Ja chcę normalnie żyć

Łukasz_Włodarczyk_arch_pryw„Ja chcę normalnie żyć” – mówi Łukasz Włodarczyk, sołtys Bobrownik, który w Edynburgu wziął ślub ze swoim partnerem, a u siebie na wsi wyprawił wesele i nie spotkał się z dyskryminacją ze strony mieszkańców. Rozmowa Stanisława Kubickiego.

 

„Nie zdawałem sobie sprawy, że będzie takie zainteresowanie. Przestra­szyłem się. Oprócz sołtysowania i firmy ogrodniczej, którą prowadzę z mężem, wtedy akurat pracowałem jeszcze jako nauczyciel na zastępstwo. Wiadomo, że w stosunku do gejów nauczycieli uprze­dzenia są podwójne.

Ciągle dzwonił telefon – TVN, „Newsweek”, „Polityka”. Prosili o wypowiedzi. Jak się ociągałem, to mówili, że materiał i tak pójdzie – z moimi cytatami lub bez. Prze­myślałem to i stwierdziłem: OK, widać teraz jest moja taka trochę misja, która sama mnie odnalazła. Przyszła okazja, by zrobić coś dla społeczeństwa i dla spo­łeczności LGBT i to jest jakby sprawdzian – nie mogę się uchylać.”

 

„Z coming outami w okolicy mam spo­kój. Wszyscy wiedzą, jest jasna sytuacja i cieszę się z tego. Miałem mnóstwo po­zytywnych reakcji. Do pizzerii w Słupsku  wchodzimy – właścicielka nas poznała, wyściskała, gratulowała. Strasznie miłe są takie gesty. Wiadomości na Facebooku od gejów i niegejów nie zliczę. Od niektórych nawet pocztówki papierowe dostaliśmy. A na wiosce nie było sensacji, bo ludzie od dawna wiedzieli. Do mojej mamy, która mieszka kilka kilometrów dalej, już daw­no dotarło, że ludzie zwrócili uwagę, że w Bobrownikach jej syn mieszka z drugim chłopem.

Słyszę czasem jakieś plotki, ale rzadko. Np. jedna pani, która z nami współpracuje, opowiadała, że znajomy ją pytał, czy ona się nie boi „u tych pedałów” pracować. Odpowiedziała, że się nie boi. Ludzie też ponoć gadali, że jesteśmy „kochankami” – średnio nam pasuje to określenie, stąd między innymi decyzja o ślubie – by nas traktowano jak związek, rodzinę, a nie ko­chanków. Szkoda, że na razie nie możemy ślubu wziąć w Polsce, ale i do tego dojdzie­my, mam nadzieję.”

Jak umawialiśmy wynajęcie sali na wese­le, mówiliśmy, że to „impreza rodzinna”, a organizator i tak wszystko wiedział, bo jak zapytał o alkohol, to zaraz sam sobie odpowiedział: „A nie, alkohol to przecież świadek załatwia, jasne”.

 

Fot. archiwum prywatne

Cały wywiad Stanisława Kubickiego z Łukaszem Włodarczykiem – do przeczytania w „Replice” nr 67.

spistresci