Wyd. Rebis 2014
Grono miłośników Michaela Cunninghama („Godziny”) jest w Polsce spore a od jego poprzedniej powieści „Nim zapadnie noc” minęły już cztery lata. Fabuła „Królowej śniegu” przynosi tradycyjnie interesujący splot perypetii bohaterów i bohaterek pozostających w nie do końca czytelnych zależnościach. Zresztą niejasność i wieloznaczność relacji jest jednym z umiejętnie wykorzystywanych atutów wyobraźni autora – nie odbiera wyrazistości kreacji, za to pozwala uniknąć pułapki banału. Mamy tym razem specyficzny trójkąt składający się z dwóch braci: Barretta, nieszczęśliwego geja porzuconego w pierwszej scenie przez swojego partnera krótkim SMS-em; Tylera – niespełnionego muzyka komponującego piosenkę życia na ślub z ukochaną oraz Beth – chorej na raka przyszłej żony Tylera. Do tego rozmaite postaci drugoplanowe: kochanki, obiekty niespełnionych uczuć i skrytych fascynacji – z ich plejady najciekawiej skonstruowaną postacią jest przystojny Andrew, uwikłany w uczucia dwojga innych bohaterów. A także, obsadzone w niebagatelnej roli, pewne… światło, które Barrett zobaczył biegając po nowojorskim Central Parku. Wszyscy ci rozsmakowani w „cunnighamowskiej” frazie i sposobie narracji nie będą rozczarowani. (Przemysław Górecki)
Tekst z nr 52/11-12 2014.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.