„Sztuka, która wyzwala” – wywiad z Danielem Rycharskim, laureatem Paszportu „Polityki” w kategorii „Sztuki wizualne”, działaczem grupy chrześcijan LGBTQ Wiara i Tęcza.
Już po tym, jak dostałem Paszport „Polityki”, byłem na spotkaniu w bibliotece w Sierpcu. Poproszono mnie, żebym w trakcie wystąpienia broń Boże nie podnosił wątków gejowskich. Oczywiście nie zgodziłem się.
Był skandal?
Nie było, choć na sali był burmistrz i sporo ważnych osób. O swojej orientacji mówiłem naturalnie, a publiczność równie naturalnie wszystko przyjmowała. Po spotkaniu podchodzili do mnie ludzie, dziękowali, mówili, ze ten temat nigdy się w Sierpcu publicznie nie pojawił.
Oswajanie trudnych tematów przez sztukę?
A dlaczego nie? Przecież tak było od wieków. Zresztą, w moim osobistym procesie samoakceptacji sztuka miała podstawowe znaczenie. Pozwalała w bezpieczny, czasem metaforyczny sposób mówić o tożsamości LGBT.
***
Postanowiłem przypomnieć, co o osobach homoseksualnych mówi Katechizm Kościoła Katolickiego. Oczywiście, zalecenie katechizmu, by osoby homoseksualne traktować z „szacunkiem i delikatnością”, większości osób homoseksualnych nie zadowala. Ale uznałem, że nawet ten minimalistyczny zapis nie jest w Kościele znany i przestrzegany. Postanowiłem przypomnieć ludziom, że on istnieje. Przetopiłem cmentarne figurki Chrystusa i zrobiłem z nich tablicę stylizowaną na takie, które wiszą w kościołach.
Umieściłeś tam dokładny cytat z katechizmu dotyczący osób homoseksualnych.
A mimo to te słowa okazały się niezwykle kontrowersyjne. Pisałem do różnych księży z pytaniem, czy nie umieściliby tej tablicy w przestrzeni kościelnej, ale nikt się nie zgodził. Najczęściej zresztą w ogóle mi nie odpowiadano. Postanowiłem więc stanąć z tą tablicą przy wejściu do jednego z najbardziej uczęszczanych kościołów w Warszawie. Trzymałem ją przez wiele godzin, mdlały mi ręce.
Bałeś się?
Na początku nie. Do momentu, kiedy podszedł do mnie młody chłopak i zagroził śmiercią.
Jak reagowali inni ludzie?
Różnie. Niektórzy mi grozili, inni chwalili. Wiele osób podchodziło mówiąc, że myślą podobnie jak ja. To były bardzo cenne rozmowy.
Księża też podchodzili?
Tak, ale chowali się, żebym ich nie widział. Uznali, że jestem prowokatorem, choć trzymałem zapis obowiązującego ich katechizmu!
Fot. Marcin Niewirowicz
Cały wywiad Marcina Dzierżanowskiego z Danielem Rycharskim – do przeczytania w „Replice” nr 66