Władimir Zabrodin „Eisenstein: kino, władza, kobiety”

Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, Wyd. Akademickie SEDNO 2016

 

 

Rozczarują się ci, których rozochocił film Petera Greenawaya „Eisenstein w Meksyku” o (homo) seksualnym przebudzeniu twórcy „Pancernika Potiomkina”. Oczywiście, książka Zabrodina nie jest artystyczną wizją, tylko pracą naukową, trudno więc oczekiwać erotycznych opisów – niemniej potwierdza ona, że kwestie nienormatywnej seksualności pozostają w Rosji tabu, zwłaszcza gdy odnoszą się do znamienitych postaci z historii ojczyzny.

Przez 600 stron autor ani razu (poza jedną odległą aluzją) nie odnosi się do tego tematu. Choćby po to, by zaprzeczyć, podważyć czy wyśmiać tezę, że Eisenstein czuł pociąg do mężczyzn. Cytuje za to obficie korespondencję reżysera z kobietami, z którymi łączyły go bliższe więzi. Traktował je źle, co Zabrodin tłumaczy tym, iż Siergiej Michajłowicz był egoistą i zapatrzonym w siebie narcyzem.

Oczywiście, nie da się na sto procent ustalić, jaką Eisenstein miał orientację i jak wyglądało jego życie intymne. Tym bardziej, że w 1933 r. przywrócono w ZSRR karalność za homoseksualizm (zniesioną po Rewolucji Październikowej). Trudno się więc spodziewać, by prominentny artysta pisał czy mówił otwarcie o swych homoseksualnych pragnieniach. Zarazem nie sposób pozbyć się wrażenia, że Zabrodin pomija te sprawy milczeniem ze strachu przed ewentualnymi konsekwencjami (homoseksualizm jest w Rosji legalny od 1993 r., ale od 2013 r. istnieje zakaz „propagandy” homoseksualnej).

Nie jest to zresztą książka, którą z przyjemnością pochłoną laicy. By przez nią przebrnąć, trzeba dobrze znać twórczość Eisensteina i kontekst historyczny. Czyta się ją z mozołem, któremu towarzyszy irytacja na „białe plamy” w biografii jej bohatera. (BŻ)

 

Tekst z nr 66/3-4 2017.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.