Ewa Żyła, piłkarka sędzia piłkarska, i Kasia Kuca, inżynierka budowlana: Windą do nieba

EWA ŻYŁA – piłkarka i sędzia piłkarska, reprezentantka Polski (2004– –2011), sześciokrotna zdobywczyni mistrzostwa Polski i trzykrotna zdobywczyni Pucharu Polski. KASIA KUCA – inżynierka budownictwa i project managerka, działaczka społeczna, prezeska wrocławskiej fundacji Równik Praw. Razem od niedawna prowadzą markę Marry more. Rozmowa Małgorzaty Tarnowskiej

fot. Marek Zimakiewicz

26 lutego br. na stronie akcji „100 dni na związki” przedstawiającej historię nowej queerowej pary każdego dnia dzielącego nas od upływu stu dni kadencji obecnego rzadu, w ciągu ktorych Donald Tusk zobowiązał się zrealizować obietnicę wyborczą i uchwalić ustawę o związkach partnerskich, odsłonił się wpis z waszą historią. Został podchwycony przez media jako coming out, głownie Ewy. Jak się czujecie z tym określeniem – coming out?

Kasia Kuca: Jako osoba działająca aktywistycznie mam świadomość, że coming outy, czyli ofi cjalne „przyznanie się” do swojej orientacji psychoseksualnej czy też tożsamości płciowej, są ważne ze względu na to, że w społeczeństwie brakuje edukacji, ale robienie coming outu kompletnie nie było naszym zamiarem. Chciałyśmy okazać wsparcie dla naszej społeczności. Nie myślałyśmy, że nasza historia odbije się tak głośnym echem.

Ewa Żyła: Nie sądziłyśmy, że zostanie to ubrane w takie kategorie, ale też nie skupiałyśmy się na sobie. Pojęcie „coming outu” musiałoby być ściśle związane z nami – a nam chodziło o środowisko, o nasze wartości i ideę, o to, co rząd nam przyobiecał. „Coming out” to efekt uboczny naszego wsparcia. Ujawniamy się, ale tak naprawdę z czym? Z tym, że niesiemy ideę równości w społeczeństwie? Jeżeli tak ma być, to okej – niech to będzie ujawnianie się. Ale znalazłabym na to chyba inne słowo. Nie czujemy potrzeby bycia na świeczniku. Po prostu żyjemy i funkcjonujemy w społeczeństwie – tylko szkoda, że na innych prawach niż pary heteronormatywne.

Jesteśmy razem blisko rok i czuję, że Ewa jest moją Miłością Życia” – czytamy we wpisie. Zgaduję, że pomysł udziału w akcji był Kasi?

K: Tak! To był mój pomysł. Rozmawiałam z Ewą: „Ewa, słuchaj, jest taka akcja wspierająca ustawę o związkach partnerskich… Wesprzemy? Bo ja nie wiem, czy to w ogóle przejdzie, bo my jesteśmy szarymi ludkami. Oni tam pewnie mają tysiące ludzi i nas nie zauważą”. (śmiech) A tu się okazało, że kilka dni później Jakub i Dawid, organizatorzy całej akcji, wrzucili posta z nami. Wcześniej raczej nie udostępniałyśmy w sieci wspólnych materiałów.

E: Jesteśmy z Kasią razem już prawie rok. Jestem przeszczęśliwa, mając taką osobę w swoim życiu. Istotnie, pomysł wyszedł od Kasi. Kasia działa aktywistycznie, więc udostępnia więcej treści tego typu – edukacyjnych i wspierających. Ja działam sportowo – wcześniej piłkarsko, teraz sędziowsko – i rzadko się w mediach społecznościowych informacjami dotyczącymi mojego życia rodzinnego. Ale jak już poszło, to czemu nie.

Cała rozmowa do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.