W Europie nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. Kochamy się z każdym, kogo uznamy za atrakcyjnego (Marlena Dietrich, 1931 r.)
Marlena Dietrich – gwiazda kina i piosenki, rewolucjonistka świata mody i antyfaszystka – ma też zasłużone miejsce w panteonie ikon LGBT. Zapracowała na ten status zarówno filmami, jak i burzliwym życiem poza ekranem.
Diabeł jest kobietą
W 1929 r. zagrała pierwszą główną rolę – jej Lola z „Błękitnego anioła” Josefa von Sternberga stała się archetypem femme fatale, a zarazem przepustką aktorki do Hollywood. Wytwórnia Paramount potrzebowała przeciwwagi dla gwiazdy MGM – Grety Garbo. Dietrich okazała się strzałem w dziesiątkę.
Przybyła z Niemiec do USA w 1930 r., z miejsca szokując opinię publiczną męskimi strojami i liberalnymi poglądami. Zdumiona pruderią Amerykanów wygłosiła słynne zdanie: W Europie nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. Kochamy się z każdym, kogo uznamy za atrakcyjnego.
Kolejnymi filmami Marlena utwierdziła pozycję gwiazdy i gejowskiej divy (m.in. „Szanghaj Express”, „Blond Wenus”, „Imperatorowa”, „Diabeł jest kobietą”, „Sprawy zagraniczne”, „Świadek oskarżenia”). Jej nonszalanckie spojrzenie spod przymkniętych powiek, wydatne kości policzkowe oraz fantastyczne nogi działały elektryzująco. Do historii kina LGBT przeszedł obraz „Maroko” (1931) z Marleną w roli piosenkarki kabaretowej Amy Jolly, a szczególnie jedna scena filmu: ubrana w smoking Amy Jolly podczas występu całuje najpierw przystojnego żołnierza, a potem piękną damę, która zawstydzona zasłania się wachlarzem.
Dietrich grała m.in. u Alfreda Hitchcocka, Orsona Wellesa, Fritza Langa czy Billy’ego Wildera – choć nawet współpracując z największymi, reżyserowała samą siebie, szczególnie jeśli chodzi o wybór odpowiedniego oświetlenia. Odniosła również sukces w komedii: jako Frenchy w „Destry znowu w siodle” (1939) nadała westernowi zabawny, kampowy styl.
Władze III Rzeszy kilkakrotnie namawiały Dietrich do powrotu. Gwiazda nie kryła antyfaszystowskich poglądów i konsekwentnie odmawiała. W 1937 r. uzyskała obywatelstwo amerykańskie. W latach 1943-1945 ta Niemka przemierzyła front wojny od północnej Afryki aż do samych Niemiec wraz z żołnierzami sił alianckich. Dla nich śpiewała, dla nich grała na… pile. I z nimi wkroczyła do swej ojczyzny.
Rudi, Jean i inni
Dietrich kochała wiele razy i wiele razy była kochana, choć za mąż wyszła tylko raz – za Rudolfa Siebera w 1923 r. Nigdy się nie rozwiodła. Stanowili małżeństwo otwarte, zakończone śmiercią Rudiego w 1976 r. Jednocześnie Marlena przez lata związana była z francuskim aktorem Jeanem Gabinem. Gdy Gabin zmarł kilka miesięcy po Rudim, Marlena powiedziała: Teraz jestem wdową po raz drugi.
Lista jej miłosnych podbojów jest długa. Zawiera nazwiska i kobiet, i mężczyzn. Pełno na niej osobistości świata sztuki, literatury, finansjery czy polityki – m.in. aktorzy – Brian Aherne, Gary Cooper, John Gilbert, Maurice Chevalier, Frank Sinatra, Yul Brynner, Raf Vallone, amerykańscy generałowie George Patton, James Gavin, pisarze Erich Maria Remarque, George Bernard Shaw, biznesmen Mike Todd. Mimo wielu romansów, Marlena podobno nie lubiła seksu, pozwalał jej jedynie kontrolować mężczyzn i manipulować nimi – to związki z kobietami miały ponoć dawać jej więcej satysfakcji.
Mercedes, Betty i inne
Już jako mała dziewczynka była zafascynowana swoją ciotką Valli – jej sposobem ubierania się, poruszania, oraz…tym, jak umiejętnie ciocia radziła sobie z mężczyznami. Od Valli mała Marlena dostała czerwony notes, który stał się powiernikiem jej uczuciowych zawirowań wobec koleżanek z klasy oraz aktorki Henny Porten. Berlin lat 20. był miastem wolnym i wyzwolonym obyczajowo, a Marlena, która właśnie wtedy stała się dorosłą kobietą, czerpała z tej wolności całymi garściami. Razem z mężem często bywali w nocnych klubach, również gejowskich, oraz kabaretach. Berlińscy transwestyci traktowali Marlenę jak kochającą siostrę, a ona była w swoim żywiole, doradzając im w kwestiach stroju i makijażu. Była dla nich niedoścignionym wzorem – perfekcyjną kombinacją gender crossover, a jednocześnie wspaniałym kompanem do zabawy. W tym czasie zagrała razem z Margo Lion w teatralnym spektaklu „To wisi w powietrzu”. Piosenkę „Gdy najlepsza przyjaciółka…” śpiewały z przypiętymi do kostiumów bukiecikami fiołków, które symbolizowały miłość lesbijską. Marlena zresztą nosiła fiołki również poza sceną.
W USA Marlena zakochała się w pisarce i scenarzystce hiszpańskiego pochodzenia – Mercedes de Acosta. Poznały się na przyjęciu u producenta Irwinga Thalberga. Marlena postanowiła pocieszyć Mercedes, gdy ta rozpaczała po konflikcie ze swą partnerką Gretą Garbo. Marlena przynosiła Mercedes kwiaty i gotowała dla niej, a Mercedes pisała do Marleny płomienne listy, które podpisywała „Biały Książę” albo „Raphael”.
Później jej miejsce w sercu Marleny zajęła Betty „Joe” Castairs – „paliwowa” milionerka, ktora wyglądała jak młody marynarz. Nosiła tatuaże i uwielbiała wszystko, co związane z prędkością i maszynami.
Marlena znikała na jej jachcie na długie godziny. Wśród gwiazd, które uległy urokowi Marleny, znalazły się również Hildegard Knef, Rosemary Clooney oraz Edith Piaf. Marlena nie była w stanie znieść stagnacji w swoim życiu uczuciowym. Jak pisze w autobiograficznej książce córka aktorki Maria Riva: Matka zawsze była w stanie zakochania, odkochiwania się lub też poszukiwania miłości. Również jej podejście do kariery nie było bierne. Kiedy po wojnie propozycji filmowych było mniej, Marlena przeobraziła się w artystkę śpiewającą.
Na estradzie
Dysponując niskim głosem o ciekawej barwie, a jednocześnie niewielkich możliwościach wokalnych, postawiła na wizerunek i nastrój. Podzieliła show na dwie części: kobiecą i męską. W pierwszej była kobiecością doskonałą i elegancką. Występowała w sukni projektu Jean Louisa, dającą złudzenie nagości. W połowie spektaklu znikała za kulisami, by po minucie pojawić się we fraku i z cylindrem na głowie. Repertuar drugiej części zawierał utwory śpiewane standardowo przez mężczyzn, takie jak „One for my baby” czy „I’ve grown accustomed to her face”. Te piosenki relaksowały ją i cieszyły. Lepiej wypadała śpiewając o miłości do kobiety niż do mężczyzny. Oczywiście, wykonywała również swe największe przeboje z filmów: „Falling in love again”, „Johnny” czy „Boys in the backroom”. W połowie lat 60. zawitała z koncertami do Warszawy.
Marlena walczyła z upływem czasu przy pomocy medycyny, makijażu i magii profesjonalnego krawiectwa. Jednak nawet jej nie udało się go zatrzymać. Coraz więcej sił wymagało od niej wyjście na estradę. Uzależnienie od alkoholu, środków przeciwbólowych i kolejne złamania kości w końcu przykuły ją do łóżka. Karierę piosenkarki zakończyła jednak dopiero w połowie lat 70. W 1978 r. pojawiła się na dużym ekranie po raz ostatni jako baronowa von Semering w filmie „Piękny gigolo, biedny gigolo”, partnerował jej David Bowie, a reżyserował David Hemmings.
Bez twarzy
Potem zamknęła się w swym paryskim apartamencie przy Avenue Montaigne, w którym spędziła ostatnie 14 lat życia. W 1984 r. aktor Maximilian Schell, z którym Marlena wystąpiła w „Procesie w Norymberdze” (1961), nakręcił nominowany do Oscara dokument o Dietrich. Gwiazda wspomina w nim swe życie i karierę, bezpardonowo rozprawiając się z jednym i z drugim. Jednak słyszymy tylko jej głos. Gwiazda nie wyraziła zgody na pokazanie twarzy, kamera filmuje tylko jej mieszkanie. Schell po śmierci Marleny mówił: Była typową kobietą Berlina, potrafiła rozmawiać z królem i z żebrakiem. Była całkowicie otwarta w mówieniu o swych homoseksualnych związkach. Gdy w 1969 r. w Nowym Jorku wystawiono pierwszą sztukę o gejach – „Chłopcy z paczki” – Marlena pojawiła się na premierze. Potem imprezowała do rana z młodymi aktorami, którzy byli zszokowani, gdy 68-letnia hollywoodzka legenda bez żenady opowiadała o swych homoseksualnych miłościach.
Jej bodaj ostatnie publiczne wystąpienie miało miejsce na początku lat 90. w programie telewizyjnym, gdy przez telefon wypowiedziała się na temat zjednoczenia Niemiec.
27 grudnia 2011 roku minęła 110 rocznica jej urodzin, a 4 maja bieżącego roku minie 20 lat od jej śmierci.
Jej rodzina
Dziedzictwo Marleny wciąż jest żywe. Piosenka „Falling in love again” doczekała się niezliczonych coverów, film „Błękitny anioł” nadal jest wyświetlany (ostatnio w Polsce w 2008 r.). Madonna „robiła” Marlenę na koncertach „Girlie Show Tour” (1993), firma Montblanc nazwiskiem Marleny promuje specjalną edycję wiecznych pior, a dom perfumeryjny Gres sprzedaje trzy rodzaje perfum „inspirowanych” Marleną.
W berlińskim Filmmuseum można obejrzeć bogatą kolekcję pamiątek po Marlenie, między innymi jej piękne suknie.
W 2000 r. powstał niemiecki film biograficzny o Dietrich z Katją Flint w roli głównej. Obecnie kanał HBO przygotowuje dwuodcinkowy film o gwieździe z Gwyneth Paltrow.
O Marlenie nie zapomina również społeczność LGBT – w Niemczech wciąż znane jest określenie „być z rodziny Marleny Dietrich” czyli po prostu być gejem/lesbijką.
Tekst z nr 35/1-2 2012.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.