A może przycinać? Tylko gdzie i jak?
Renesans zainteresowania wśród gejów przeżywają faceci z włosami na klacie, o czym przekonuje się również piszący te słowa, coraz dumniej prezentujący swe futro. Może dlatego, że dla wielu to wciąż synonim męskości? Mogą być naturalnie długie albo skrócone, przycięte, czyli „strymowane”. Do gołego ciała klatę golą zaś głownie ci, którzy chcą się pochwalić starannie budowaną na siłowni muskulaturą.
Po epoce lat 70. i 80., kiedy o golarce nie chciał słyszeć żaden szanujący się gej, nadeszła epoka golenia w latach 90. i początku dwutysięcznych. A dziś mamy chyba erę przycinania.
Trendy najlepiej widoczne są zwłaszcza tam, gdzie nagich gejów widzimy zatrzęsienie: czyli w męsko-męskim porno. Młodziaki z produkcji Bel Ami oczywiście zawsze byli, są i będą gładcy, ale aktorzy z innych wytworni – jeśli włosy na torsie w ogóle mają, to już ich zupełnie nie golą, tylko trochę skracają.
Taką samą tendencję widzimy też poniżej, przy samej męskości. O ile całkowicie ogolone jajka wciąż mają grono zatwardziałych wielbicieli, to już włosy łonowe znacznie częściej są tylko skrócone (do kilku milimetrów) – i przez to dla wielu estetyczniejsze niż busz, który potrafi tam wyrosnąć.
Pod pachami też panuje moda na skrócone, chociaż chłopaki lubiący sporty wodne golą się tam na zero. Na nogach i rękach nie depiluje się już żaden szanujący się facet. Za to tyłek – to już sporo możliwości i tyle samo wielbicieli, co przeciwników włosów na pośladkach. Ale to najważniejsze miejsce – między nimi – budzi najwięcej sporów. Choć dla większości powinno być gładkie (tak wygodniej dla rożnych aktywności lub pasywności), to jest i grono takich, dla których włosy tam to najprawdziwszy fetysz.
W gusta wszystkich oczywiście nie trafimy. Nawet w redakcji „Repliki” rozpętała się burzliwa dyskusja. Mamy i wielbicieli gładkości, i przycinania, i naturalnego futra – wszyscy głośno wymieniali argumenty „za” i „przeciw” każdej opcji. A inni tylko tajemniczo się uśmiechali.
Tekst z nr 45/9-10 2013.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.