„Wzajemnie się wyczuwamy” – mówi Małgorzata Ostrowska o swych fanach gejach, a także o tym, jak została sojuszniczką osób LGBT w akcji Kampanii Przeciw Homofobii i o swym kultowym hicie „Meluzyna”. Rozmowa Przemysława Góreckiego.
„Niezmiernie się cieszę, że moich dwóch gitarzystów wzięło udział w akcji KPH i nieco przekornie wybraliśmy tabliczki do pozowania (ja wybrałam tę w rodzaju męskim, oni w rodzaju żeńskim). Poza tym, jednym z gitarzystów jest mój syn, co do którego nie miałam żadnych wątpliwości, że da się namówić na taki koncert pomimo, że jest zdecydowanie heteroseksualny. Był wychowywany w pełnej tolerancji i to procentuje, bo jest człowiekiem otwartym.”
„Rozmawiałam z moimi przyjaciółmi gejami, że marzyłoby mi się, by nie było tych wszystkich demonstracji, parad miłości, prowokacyjnych części manifestowania swojej orientacji seksualnej – chciałabym po prostu, by była ona czymś normalnym i zwyczajnym. Ale prawdą jest, na co mi zwrócili uwagę, że gdyby nie było tego wszystkiego oraz związanych z tym skandali, to w ogóle byśmy nie rozmawiali o tych sprawach.”
„Co jest w „Meluzynie” takiego, że wywołuje emocje w publiczności LGBT?
Myślę, że to kwestia tekstu. Nie ja go napisałam i znając autora, nie został on napisany dla takiego oddźwięku. Ale myślę, że to ta inność, sytuacja nieco bajkowa i dotycząca innego rodzaju miłości – nie zawsze spełnionej, opowiedzianej w taki dziecięcy sposób. To taka historia miłości dwóch nietypowych i nie pasujących do siebie istot (Meluzyna kocha się w Pustoraku – przyp. red.), także miłości nieuznawanej przez poprawny świat. Miłości podwodnej. Może właśnie o to chodzi? Nie przypisując sobie zbyt, mam też nadzieję, że niebagatelną sprawą był taki a nie inny sposób wykonania.”
Cały wywiad do przeczytania w „Replice” nr 59
Foto: Jacek Gulczyński