Gay Top Model

How far will you go? 2008, Kanada; outfilm.pl, listopad 2012

 

fot. mat. pras.

 

Konwencja reality show, teledyskowe ujęcia, szybkie zmiany scen, powtórzenia i nieco drażniąco afektowany prowadzący (ale niezły tancerz) – początkowo taka koncepcja artystyczna może irytować, ale im dalej w las, tym jest lepiej. Serial „Gay Top Model” – 9 półgodzinnych odcinków – opowiada o wyborach tytułowego Gay Top Model w kanadyjskim Vancouver. Najpierw oglądamy eliminacje – ze 150 startujących chłopaków wybrana zostaje finałowa dwunastka. Chłopcy są oczywiście młodzi, przystojni i świetnie zbudowani, ale żaden nie jest profesjonalnym modelem (no i każdy jest gejem). Pochodzą z rożnych środowisk, mają rożne doświadczenia, a przed sobą jeden cel: wygrać konkurs. Nagroda? Luksusowa wycieczka do Australii i tytuł najfajniejszego ciacha w mieście. Żeby to osiągnąć, muszą nauczyć się m.in. poruszania na wybiegu, przebierania się w zawrotnym tempie, tańca zespołowego, pozowania podczas sesji foto (cały dzień w bieliźnie na plaży w lutym… brrr!). Niektórzy nawet zatańczą w klubie go-go.

Jedni radzą sobie lepiej, inni gorzej. Kamera nie tylko biernie obserwuje uczestników – każdy z nich opowiada o sobie, o tym, jak się wyoutował, z jakimi reakcjami się spotkał (nie zawsze pozytywnymi, niestety). Jeden bohater mówi o Vancouver: Żyjemy tu w mydlanej bańce, nie wiedząc co się dzieje gdzie indziej (małżeństwa jednopłciowe są legalne w Kanadzie od 7 lat). Inni podkreślają homofobię, z jaką się jednak stykają, nawet wśród samych gejów.

Podglądamy też randkowanie między uczestnikami oraz najnowocześniejsze sposoby zrywania ze sobą – szczegółów nie zdradzam. Jest też mały odskok od konkursu, gdy chłopaki udzielają się w organizacji charytatywnej.

Im bliżej końca, tym serial staje się ciekawszy. W finale oglądamy już tylko trzech kandydatów. A więc spekulacje, sympatie i antypatie. Napięcie rośnie. Sam przyłapałem się na tym, że zacząłem odruchowo dopingować mojemu faworytowi. W sumie więc odprężająca rozrywka. (Mariusz Chabasiński)

 

Tekst z nr 40/11-12 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.