Yves Saint Laurent

Yves Saint Laurent (2014, Francja), reż. J. Lespert, wyk. P. Ninney, G. Galienne; dystr. Vue Movie Distribution; premiera w Polsce: 30.05.2014

 

mat. pras.

 

Stylowa biografia jednego z najodważniejszych kreatorów mody oraz miłosna laurka od ukochanego. Pierre Berge, wielka figura i wielka miłość Yvesa Sainta Laurenta, jest bowiem narratorem, ale też cichym bohaterem tego filmu. To za sprawą jego uczucia, zawiedzionego pragnienia i ciągłej tęsknoty oglądamy Laurenta z perspektywy bolesnej nieobecności. Przeżyli razem wszystko – karierę u Diora, powstanie autorskiego domu mody, momenty wolności w ukochanym Marrakeszu, serię upadków, ale Pierre wciąż musiał Yvesa jakoś ścigać, wzywać, dopraszać się o obecność. W filmie także wielki kreator jest wciąż niedostępny. Najpierw jako młody chłopiec skryty za wciąż spuszczonym wzrokiem młodego księdza. Potem za spojrzeniem rozdygotanym, upojonym, wciągają go narkotyki, nocne kluby, pikiety, inni mężczyźni, a w końcu choroba i śmierć. Berge tęskni, opowiada z sentymentem, który emocjonalnie ociera się może o kicz, ale estetycznie trzyma się stylu. Wszystko tu jest w wielkim stylu YSL – eleganckie, tres elegante, jak chętnie mawiał sam artysta (może nawet zbyt elegante, projektant nawet, gdy wymiotuje, wygląda pięknie), tres haute couture. Nawet pikieta wygląda tu jak wybieg, czasem trudno odróżnić teatralność spotkania towarzyskiego od pokazu mody. Film rozpościera się między wielkomiejską pruderią a czystą stylizacją. Jedno służy czasem drugiemu, co nie zabiera przyjemności estetycznej. Muzyka orkiestrowa, jazzowa, be-bop, aż po arie z Traviaty posypane kokainą. Stroje – marzenie! Oryginalne sukienki YSL, wyjęte z zamrażarki, specjalnie dla tego filmu. Każdą można było nosić tylko przez dwie godziny. (MKo)

 

Tekst z nr 49/5-6 2014.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.