Wielka wolność

Große Freiheit (Austria, 2021), reż. S. Meise, dystr. Tongariro, w kinach od 25.03.2022

mat. pras.

„Wielka wolność” zdobyła Nagrodę Jury w sekcji Un Certain Regard na zeszłorocznym festiwalu w Cannes. Osią fabuły jest historia Hansa (Franz Rogowski), który za bycie gejem, na mocy słynnego paragrafu 175, trafi a do obozu, a potem i więzienia. Reżyser portretuje bohatera, operując jego trzema odsiadkami – począwszy od 1945 r., po przeniesieniu Hansa z kilkunastomiesięcznego pobytu w obozie koncentracyjnym do więzienia, poprzez 1957 r. (już w RFN-ie), a kończąc na 1968 r. tuż przed wycofaniem nazistowskiej wersji paragrafu 175. Wszystkie trzy plany czasowe łączy relacja Hansa z Viktorem (Georg Friedrich), skazanym za morderstwo. Za pierwszym razem Viktor siedzi z Hansem w tej samej celi, później już nie, ale wciąż w tym samym więzieniu. Viktor najpierw nie chce mieć z „tym zboczeńcem” nic wspólnego, ale gdy na ręce Hansa widzi wytatuowany numer z Auschwitz, przestaje być wrogo nastawiony, przeciwnie – oferuje mu pomoc w zakryciu „pamiątki po nazistach” nowym tatuażem. Z czasem ich relacja obrasta coraz to nowszymi oznakami serdeczności. „Wielka wolność” to nie melodramat – zamiast pewników mamy tu raczej niedopowiedzenia, surowość i dystans (świat spoza więzienia poznajemy przez pryzmat dowodów „obciążających” Hansa, np. ukrytych nagrań z szaletu, ale też prywatnych nagrań miłosnych). I choć świat Hansa kręci się wokół zimnej ziemi spacerniaka i groźnych spojrzeń współwięźniów, to ten niedbający o ukrywanie orientacji gej staje się symbolem prawdy i autentyczności – i summa summarum wolności największej, bo tej wewnętrznej, której nie są w stanie ograniczyć nawet więzienne mury. (Agnieszka Pilacińska)

Tekst z nr 95 / 1-2 2022.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.