Oto brakujące w języku polskim ogniwo literatury LGBTI XX w. 70-letni włoski poeta, Umberto Saba, napisał tę wyraźnie autobiograficzną książkę cztery lata przed śmiercią – w 1953 r. podczas pobytu w szpitalu. Po czym schował ją do szuflady. Niedokończoną powieść wydała dopiero w 1975 r. córka autora. Przenosimy się do Triestu końca XIX w. 16-letni Ernesto terminuje w firmie handlującej mąką. W pierwszym epizodzie książki bohater jest obiektem zalotów starszego od siebie robotnika: – Nie wie pan, co tak bardzo chciałbym panu zrobić? – Wsadzić mi go w tyłek – odpowiedział z pogodną prostodusznością Ernesto. Prostoduszność i bezpośredniość stanowią o sile książki, która opisuje dojrzewanie seksualne bohatera bez jakichkolwiek niedomówień i aluzji charakterystycznych dla literatury modernistycznej. Po romansie z robotnikiem Ernesto, ogromnie ciekaw tego, co dzieje się w jego ciele, idzie do burdelu, by przeżyć swój „pierwszy raz” z kobietą. Ale to nie znaczy, że homoseksualne doświadczenia były dla niego tylko przelotnym epizodem… Ba! Mamy nawet scenę, którą dzisiaj nazwalibyśmy „comingoutową” – wyznania, jakie czyni chłopiec matce. Saba snuje opowieść z perspektywy czasu, w kilku miejscach antycypuje przyszłe, niekiedy tragiczne losy swych bohaterów. Ale jednocześnie próbuje wskrzesić młodzieńczą wrażliwość, świadomość, szczerość, młodzieńczy język. Przenosi nas w czasy niewinności, gdy (homo)seksualność nie była jeszcze sprawą polityczną, a po prostu częścią egzystencji. (Bartosz Żurawiecki)
Tekst z nr 81 / 9-10 2019.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.