Aktor Adam Pater o graniu transpłciowej Charlotte Mahlsdorf w monodramie „Jestem swoją własną żoną” oraz o 30 latach procesu akceptacji własnej homoseksualności w rozmowie Bartosza Żurawieckiego.
„Gdy czytałem sztukę „Jestem swoją własną żoną”, od razu zawładnęła mną ogromna wolność tego człowieka, który przecież żył w dwóch reżimach – nazistowskim i komunistycznym. Charlotte była orędowniczką wolności i to odpowiadało mojej wewnętrznej potrzebie. Bardzo też ważny dla mnie, jako osoby homoseksualnej, był temat odrzucenia, niezrozumienia. Musiałem przefiltrować Charlottę przez swoje doświadczenia, swoje emocje, swoje poczucie rzeczywistości. Wykonaliśmy z Karoliną ogromną pracę intelektualną, rozczytując konteksty tej sztuki, których jest bardzo, bardzo dużo.
„tak głęboko ukryłem w sobie inklinacje homoseksualne, że nie było mowy, bym przeżywał dorastanie w zgodzie ze swoją orientacją.
Ale byłeś jej świadomy?
Oczywiście, od dziecka byłem świadomy. Od dziecka wiedziałem, co mnie interesuje. Czytałem ostatnio kilka comingoutowych opowieści ludzi, którzy wspominają dzieciństwo. Powtarza się w nich pewien wzorzec: każdy z nas był wyśmiewany, każdy z nas dostawał klapsy – dosłowne lub metaforyczne – za swoją inność, każdy wolał grać w gumę niż w piłkę. Ja też to wszystko przeżywałem. Grałem w gumę, ale tylko wtedy, gdy nikt nie widział.
Całkiem sam? Ja grałem z koleżankami.
Są jeszcze krzesła, o które możną tę gumę zahaczyć.”
„W jednym miesiącu odszedł mój facet, kontynuowałem terapię AA i umarł mój brat Tomek. Musiałem jednak pracować z niepełnosprawnymi, bo co ich to wszystko obchodziło? I pewnego dnia widzę osobę niepełnosprawną, która jest biedna, która jest wykorzystywana w pracy w MacDonaldsie, którą jej załatwiliśmy i opowiada mi o tym wszystkim, ale uśmiecha się i mówi: „Panie Adamie, niech się pan nie przejmuje, dobrze będzie!”. Sam siebie wtedy kopałem w dupę, bo jakie ja mam właściwie powody, żeby narzekać?
Cały wywiad do przeczytania w „Replice” nr 56