowie – w jej mieszkaniu, którego opisy znajdziemy w nowej książce. Wnętrza są pomalowane na różowo, dużo tu roślin, plakatów, naklejek. W przejściu przy łazience wisi strajkowa okładka Vogue’a z Anją Rubik, ale twarz modelki została zaklejona twarzą Matki Boskiej. Podczas rozmowy ciągle zaczepiają nas kot Jenta i pies Ruta, czyli „dzieci” Doroty. Siedzimy w kuchni, pijąc herbatę i jedząc ciecierzycę z chilli (ostrą tak w sam raz). A na deser – pączki, które zajmują ważne miejsce w „Pustostanach”. Pamiętasz, jak się poznałyśmy na polonistyce?

Tak! Na przerwie między zajęciami z literatury staropolskiej a ćwiczeniami z poetyki poszłyśmy na pierogi ze szpinakiem w barze mlecznym „Mleczarnia”.

To było osiem lat temu! A teraz spotykamy się – ty, pisarka z nagrodami na koncie, ja, dziennikarka jedynego magazynu LGBTQIA w Polsce – obie dziś wyoutowane, nieheteronormatywne dziewczyny. Jak się zmieniło twoje życie od tamtego czasu?

Ustabilizowało się. Wcześniej było skoncentrowane na zarabianiu pieniędzy za najniższe stawki, by jakoś przetrwać i zapłacić za najtańszy współdzielony pokój i nie musieć wracać do rodziców. Teraz myślę więcej o tekstach, śnią mi się książki albo pozwalam sobie, by cały dzień czytać. Mieszkam w kamienicy, w moim pokoju jest dosyć zimno, więc czytam w kombinezonie narciarskim i czapce uszatce, wszystko vintage z ciuchlandu.

Cukry” to historia 26-letniej lesbijki z Garwolina, która przyjechała do Warszawy na studia. Outuje się jako osoba w spektrum autyzmu, mieszka na Mirowie ze swoją dziewczyną. Brzmi jak u ciebie. Autobiografia?

To jest na pewno książka typu non-fiction – ona jest o mnie. Pewnie jest tam też element kreacji, bo musiałam zrobić z tego tekst, to nie jest skompresowanie osoby i włożenie jej do pliku „.doc”, tylko przeróbstwo na słowa. Ale starałam się zrobić to dokładnie, że tak z grubsza wyszło o mnie. To jest perspektywa nieheteroseksualnych dziewczyn w Polsce w spektrum autyzmu, bez pracy i bez ubezpieczenia zdrowotnego. Mam papiery na to, że mam autyzm, widzę to, co piszę bardzo uczciwie, nie mam niecnych zamiarów, by produkować kłamstwo. Prosto przekładam rzeczywistość na tekst, by też samej lepiej ją rozumieć. Pierwsza książka okazała się dobra, druga może też będzie – zobaczymy.

W ostatnim rozdziale pt. „maleństwo” piszesz o swojej dziewczynie, waszej codzienności, wspólnym życiu, padają słowa: „Chcę, żeby nie zniknęła nigdy”. Dlaczego uznałaś, że ta część musi powstać?

Wydała mi się potrzebna. Kiedy pisałam „Pustostany” niezbędne wydawało mi się pisanie o ogrodzie, bazarze, pączkach, poczcie, pierogarni, starej kamienicy i o zmarłych sąsiadach. A kiedy „Cukry” – niezbędne wydawało mi się dodanie rozdziału o mojej dziewczynie, bo to jest ze mną połączone. Chciałam napisać coś lesbijskiego. Po „Pustostanach” wiele osób mówiło mi, że tam był taki niewyraźny motyw, dawałam wskazówki albo pisałam niewinne zdania – że była dziewczyna nauczyła czegoś bohaterkę albo że bohaterka mieszka w komunie L i żartuje, kiedy odbiera telefon, że tu lesbijskie taxi – ale nie było to głównym wątkiem. Teraz chciałam napisać o tym bardziej. Niemówienie o tym byłoby zbyt dużym unikiem – podobnym, jakbym przedstawiała się komuś i nie powiedziała, jak mam na imię. To jest po prostu coś znaczącego. Może lesbijstwo to nie jest główna część mnie i nie jedyna informacja o mnie, ale myślę, że istotna.

Pamiętasz moment, kiedy pierwszy raz określiłaś się lesbijką?

Chyba dopiero na studiach. Mam to strasznie rozmyte w czasie. Po prostu zaczęłam poznawać inne lesbijki. Takie prawdziwe, w życiu. Nie, że czytałam jakiegoś bloga, tylko poznawałam lesbijki, one były normalne i interesujące, i chciałam być taka jak one, to znaczy mieszkać z dziewczyną i z naszym psem, i mieć w serduszku tęczę. W tym momencie jestem w związku z dziewczyną, więc jestem lesbijką, tak to określam. Ale wcześniej zdarzało mi się określać jako osoba niehetero, bo wydawało mi się to pojemne i bezpieczne. Odkąd jestem w związku z P., nazywanie tego jasno wydaje mi się uczciwe.

To był jakiś proces?

Miałam etap myślenia, że może jestem biseksualna. Jednak wydaje mi się, że we wszystkich chłopcach, z którymi się spotykałam, szukałam czegoś z lesbijki. Nie miałam wcześniej równie poważnego związku, ale miałam czasami długotrwałe romanse, których nie określiłabym teraz jako „związek” i „bycie razem”. Zauważyłam, że jest taki typ chłopców, którzy spotykają się z lesbijkami – artystyczni, delikatni, trochę dziewczęcy chłopcy, którzy interesują się sztuką i z nimi jakoś nie trzeba podtrzymywać tych wszystkich konstruktów i nie próbują cię oczarować swoją męską siłą. Faktycznie są po prostu ciekawymi osobami, sprawiającymi, że nie czujesz, że mają nad tobą jakąś przewagę i cały czas starają się z niej skorzystać. To tacy chłopcy, którzy pozwalają ci trochę zapomnieć o swojej płci. Na chwilę. A potem i tak żałujesz, że nie mają cipki, i jest ci smutno.

Jakie masz doświadczenia coming outów?

Trudno mi wyodrębnić taki moment, bo nikt mnie nie zapytał, czy jestem lesbijką. Nie było tak, że mogłabym powiedzieć „Tak, jestem!”. To było rozłożone w czasie, całe lata wewnętrznego coming outu – przed samą sobą od etapu: „Hm, chyba coś jest na rzeczy, jeśli nie mam chłopaka, a mam 19 lat i w ogóle mnie to nie interesuje, a dziewczyny wydają mi się fajniejsze, ale nie, na pewno nie jestem lesbijką” do: „Tak, ta kategoria jest moja, to jest o mnie”. Długo nie wiedziałam, że lesbijki istnieją, bo w Garwolinie chyba ich nie było. Wydawało mi się, że to coś tak egzotycznego, że jest może pięć takich osób na świecie i wszystkie mieszkają w Warszawie, pokazują się w telewizji, noszą dziwne ubrania i kolczyk w nosie oraz vansy i wszystkie inne czołowe atrybuty lesbijskości. Wydawało mi się, że ja nie mam prawa tak o sobie myśleć i że mnie to w ogóle nie dotyczy, nie mieszczę się w tym kulturowym stereotypie. Ale kiedy już stwierdziłam, że „Hm, no jednak tak, to jestem ja”, to nie miałam nigdy pomysłu, żeby to ukrywać i nie musiałam tego robić, moja sytuacja tego nie wymagała. Wydaje mi się, że ludziom trzeba pokazywać lesbijki i pokazywać im, że one są super [śmiech], a przynajmniej ja tak uważam. Chciałabym, żeby lesbijek było więcej, żeby były widzialne. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby światem rządziły lesbijki. Wierzę w to, że wtedy ten świat byłby lepszy.

Jak cię ten świat traktuje?

 Żyjemy w smutnym państwie radykalnej władzy, uważającej mnie za zarazę i za pedofilkę, która gwałci dzieci oraz jest pomiotem szatana i plagą, która niszczy Polskę. Raz na OLX-ie chciałam kupić od jednej pani kanapę, już się z nią umówiłam i napisałam, że z moją dziewczyną podjedziemy wieczorem. Wtedy pani przestała się do mnie odzywać, później napisała, że już nieaktualne. Uznała, że jesteśmy złymi osobami i nie zasługujemy na jej starą kanapę w promocyjnej cenie. Ale nie miałam sytuacji, w których ktoś by mnie pobił, chociaż rzeczywiście towarzyszy mi uczucie strachu i mam obawy, że to się kiedyś stanie, że w tym kraju to nieuniknione, można łatwo oberwać za zbyt krótkie lub zbyt długie włosy albo spódniczki. Kiedy wracam wieczorem do domu i widzę grupę kolesi zajmujących cały chodnik, raczej omijam ich większym łukiem. Czasami starsze panie sugerują mi, że wyglądam jak facet i że wyglądam dziwnie albo zwracają się do mnie w rodzaju męskim, ale jest mi to dosyć obojętne. Wtedy ja też zaczynam się zwracać do nich w rodzaju męskim, przyjmuję taką konwencję.

Przejmujesz się takimi sytuacjami?

Nie bardzo mocno, bo mam wybór i mogę wybierać inne miejsca albo inne osoby. Wiem, że nie jestem skazana na te, które mają irracjonalne uprzedzenia i lubią robić wrogów z przypadkowych osób. Jest to dla mnie znośne, dopóki mogę robić dobór osób, które myślą i życzą mi dobrze, a nie mają pomysłów, że lesbijkom nie sprzedajemy, bo nie.

W tym kontekście przypomniała mi się postać babci-homofobki z „Cukrów”, która wysyła do bohaterki smsy…

… z piekła. Moja babcia pisała mi, że Bóg zniszczy Sodomę i Gomorę – to było po Marszu Równości w Białymstoku – „i ukaże twoich grzesznych znajomych i strąci ich do piekła, a szatan się z tego cieszy”.

Czyli w książce zawarłaś jej prawdziwe wiadomości?

Tak. To są dokładne cytaty. Bo już trochę miałam dość tych smsów i nie miałam innego pomysłu, jak sobie z tym poradzić, a pisanie było prostym i dobrym pomysłem. Mogłam zablokować jej numer – i zrobiłam to, ale i tak zostawały we mnie niesmak, obrzydzenie i poczucie, że spotkała mnie agresja, wydarzyło się coś złego i że to było nie na miejscu. Na początku wchodziłam w rozmowę i odpisywałam babci: „Ale ja jestem lesbijką, czyli co, zniszczy mnie Bóg czy szatan?”, ona wysyłała w odpowiedzi cytaty z „Listu do św. Pawła” o tym, że Bóg może jeszcze mnie uleczyć i mogę zostać nawet jego świętą. Odbieram to jako skrajne nieporozumienie i niczym nieuzasadnioną agresję. Moja rodzina nie może bezkarnie grozić mi, że Bóg mnie zniszczy, a później iść do kościoła i gorliwie się modlić oraz przekazywać znak pokoju koleżankom w ławce, które równie pilnie klęczą, a po mszy wysyłać do mnie w smsach groźby. Po prostu nie można tak robić. Pomyślałam, że dobrze będzie wziąć to sobie na warsztat i mieć z tego doświadczenia coś, przynajmniej tekst. Trochę też chciałam ich ukarać. Pokazać im, że to nie jest OK, że tak robią i że muszą się ze mną liczyć, a to, co mi mówią, może się znaleźć w tekście, więc nie mogą mi w nieskończoność robić krzywdy pod pozorami rozsyłania dobrej nowiny.

Jak teraz wygląda twoja relacja z rodziną?

Nie utrzymujemy kontaktu, nadmiernie się różnimy. Oni mają misję ewangelizacyjną, by mnie nawrócić. Trudno. Już nie cierpię z tego powodu. To znaczy – oczywiście trochę cierpię, że nie mam zbyt udanych rodziców, którzy stoją po mojej stronie i nie szczują mnie kościołem, ale jestem pogodzona z tym faktem, że już tego nie dostanę. Moi rodzice mają inne priorytety i ja się w nich nie mieszczę, bo jest Bóg – numer 1 i cytaty z Boga przylepione magnesami na lodówkę. Ich wybór, nie chcę konkurować z całym Watykanem.

Jak katolickie wychowanie na ciebie wpłynęło?

W dzieciństwie należałam do ruchu Światło- Życie, chodziłam do kościoła i uczyłam się o tym, jaką mam być kobietą i żoną, więc czuję duży wstręt do Kościoła. Dobrze znam Kościół, całą tę hierarchię i strukturę, byłam w nim wystarczająco długo i wiem, że w dużej mierze to ten Kościół odebrał mi rodzinę, bo zabrał im sumienie i sprawił, że oni tak naprawdę wolą być teraz apostołami niż moją rodziną, moją babcią albo matką. To nie jest tak, że mogę wymazać Kościół z życia albo udawać, że on nie istnieje. Ale mogę przerobić te wszystkie złe rzeczy, skleić to w jakiś kolaż albo książkę. Podchodzę do tego tak, że jednak to po coś jest i musi do czegoś służyć. Że to jest materiał do pracy.

Zastanawiasz się czasem nad wyjazdem z Polski?

Nie, nie dam się wypędzić. Ale ja trochę jestem w takim oderwaniu… Nie mam pracy, utrzymuję się z nagród przyznawanych w konkursach literackich, pisania dorywczo felietonów o działce albo tekstów na zamówienie o tym, jak zniszczyć patriarchat. Czasami sprzedaję na OLX rzeczy, które znajduję na śmietniku albo zabieram jedzenie z Hali Mirowskiej po godzinach albo apki TGTG, chodzę w ubraniach z lumpeksów albo z wymianek ciuchów i minimalizuję wydatki życiowe do naprawdę symbolicznych i śmiesznych sum. Świat obowiązków, ścisłych reguł itd. jest mi trochę obcy. Mam swoją dziuplę, własny świat pełen lesbijek i mieszkanie pomalowane prawie w całości na różowo. Mieszkam w tym swoim wycinku świata. Kiedy mam okazję, mówię, co mi się nie podoba albo wychodzę na protesty. Nie jestem pewna, czy mogę sprawić, że coś się zmieni i myślę, że to jest proces, które będzie trwał jeszcze przez lata, nie wiem, czy doczekam świata, w którym osobom LGBT+ będzie przyjemnie i miło. Być może jedyną rzeczą, jaką mogę zrobić, jest po prostu przyznanie, że tak, jest chujowo, ale no nie wiem, możesz do mnie przyjść i zjeść curry z cieciorką, i nie będę nikogo wypędzać za pofarbowane włosy albo ogoloną głowę, moja osobista „religia” tak łatwo nie skreśla ludzi.

Co teraz przed tobą?

Pracuję nad książką dla dzieci o babciach lesbijkach, która chyba ukaże się w czerwcu w wydawnictwie Natuli. Robię też we współpracy z Anną Krztoń komiks o nastoletnich doświadczeniach seksualnych dziewczyn z naszego pokolenia. Dziewczyny z kolektywu Teraz Poliż zaprosiły mnie do projektu dramaturgicznego o seniorkach lesbijkach. Będę też mieć felietony o działkowaniu w „Wysokich Obcasach”. Zostałam też zaproszona do rady nowopowstałej Fundacji Dziewczyny w Spektrum, która wspiera dziewczyny i osoby LGBT+ w spektrum autyzmu. No i „Cukry” – 14 kwietnia premiera, potem spotkania autorskie, rozmowy, wiosna, patriarchat może lekko stopi się od tego słońca.  

 

Tekst z nr 90/3-4 2021.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Karine-Jean Pierre. Czarna lesbijka nową rzeczniczką Białego Domu

Od 13 maja Biały Dom będzie ma nową rzeczniczkę prasową. Wspaniała Jen Psaki odchodzi, a posadę przejmie jej dotychczasowa zastępczyni – Karine Jean-Pierre.

A dlaczego o tym piszemy? Bo Karine Jean-Pierre jest pierwszą czarną lesbijką na tak wysokim stanowisku w Białym Domu.

…już słyszymy te głosy niektórych, że po co to podkreślać, skoro o jakości jej pracy decydują kompetencje, a nie kolor skóry czy orientacja seksualna.

Ale zastanówmy się, skoro Karine jest pierwszą czarną lesbijką na tak wysokim stanowisku, to znaczy że wcześniej biały kolor skóry i heteroseksualna orientacja dawały bezzasadnie uprzywilejowaną pozycję w ubieganiu się o tego typu stanowiska

Aby posłużyć się jeszcze klarowniejszym przykładem: o tym, kto jest wybierany na urząd prezydenta USA, decydują wyborcy, który powinni kierować się kompetencjami danego kandydata , ale „jakoś tak” się działo, że mieliśmy na tym urzędzie jak dotąd 46 osób i dziwnym trafem wszystkie te osoby były mężczyznami. Wniosek prosty: męska płeć dawała (i daje) uprzywilejowaną pozycję. I dlatego, gdy kiedyś w przyszłości, kobieta w końcu obejmie urząd prezydentki USA, będziemy to podkreślać – bo to będzie znak, że społeczeństwo amerykańskie przybliżyło się do ideału równości płci. Podobnie jak zwycięstwo Obamy w 2008 r. było sygnałem, że społeczeństwo przybliżyło się do ideału równości kolorów skóry.

Karine Jean-Pierre ma 45 lat, jest Amerykanką haitańskiego pochodzenia. Wraz ze swoją partnerką, dziennikarką CNN Suzanne Malveaux, wychowują córkę.

W administracji prezydenta Bidena jest wiele jawnych osób LGBT; wśród nich, na najbardziej eksponowanych stanowiskach – sekretarz ds. transportu – 40-letni Pete Buttigieg, jawny gej (zamężny i z dwojgiem dzieci) oraz podsekretarzyni ds. zdrowia – 65-letnia transpłciowa Rachel Levine.

Karine Jean-Pierre – gratulujemy awansu i życzymy powodzenia w pracy <3

Jane Wagner & Lily Tomlin, czyli (ponad) pół wieku miłości

„Jedna rzecz to zdać sobie sprawę, że się jest LGBT, a zupełnie inna – powiedzieć to komuś, usłyszeć, jak te słowa wychodzą z twoich własnych ust” – zaczyna temat Ellen DeGeneres w jednym z najnowszych odcinków swojego programu.

Jej rozmówczyni, 83-letnia Lily Tomlin, gwiazda „Grace & Frankie”, odpowiada:
„O, tak, pamiętam mój pierwszy coming out. Byłam jeszcze na studiach, to musiało być jakoś w późnych latach 60. Byłam tak zakochana w pewnej dziewczynie, że wyoutowałam się nieznajomemu w barze. Po prostu powiedziałam mu, że jestem lesbijką, sądząc, że to wspaniała sprawa, choć oczywiście czasy były takie, że nie bardzo…”
Lily kontynuuje: „Nie dałabym rady tego ukrywać, choć sama z siebie rzadko to mówiłam. Ludzie, z którymi pracowałam, stopniowo orientowali się, o co chodzi”.

W marcu 1971 r. Lily poznała 4 lata starszą scenarzystkę Jane Wagner, odpowiedzialną później za wiele jej komediowych monologów. Gdy Ellen pyta, jak długo są razem, aktorka wybucha śmiechem: „51 lat! Oj, strasznie to zabawne… Bo mam poczucie, że to może ledwo kilka lat”

W innym wywiadzie Tomlin wyznała, że to była miłość od pierwszego wejrzenia: Gdy pierwszy raz zobaczyłam Jane, miała na sobie sexy szorty, buty do kolan i malutki plecaczek. Zakochałam się w ciągu dwóch minut”.

Jane Wagner (L), Lily Tomlin (Photo by Manny Carabel/Getty Images)

 

W 2013 r., po 42 latach związku, panie wzięły ślub w Kalifornii.

Po siódmym, finałowym sezonie „Grace & Frankie” (najdłuższym serialu jak dotąd w historii Netflixa!), który można oglądać od zeszłego piątku, Tomlin zdążyła nakręcić już dwa kolejne filmy – „Moving On” oraz „80 for Brady”. Oba czekają na premierę, w obu Lily partneruje jej przyjaciółka od czasów ich wspólnego megahitu „Od dziewiątej do piątej” sprzed czterech dekad – Jane Fonda.

A my polecamy jeszcze film „Grandma” z 2015 r., w którym Lily gra babcię lesbijkę, pomagającą nastoletniej wnuczce zebrać kasę na aborcję.

KPH prezentuje spot z okazji Dnia Widoczności Lesbijek – „Co dziś powiedziałabyś młodszej sobie?”

Międzynarodowy Dzień Widoczności Lesbijek obchodzony jest 26. kwietnia od 2008 roku.

Fot. Luka Łukasiak dla KPH

Z tej okazji Kampania Przeciw Homofobii przygotowała wyjątkowy filmik. Pierwszy raz w historii polskich kampanii społecznych LGBT w jednym spocie wzięło udział aż 12 lesbijek. Odpowiadają one na jedno pytanie: „Co dziś powiedziałabyś młodszej sobie?”.

Celem Dnia Widoczności Lesbijek jest oczywiście zwiększenie widoczności lesbijek w przestrzeni publicznej, postawienie ich w centrum uwagi i celebracja dumy z przynależności do społeczności les. „Do udziału w spocie ,,Co dziś powiedziałabyś młodszej sobie?” zaprosiłyśmy 12 lesbijek – silnych, pewnych siebie, spełnionych. Chciałyśmy, żeby swoimi wypowiedziami wzmocniły te dziewczyny i kobiety, które dalej chowają się w szafie – podzieliły się swoją siłą i dodały odwagi innym lesbijkom, żeby żyły w zgodzie ze sobą” – mówi Cecylia Jakubczak z KPH.

„To, że jestem inna niż większość osób, to mój atut, nie wada” – mówi pisarka Sylwia Chutnik. Odpowiedzi bohaterek są różne, tak jak ich daty urodzenia czy wykonywane profesje. W wideo zobaczymy zarówno dziewczyny urodzone w latach 70. jak i 80. czy 90, bizneswoman, jak i tatuatorkę, mamę, jak i singielkę, pracowniczkę IT, jak i aktorkę. To, co je łączy w ich różnorodności, to troska, wyrozumiałość i wsparcie, które dałyby młodszym sobie, gdyby miały szansę przenieść się w czasie i ze sobą porozmawiać.

Dzień Widoczności Lesbijek to część Tygodnia Widoczności Lesbijek – zachęcamy wszystkie lesbijki, by na pytanie zadane przez KPH odpowiadały w mediach społecznościowych dodając hasztag #TydzieńWidocznościLesbijek

SPIS TREŚCI #69

„Replika” – dwumiesięcznik społeczno-kulturalny LGBTQ, numer 69 (wrzesień/październik 2017)

okładka_69_m

Na okładce:

Piotr „Grabari” Grabaczyk, dziennikarz showbiznesowy Wirtualnej Polski i bloger, opowiada o swym coming oucie na wizji przed prezesem TVP Jackiem Kurskim, o gwiazdach, które siedzą w szafie i o naszych sojusznikach wśród celebrytów, o „obnoszeniu się” i o „przegięciu” a także o swoim ukochanym i o rodzinie. Rozmowa Mariusza Kurca.

 

 

Prezent dla prenumeratorów/ek

Dla prenumeratorów/ek kod do obejrzenia za darmo filmu „Mandarynka” na outfilm.pl

 

Do przeczytania w numerze 69:

Wywiady:

  • „Medialny coming out to nie wyrok” – mówi w wywiadzie Piotr „Grabari” Grabarczyk, dziennikarz showbiznesowy Wirtualnej Polski i bloger (czytaj dalej…);
  • „Róże dla Safony” – Pisarka Renata Lis o swej najnowszej książce „Lesbos”, o Safonie, o Ance Kowalskiej i Marii Dąbrowskiej, o Jeannette Winterson i o Sofii Parnok, a także po raz pierwszy – o swej partnerce. Rozmowa Marty Konarzewskiej (czytaj dalej…);
  • „Mogę mówić” – Grzegorz Niziołek, teatrolog, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i redaktor naczelny magazynu „Didaskalia” o swym późnym coming oucie, o gejach po 50-tce i ich miejscu w ruchu LGBT, o swych córkach a także o wątkach gejowskich we współczesnym polskim teatrze. Rozmowa Mariusza Kurca i Krzysztofa Tomasika (czytaj dalej…);
  • „Słowa na L: Liderka, Lesbijka” – Maja Zabawska, doradczyni podatkowa, która na co dzień pracuje w międzynarodowej firmie Deloitte, mówi o coming oucie w pracy, o sieciach pracowniczych LGBT, o liderowaniu kobiet a także o swych występach jako drag king. Rozmowa Aleksandry Muzińskiej  (czytaj dalej…);
  • 20-lecie Lambdy Warszawa – Michał Pawlęga, współzałożyciel organizacji opowiada, jak to było. Rozmowa Huberta Sobeckiego;

Opowiadanie:

  • „AdelaJana Sena

Felieton:

  • „Jestem sojusznikiem osób hetero” Bartosza Żurawieckiego

Kultura:

  • Teatr: „Anioły w Ameryce” – zapis nowego spektaklu z National Theatre w Londynie – na ekranach polskich kin; „Gertruda Stein, Alicja B. Toklas i wiele, wiele innych kobiet”
  • Filmy: „Piękny kraj”, „Inxeba. Zakazana ścieżka”, „Fantastyczna kobieta”, „Konstytucja”
  • Książki: „Cholernie mocna miłość” Lutza van Dijka, „Stale w ruchu” Olivera Sacksa, „Zobaczyć łosia. Historia polskiej edukacji seksualnej od pierwszej lekcji do internetu” Agnieszki Kościańskiej, „Dziwna i taki jeden” Meagan Brothers

A poza tym:

  • Fotorelacja z gali Kampanii Przeciw Homofobii „Ramię w ramię po równość” pełnej gwiazd-sojuszników LGBT oraz aktywistów/ek LGBT;
  • „Emancypacja przez seks” – część I nowego cyklu artykułów o historii amerykańskiego porno gejowskiego, autorstwa Krzysztofa Tomasika;
  • „Rozbrykane pisarki” – Bartosz Żurawiecki o nieznanych w Polsce ikonach literatury les: Djunie Barnes, Brigid Brophy i Mary Butts;
  • Portret Chelsea Manning – najsłynniejszej transpłciowej żołnierki, więźniarki i sygnalistki – tekst Piotra Klimka;
  • „Robin całuje Batmana” czyli o tym, jak tatuatorzy zbierali datki na rzecz Kampanii Przeciw Homofobii;
  • Tomasz Golonko, dziennikarz gazeta.pl i dział, w którym prezentujemy portrety prenumeratorów/ek naszego magazynu – tym razem Arkadiusz Nowicki z Wrocławia;
  • Ergo Hestia dyskryminuje pary jednopłciowe, po czym szybko się rehabilituje;
  • Motywowana homofobią mowa nienawiści wobec Daniela Rycharskiego, laureata Paszportu „Polityki”, okładkowego bohatera „Repliki”;
  • wybory Mister Gay Europe 2018 w Polsce;
  • Drag Queen Kim Lee o IX edycji swego festiwalu;
  • Chaber, prezes KPH, o „Tęczowym Piątku” w szkołach w październiku.

We Wstępniaku Mariusz Kurc pisze o 14-letnim Kacprze z Gorczyna, który nie wytrzymał homofobicznych prześladowań i 7 września odebrał sobie życie.

 

Wysyłka numeru od 28 września 2017 r.

Fot. na okładce Agata Grymuza

Słowa na L: Liderka, Lesbijka

Maja_Zabawska_foto_Adam_Gut_mMaja Zabawska, doradczyni podatkowa, która na co dzień pracuje w międzynarodowej firmie Deloitte, mówi o coming oucie w pracy, o sieciach pracowniczych LGBT, o liderowaniu kobiet a także o swych występach jako drag king. Rozmowa Aleksandry Muzińskiej.

„Pamiętam, jak jeszcze byłam niewyoutowana w pracy i chciałam ubezpieczyć swoją dziewczynę. Z duszą na ramieniu dzwoniłam do działu HR z pytaniem czy partner, dla którego chcę wykupić ubezpieczenie, może być tej samej płci. Potem, stopniowo informowałam mój zespól, że mam dziewczynę”

„Mamy na biurku zdjęcia bliskich, nosimy obrączki, przychodzimy z partnerami na imprezy firmowe, przy kawie opowiadamy współpracownikom, z kim spędziliśmy weekend czy wakacje. Nasze życie prywatne ma związek z pracą”

„Występujesz jako drag king „Freddie Mercury”. Opowiesz o tym coś więcej?

Jasne. To hobby, które wzięło się z jednej strony z mojej wielkiej miłości do Freddie’go, która zaczęła się już w wieku 11 lat, oraz z kompletnego przypadku. Z okazji 29. urodzin zorganizowałam imprezę, której tematem były przebieranki za płeć przeciwną. Koleżanka podpowiedziała mi, żebym przebrała się za Freda, bo wszyscy wiedzą, że go uwielbiam. Wyszło wtedy na jaw, że nie tylko przypominam go fizycznie, ale również mam nieźle zinternalizowany sposób jego poruszania się po scenie. Potem znajomi namówili mnie do pierwszego oficjalnego występu dragkingowego i okazało się, że to się naprawdę podoba. Ogromną przyjemność sprawia mi rekonstruowanie stylistyki jego kostiumów oraz charakterystycznych elementów występów. Nie pojawiam się na scenie często – około dwóch, trzech razy w roku. Są to zazwyczaj imprezy i pokazy w klubach LGBT lub innych alternatywnych miejscach, ale zdarzyło mi się również wystąpić na imprezach prywatnych, w tym na ślubie moich znajomych.”

 

Fot. Adam Gut

Cały wywiad Aleksandry Muzińskiej – do przeczytania w „Replice” nr 69
spistresci