Jak za okupacji

O tym, jak w Polsce „leczono” homoseksualizm, o nadopiekuńczych matkach, o oddziaływaniu Kościoła i o problemach, z jakimi dziś przychodzą do seksuologa geje i lesbijki, z profesorem Zbigniewem Lwem Starowiczem rozmawia Mariusz Kurc

 

foto: Agata Kubis

 

Panie profesorze, cofnijmy się do początków pana praktyki zawodowej, do 1967 r. Wszyscy homoseksualiści, którzy się wtedy zgłaszali, przychodzili z tym samym problemem, czyli „Nie chcę być homo, proszę o pomoc”?

Można by wyróżnić dwie grupy. Jedna to byli ci homoseksualiści, którzy przychodzili z jakąś standardową sprawą, typu zaburzenia erekcji czy przedwczesny wytrysk, albo problemy w związku czy po rozstaniu. Z reguły kamuflowali homoseksualizm, ale ja dość szybko to wyczuwałem. Ta grupa zawsze będzie istnieć, bo przecież takie problemy można mieć niezależnie od orientacji.

Tyle że dziś oni chyba rzadziej kamuflują homoseksualizm.

Zdecydowanie rzadziej.

A druga grupa?

To byli ci, którzy otwarcie deklarowali, że są homo i traktowali swą orientację jako chorobę. Chcę być zdrowy, mówili.

I „leczył ich pan.

Niestety tak. Zgłaszali się dobrowolnie, prosili o pomoc, a nauka oficjalnie wtedy uznawała homoseksualizm za chorobę i proponowała metody leczenia. Były całe opasłe tomy, w których analizowano dwie główne przyczyny tej „choroby”. Pierwsza doszukiwała się problemów w dzieciństwie, w relacjach z rodzicami. Druga to była teoria uwiedzenia.

Głosiła, że młody chłopak uwiedziony przez starszego faceta zostaje na resztę życia homoseksualistą.

Tak jest. Ta teoria była bardzo silna. No, więc stosowało się techniki awersyjne, do dziś zresztą obecne w seksuologii, tylko w stosunku do innych pacjentów.

Elektrowstrząsy, tak?

To nie były takie elektrowstrząsy, jakie znamy choćby z filmu „Lot nad kukułczym gniazdem”, tylko łagodniejsze. Podłączało się pacjentowi elektrody w dwóch miejscach: u nasady penisa i na kręgosłupie, w odcinku lędźwiowo-krzyżowym – i pokazywało się slajdy czy „świerszczyki” o treściach gejowskich – z nagimi mężczyznami albo z seksem homo. Gdy następowało podniecenie, to pacjent odczuwał taki przykry bodziec. Kiedyś były takie baterie duże jak paczka papierosów, które się do latarek wkładało, pan chyba nie może ich pamiętać… W każdym razie w tych latarkach też były dwie elektrody – jak pan poślinił palec i dotknął, to było takie gwałtowne nieprzyjemne odczucie. To u naszych pacjentów było podobne, ale trochę silniejsze – ale nie aż tak, żeby się mdlało. Niemniej miłe to nie było.

A jednocześnie zachęcało się, by w domu pacjent oglądał sobie podobne zdjęcia, tylko hetero, i by się wtedy pobudzał. Po jakimś czasie na przykład okazywało się, że jest w stanie szybciej doprowadzić się do wytrysku od tych scen hetero – znaczyło, że rzeczywiście w domu trenował. To się nazywało przewarunkowanie. Było nieskuteczne. Jak tylko się skończyło działanie prądem, wszystko wracało.

Te nieprzyjemne doznania prądem stosowaliśmy rzadko. Podstawową metodą była po prostu psychoterapia. Grzebanie się w relacjach rodzinnych, doświadczeniach wczesnodziecięcych. A jeśli pacjent był zdeterminowany, by się wyleczyć, a jednocześnie psychoterapia nie przynosiła efektów, to prosił o coś bardziej radykalnego. Wtedy uciekaliśmy się do prądu.

Ten nieprzyjemny bodziec pojawiał się w momencie erekcji?

Nawet wcześniej, elektroda reagowała już na psychiczne podniecenie.

Ilu pacjentów z problemem „nie chcę być homo” pan miał w tamtych czasach?

Mniej więcej jednego tygodniowo.

Kobiety?

Nie, nie. Może kilka przez te wszystkie lata. To byli sami mężczyźni, najczęściej w wieku około trzydziestki.

W 1973 r. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne oficjalnie uznało, że homoseksualizm nie jest chorobą. Jak polska seksuologia na to zareagowała?

Dotarło to do nas, jeździliśmy w końcu na międzynarodowe konferencje, braliśmy udział w dyskusjach. Przełomu nie było, ale od tego czasu „leczyliśmy” coraz rzadziej. Z jednej strony się z tego wycofywaliśmy, z drugiej strony wciąż zjawiali się pacjenci. Proszę pamiętać, to był głęboki PRL, a tamten sygnał nadszedł z Zachodu. Często, jak się mówiło o amerykańskim stanowisku, to pacjent machał ręką: „A tam, w tej Ameryce…”

Jednak narastało w nas przekonanie, że te metody są po prostu nieskuteczne. Myśmy mieli poważne wątpliwości, tymczasem sami homoseksualiści uginali się pod powszechnym społecznym przeświadczeniem, że to nie jest normalne. Żyli pod potworną presją. Właściwie jak za okupacji, chyba można zrobić takie porównanie.

Nasza placówka – Ogólnopolska Lekarska Przychodnia Specjalistyczna Towarzystwa Rozwoju Rodziny – miała siedzibę przy pl. Trzech Krzyży w Warszawie. Tam był też publiczny WC – znane miejsce spotkań homoseksualistów. Często widziałem stojącą obok policję. A więc siły porządkowe – przeciwko nim. Aura społeczna – przeciwko nim.

Religia i nauka też przeciwko.

I tam też byli geje – i też byli przeciwko! Życie w takim podziemiu musiało być straszne.

Jedna trzecia homoseksualistów zakładała rodziny jako zasłony dymne. Potem nie chcieli tych rodzin tracić, a jednocześnie w sferze seksualnej to była męka. Często myśleli, że jakoś dadzą radę, a jak pojawi się dziecko, to żona odpuści seks i będą mieli święty spokój. Żona zajmie się dzieckiem i cześć. Tymczasem u wielu kobiet libido jest większe po porodzie, a w ogóle często kobiety osiągają szczyt apetytu seksualnego po trzydziestce. Dla tych mężów to było nieszczęście. Przychodzili z problemem pod tytułem „żona ma bardzo duże potrzeby”.

A pańskie własne poglądy na temat homoseksualizmu jak ewoluowały?

Ani psychoterapia, ani te bodźce prądem, jak już powiedziałem, nie przynosiły efektów, więc trzeba było główkować, o co tu chodzi. Zauważyłem, że w literaturze przedmiotu źródłem wszelkiego zła jest nadopiekuńcza matka, czasem w parze z nieobecnym ojcem. Homoseksualna orientacja? Nadopiekuńcza matka! Uzależnienia? Nadopiekuńcza matka! Nerwice? Nadopiekuńcza matka? Depresje? Nadopiekuńcza matka. Wydało mi się to podejrzane. Rożne są modele rodziny, ale na przykład model inteligenckiej rodziny z pierwszej połowy XX wieku, który ja dobrze pamiętam, był taki, że matka, owszem, kierowała każdą chwilą życia dziecka, ale zwykle poprzez nianię. A tatusia widywało się na początek dnia i na koniec, jak się szło po pocałunek. Dziecko jego w rękę, a on dziecko w czoło – i tyle. To powinno było wyrosnąć całe pokolenie chorych! Zdałem sobie sprawę, że wychowanie nie może być aż tak znaczące. Zmieniłem poglądy.

Kiedy definitywnie w Polsce lekarze przestali „leczyć homoseksualizm?

Definitywnie dopiero po tym, jak Światowa Organizacja Zdrowia wykreśliła homoseksualizm z listy chorób, czyli w 1991 r.

A więc w latach 80. jeszcze zdarzali się pacjenci, których się „leczyło”.

Tak, choć rzadko. Niedawno pewien facet, dziś 42-letni, czyli który rocznik?

  1.  

Dziękował mi za to, że jak przyszedł do mnie za młodu i powiedział, że chce się wyleczyć, to mu odpowiedziałem, by sobie dał spokój i to po prostu zaakceptował. To musiało być chyba pod koniec lat 80.

Pamięta pan innych homoseksualnych pacjentów?

Nie… Oni się nie wyodrębniali spośród innych. W późniejszych latach może niektórzy mieli stroje, które nasuwały skojarzenia, ale to zdecydowana mniejszość.

W majestacie nauki doznawali krzywdy. Jak to się ma do medycznej zasady Hipokratesa „przede wszystkim nie szkodzić.

Historia zna, niestety, wiele takich przypadków, gdzie medycyna zamiast pomagać – szkodziła. Czasem stosowano metody, które bezpośrednio skracały życie, choćby upusty krwi, które były przez lata „panaceum” na wiele dolegliwości. Ludzie się osłabiali, wykrwawiali.

Albo antyseptyka. Ileż kobiet umierało po porodzie, bo zakaziły się od lekarzy! Bo ci lekarze gołymi łapami, w garniturze, wyciągali dzieci – i od jednej kobiety szli prosto do następnej. Dopiero Ignaz Semmelweiss w połowie XIX wieku odkrył, jak ważne jest zwykłe mycie rąk, odkażanie.

Oczywiście, dziś młodych seksuologów kształcimy w kwestii homoseksualizmu już zupełnie inaczej.

A czy oni dowiadują się czegoś o ruchu LGBT?

Tak. Robert Biedroń przychodził do nas na spotkania jeszcze zanim został posłem, także przedstawiciele Lambdy.

Czyli jest świadomość, że to nie homoseksualista, ale homofobia jest problemem, tak?

Tak. Ja sam wielokrotnie się na ten temat wypowiadałem i w mediach, i jako biegły w sądach. Wie pan, oddziaływanie Kościoła jest niebywale silne. Prasa katolicka ma bardzo duży nakład. Specjalnie prenumeruję „Gościa Niedzielnego”, żeby wiedzieć, o czym tam piszą – i ciągle, że to choroba, że świadomy wybór… (macha ręką)

Teraz mamy akcję „Stop pedofilii”, w której znów utożsamia się gejów z pedofilami. Właśnie podpisałem w tej sprawie oświadczenie jako prezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, już trzecie tego typu.

Piszecie, że nie ma żadnego specjalnego związku między homoseksualizmem a pedofilią (patrz: poniżej – przyp. red.).

Te oświadczenia zawsze wysyłamy do wszystkich głównych gazet, do stacji radiowych i telewizyjnych, także do Sejmu, Senatu. I co? O pierwszym nie wspomniał nikt. Drugie, kilka lat temu, zacytowała tylko jedna gazeta – „Przegląd”.

Napis na billboardach akcji „Stop pedofilii” głosił: „31% lesbijek i 25% pederastów gwałci wychowywane dzieci”. Powoływano się na badanie amerykańskiego profesora Marka Regnerusa. „Gazeta Wyborcza” zdobyła jego oświadczenie: badanie nie daje podstaw do takich twierdzeń.

A ja niedawno musiałem komentować wypowiedź Mateusza Dzieduszyckiego, rzecznika Diecezji Warszawsko-Praskiej, który powiedział, że geje żyją przeciętnie o 20 lat krócej. I że to jest fakt.

Powiedział pan, że orientacja seksualna nie ma wpływu na długość życia.

Niech pana środowisko nie myśli, że my nic nie robimy. Robimy, robimy.

Panie profesorze, a zna pan seksuologów gejów?

Znam. I wtedy też znałem. Niektórzy nawet pisali artykuły naukowe o tym, że homoseksualizm jest chorobą. Fajna schizofrenia, co?

Leczyli się z homoseksualizmu?

Nie. Takich przypadków nie znałem. Ale takich, że dręczyli się i starali się ten homoseksualizm na własną rękę wyprzeć – to tak. Podobnie jak ówczesny znany pisarz katolicki Jerzy Zawieyski.

A ci dzisiejsi?

Jest zupełnie inaczej. Akceptują siebie, nie ukrywają. Jak pan poszuka w internecie, to pan znajdzie.

A seksuologowie, którzy są homofobami?

Na zjazdach Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego na pewno się tacy nie ujawniają. Nie ma dziś polskich seksuologów, którzy by wprost powiedzieli, że homoseksualizm to choroba. Ale prywatnie, a szczególnie po kieliszku, to może się zdarzyć, że któryś nagle ujawni brak sympatii czy wręcz homofobię. Ale ex catedra – nie.

Czy dziś zdarzają się osoby, które przychodzą i mówią „nie chcę być homo”?

Tak, nadal, choć nieporównanie mniej. Wciąż też są homoseksualiści, którzy mają żony. Czasem to one do mnie przychodzą po poradę, bo podejrzewają – to jest nowość. Albo wręcz przyprowadzają mężów. On się zwykle na początku bardzo broni, nie chce przyznać. Niektórzy tak bardzo wypierają homoseksualizm, że autentycznie nie są go świadomi. Za to gdy im się ten homoseksualizm „wyłoży”, to im się nagle wszystko rozjaśnia – i przyjmują to.

A przychodzą jawni homoseksualiści, którzy mają jakiś standardowy problem w związku z drugim facetem?

Tak! Choć muszę zaznaczyć, że oni najchętniej wybierają terapeutę o homoseksualnej orientacji. Ale i mnie się zdarzają. Jest też cała gama problemów związanych z coming outem, to też nowość. Chłopak ujawnił się rodzicom, oni go nie akceptują, mówią, że cierpią itd.

Odrębna grupa to ci, u których homoseksualna orientacja ujawniła się stosunkowo późno. Dotyczy to dużo częściej kobiet niż mężczyzn. Mąż, dwoje nastoletnich dzieci – i mama mówi, że jest lesbijką. Jest problem, jak sobie to życie poukładać od nowa.

I jeszcze muszę powiedzieć o innej grupie – a mianowicie zdarzają się osoby, które przychodzą i mówią, że nie wiedzą, jakiej są orientacji.

I co pan im mówi?

Stawiamy diagnozę. Oni znają tylko podział na homo, hetero i bi – a nie mieszczą się w nim. Te kategorie są dla nich zbyt sztywne. Analizujemy wspólnie popęd seksualny takiego człowieka, tłumaczę, że seksualność jest dużo bogatsza niż te wspomniane kategorie. Sama transpłciowość to jest przecież mnóstwo rozmaitych możliwości, do tego dochodzą „filie” – autogynefilia, gerontofilia i masa innych. Opcji jest praktycznie nieskończenie wiele.

***

Oświadczenie Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego z 21 sierpnia 2014 r.

W odpowiedzi na szerzącą się w debacie publicznej dezinformację związaną z kampanią „Stop Pedofilii”, Polskie Towarzystwo Seksuologiczne pragnie dokonać rozróżnienia dwóch odrębnych, lecz nagminnie mylonych pojęć: homoseksualność i pedofilia. Homoseksualność jest to pociąg erotyczny i uczuciowy wobec osób tej samej płci, analogicznie jak heteroseksualność stanowi pociąg erotyczny i uczuciowy wobec płci odmiennej. Pedofilia jest to pociąg erotyczny wobec cech niedojrzałości płciowej, a więc do cielesnych cech dziecięcości. (…) Należy podkreślić, że – identycznie jak sama w sobie heteroseksualność – również homoseksualność per se nie implikuje żadnej szczególnej predyspozycji do zakazanego prawem seksualnego wykorzystywania dzieci. Znakomita większość przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci w Polsce jest popełniana przez heteroseksualnych mężczyzn i ma miejsce w rodzinie (tj. wykorzystywanie dziewczynek przez mężczyzn będących członkami ich rodzin – np. przez ojca, ojczyma, dziadka, wuja itd.). Ze względu na fakt, że osoby homoseksualne stanowią w społeczeństwie mniejszość, przypadki wykorzystywania seksualnego dzieci popełnianego przez te osoby stanowią proporcjonalną mniejszość w porównaniu do czynów popełnianych przez ludzi heteroseksualnych. Przypisywanie osobom homoseksualnym szczególnej – w porównaniu do heteroseksualnych – skłonności do seksualnego wykorzystania dzieci stanowi nieuprawnione nadużycie, a rozpowszechnianie skojarzenia miedzy homoseksualnością a pedofilią jest domeną ludzi nieświadomych i niekompetentnych, bądź też uprzedzonych do ludzi homoseksualnych i sprzeciwiających się prawom obywatelskim tych osób. Podtrzymywanie społecznego przekonania o szczególnej skłonności osób homoseksualnych do seksualnego wykorzystywania dzieci jest krzywdzące dla homoseksualnej części społeczeństwa, przyczynia się do niezwykłej trwałości uprzedzeń wobec tych osób i utrudnia pełne funkcjonowanie psychologiczne homoseksualnych obywateli i obywatelek. Polskie Towarzystwo Seksuologiczne jest zaniepokojone krzywdzącym wpływem społecznych uprzedzeń na funkcjonowanie psychiczne i społeczne osób homoseksualnych i biseksualnych oraz jest świadome niechlubnej roli, jaką w podtrzymywaniu tych uprzedzeń odegrała niegdyś nauka, która przez ponad 100 lat (do 1973 r. w USA i do 1991 r. w Europie) uznawała homoseksualność za zaburzenie psychiczne. Ówczesne mniemanie o patologicznym charakterze homoseksualności okazało się niepoparte faktami naukowymi, lecz oparte na społecznych uprzedzeniach. (…) Polskie Towarzystwo Seksuologiczne wzywa zdrowotne organizacje naukowe oraz wszystkich indywidualnych psychologów, psychiatrów i innych specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego do podjęcia działań polegających na dementowaniu skojarzenia między homoseksualnością a pedofilią. (…)

Zbigniew Lew Starowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego  

 

Tekst z nr 51/9-10 2014.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Chciałam napisać coś lesbijskiego

Z pisarką DOROTĄ KOTAS rozmawia Magda Jakubiak

 

Foto: Weronika Kann

 

Za debiutancką powieść „Pustostany” (2019) otrzymała jedne z najważniejszych nagród literackich w Polsce – Nagrodę Literacką Gdynia oraz Nagrodę Conrada. Teraz wydaje drugą powieść „Cukry”, której główną bohaterką jest lesbijka. Z Dorotą Kotas spotykam się na warszawskim Mirowie – w jej mieszkaniu, którego opisy znajdziemy w nowej książce. Wnętrza są pomalowane na różowo, dużo tu roślin, plakatów, naklejek. W przejściu przy łazience wisi strajkowa okładka Vogue’a z Anją Rubik, ale twarz modelki została zaklejona twarzą Matki Boskiej. Podczas rozmowy ciągle zaczepiają nas kot Jenta i pies Ruta, czyli „dzieci” Doroty. Siedzimy w kuchni, pijąc herbatę i jedząc ciecierzycę z chilli (ostrą tak w sam raz). A na deser – pączki, które zajmują ważne miejsce w „Pustostanach”. Pamiętasz, jak się poznałyśmy na polonistyce?

Tak! Na przerwie między zajęciami z literatury staropolskiej a ćwiczeniami z poetyki poszłyśmy na pierogi ze szpinakiem w barze mlecznym „Mleczarnia”.

To było osiem lat temu! A teraz spotykamy się – ty, pisarka z nagrodami na koncie, ja, dziennikarka jedynego magazynu LGBTQIA w Polsce – obie dziś wyoutowane, nieheteronormatywne dziewczyny. Jak się zmieniło twoje życie od tamtego czasu?

Ustabilizowało się. Wcześniej było skoncentrowane na zarabianiu pieniędzy za najniższe stawki, by jakoś przetrwać i zapłacić za najtańszy współdzielony pokój i nie musieć wracać do rodziców. Teraz myślę więcej o tekstach, śnią mi się książki albo pozwalam sobie, by cały dzień czytać. Mieszkam w kamienicy, w moim pokoju jest dosyć zimno, więc czytam w kombinezonie narciarskim i czapce uszatce, wszystko vintage z ciuchlandu.

Cukry” to historia 26-letniej lesbijki z Garwolina, która przyjechała do Warszawy na studia. Outuje się jako osoba w spektrum autyzmu, mieszka na Mirowie ze swoją dziewczyną. Brzmi jak u ciebie. Autobiografia?

To jest na pewno książka typu non-fiction – ona jest o mnie. Pewnie jest tam też element kreacji, bo musiałam zrobić z tego tekst, to nie jest skompresowanie osoby i włożenie jej do pliku „.doc”, tylko przeróbstwo na słowa. Ale starałam się zrobić to dokładnie, że tak z grubsza wyszło o mnie. To jest perspektywa nieheteroseksualnych dziewczyn w Polsce w spektrum autyzmu, bez pracy i bez ubezpieczenia zdrowotnego. Mam papiery na to, że mam autyzm, widzę to, co piszę bardzo uczciwie, nie mam niecnych zamiarów, by produkować kłamstwo. Prosto przekładam rzeczywistość na tekst, by też samej lepiej ją rozumieć. Pierwsza książka okazała się dobra, druga może też będzie – zobaczymy.

W ostatnim rozdziale pt. „maleństwo” piszesz o swojej dziewczynie, waszej codzienności, wspólnym życiu, padają słowa: „Chcę, żeby nie zniknęła nigdy”. Dlaczego uznałaś, że ta część musi powstać?

Wydała mi się potrzebna. Kiedy pisałam „Pustostany” niezbędne wydawało mi się pisanie o ogrodzie, bazarze, pączkach, poczcie, pierogarni, starej kamienicy i o zmarłych sąsiadach. A kiedy „Cukry” – niezbędne wydawało mi się dodanie rozdziału o mojej dziewczynie, bo to jest ze mną połączone. Chciałam napisać coś lesbijskiego. Po „Pustostanach” wiele osób mówiło mi, że tam był taki niewyraźny motyw, dawałam wskazówki albo pisałam niewinne zdania – że była dziewczyna nauczyła czegoś bohaterkę albo że bohaterka mieszka w komunie L i żartuje, kiedy odbiera telefon, że tu lesbijskie taxi – ale nie było to głównym wątkiem. Teraz chciałam napisać o tym bardziej. Niemówienie o tym byłoby zbyt dużym unikiem – podobnym, jakbym przedstawiała się komuś i nie powiedziała, jak mam na imię. To jest po prostu coś znaczącego. Może lesbijstwo to nie jest główna część mnie i nie jedyna informacja o mnie, ale myślę, że istotna.

Pamiętasz moment, kiedy pierwszy raz określiłaś się lesbijką?

Chyba dopiero na studiach. Mam to strasznie rozmyte w czasie. Po prostu zaczęłam poznawać inne lesbijki. Takie prawdziwe, w życiu. Nie, że czytałam jakiegoś bloga, tylko poznawałam lesbijki, one były normalne i interesujące, i chciałam być taka jak one, to znaczy mieszkać z dziewczyną i z naszym psem, i mieć w serduszku tęczę. W tym momencie jestem w związku z dziewczyną, więc jestem lesbijką, tak to określam. Ale wcześniej zdarzało mi się określać jako osoba niehetero, bo wydawało mi się to pojemne i bezpieczne. Odkąd jestem w związku z P., nazywanie tego jasno wydaje mi się uczciwe.

To był jakiś proces?

Miałam etap myślenia, że może jestem biseksualna. Jednak wydaje mi się, że we wszystkich chłopcach, z którymi się spotykałam, szukałam czegoś z lesbijki. Nie miałam wcześniej równie poważnego związku, ale miałam czasami długotrwałe romanse, których nie określiłabym teraz jako „związek” i „bycie razem”. Zauważyłam, że jest taki typ chłopców, którzy spotykają się z lesbijkami – artystyczni, delikatni, trochę dziewczęcy chłopcy, którzy interesują się sztuką i z nimi jakoś nie trzeba podtrzymywać tych wszystkich konstruktów i nie próbują cię oczarować swoją męską siłą. Faktycznie są po prostu ciekawymi osobami, sprawiającymi, że nie czujesz, że mają nad tobą jakąś przewagę i cały czas starają się z niej skorzystać. To tacy chłopcy, którzy pozwalają ci trochę zapomnieć o swojej płci. Na chwilę. A potem i tak żałujesz, że nie mają cipki, i jest ci smutno.

Jakie masz doświadczenia coming outów?

Trudno mi wyodrębnić taki moment, bo nikt mnie nie zapytał, czy jestem lesbijką. Nie było tak, że mogłabym powiedzieć „Tak, jestem!”. To było rozłożone w czasie, całe lata wewnętrznego coming outu – przed samą sobą od etapu: „Hm, chyba coś jest na rzeczy, jeśli nie mam chłopaka, a mam 19 lat i w ogóle mnie to nie interesuje, a dziewczyny wydają mi się fajniejsze, ale nie, na pewno nie jestem lesbijką” do: „Tak, ta kategoria jest moja, to jest o mnie”. Długo nie wiedziałam, że lesbijki istnieją, bo w Garwolinie chyba ich nie było. Wydawało mi się, że to coś tak egzotycznego, że jest może pięć takich osób na świecie i wszystkie mieszkają w Warszawie, pokazują się w telewizji, noszą dziwne ubrania i kolczyk w nosie oraz vansy i wszystkie inne czołowe atrybuty lesbijskości. Wydawało mi się, że ja nie mam prawa tak o sobie myśleć i że mnie to w ogóle nie dotyczy, nie mieszczę się w tym kulturowym stereotypie. Ale kiedy już stwierdziłam, że „Hm, no jednak tak, to jestem ja”, to nie miałam nigdy pomysłu, żeby to ukrywać i nie musiałam tego robić, moja sytuacja tego nie wymagała. Wydaje mi się, że ludziom trzeba pokazywać lesbijki i pokazywać im, że one są super [śmiech], a przynajmniej ja tak uważam. Chciałabym, żeby lesbijek było więcej, żeby były widzialne. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby światem rządziły lesbijki. Wierzę w to, że wtedy ten świat byłby lepszy.

Jak cię ten świat traktuje?

 Żyjemy w smutnym państwie radykalnej władzy, uważającej mnie za zarazę i za pedofilkę, która gwałci dzieci oraz jest pomiotem szatana i plagą, która niszczy Polskę. Raz na OLX-ie chciałam kupić od jednej pani kanapę, już się z nią umówiłam i napisałam, że z moją dziewczyną podjedziemy wieczorem. Wtedy pani przestała się do mnie odzywać, później napisała, że już nieaktualne. Uznała, że jesteśmy złymi osobami i nie zasługujemy na jej starą kanapę w promocyjnej cenie. Ale nie miałam sytuacji, w których ktoś by mnie pobił, chociaż rzeczywiście towarzyszy mi uczucie strachu i mam obawy, że to się kiedyś stanie, że w tym kraju to nieuniknione, można łatwo oberwać za zbyt krótkie lub zbyt długie włosy albo spódniczki. Kiedy wracam wieczorem do domu i widzę grupę kolesi zajmujących cały chodnik, raczej omijam ich większym łukiem. Czasami starsze panie sugerują mi, że wyglądam jak facet i że wyglądam dziwnie albo zwracają się do mnie w rodzaju męskim, ale jest mi to dosyć obojętne. Wtedy ja też zaczynam się zwracać do nich w rodzaju męskim, przyjmuję taką konwencję.

Przejmujesz się takimi sytuacjami?

Nie bardzo mocno, bo mam wybór i mogę wybierać inne miejsca albo inne osoby. Wiem, że nie jestem skazana na te, które mają irracjonalne uprzedzenia i lubią robić wrogów z przypadkowych osób. Jest to dla mnie znośne, dopóki mogę robić dobór osób, które myślą i życzą mi dobrze, a nie mają pomysłów, że lesbijkom nie sprzedajemy, bo nie.

W tym kontekście przypomniała mi się postać babci-homofobki z „Cukrów”, która wysyła do bohaterki smsy…

… z piekła. Moja babcia pisała mi, że Bóg zniszczy Sodomę i Gomorę – to było po Marszu Równości w Białymstoku – „i ukaże twoich grzesznych znajomych i strąci ich do piekła, a szatan się z tego cieszy”.

Czyli w książce zawarłaś jej prawdziwe wiadomości?

Tak. To są dokładne cytaty. Bo już trochę miałam dość tych smsów i nie miałam innego pomysłu, jak sobie z tym poradzić, a pisanie było prostym i dobrym pomysłem. Mogłam zablokować jej numer – i zrobiłam to, ale i tak zostawały we mnie niesmak, obrzydzenie i poczucie, że spotkała mnie agresja, wydarzyło się coś złego i że to było nie na miejscu. Na początku wchodziłam w rozmowę i odpisywałam babci: „Ale ja jestem lesbijką, czyli co, zniszczy mnie Bóg czy szatan?”, ona wysyłała w odpowiedzi cytaty z „Listu do św. Pawła” o tym, że Bóg może jeszcze mnie uleczyć i mogę zostać nawet jego świętą. Odbieram to jako skrajne nieporozumienie i niczym nieuzasadnioną agresję. Moja rodzina nie może bezkarnie grozić mi, że Bóg mnie zniszczy, a później iść do kościoła i gorliwie się modlić oraz przekazywać znak pokoju koleżankom w ławce, które równie pilnie klęczą, a po mszy wysyłać do mnie w smsach groźby. Po prostu nie można tak robić. Pomyślałam, że dobrze będzie wziąć to sobie na warsztat i mieć z tego doświadczenia coś, przynajmniej tekst. Trochę też chciałam ich ukarać. Pokazać im, że to nie jest OK, że tak robią i że muszą się ze mną liczyć, a to, co mi mówią, może się znaleźć w tekście, więc nie mogą mi w nieskończoność robić krzywdy pod pozorami rozsyłania dobrej nowiny.

Jak teraz wygląda twoja relacja z rodziną?

Nie utrzymujemy kontaktu, nadmiernie się różnimy. Oni mają misję ewangelizacyjną, by mnie nawrócić. Trudno. Już nie cierpię z tego powodu. To znaczy – oczywiście trochę cierpię, że nie mam zbyt udanych rodziców, którzy stoją po mojej stronie i nie szczują mnie kościołem, ale jestem pogodzona z tym faktem, że już tego nie dostanę. Moi rodzice mają inne priorytety i ja się w nich nie mieszczę, bo jest Bóg – numer 1 i cytaty z Boga przylepione magnesami na lodówkę. Ich wybór, nie chcę konkurować z całym Watykanem.

Jak katolickie wychowanie na ciebie wpłynęło?

W dzieciństwie należałam do ruchu Światło- Życie, chodziłam do kościoła i uczyłam się o tym, jaką mam być kobietą i żoną, więc czuję duży wstręt do Kościoła. Dobrze znam Kościół, całą tę hierarchię i strukturę, byłam w nim wystarczająco długo i wiem, że w dużej mierze to ten Kościół odebrał mi rodzinę, bo zabrał im sumienie i sprawił, że oni tak naprawdę wolą być teraz apostołami niż moją rodziną, moją babcią albo matką. To nie jest tak, że mogę wymazać Kościół z życia albo udawać, że on nie istnieje. Ale mogę przerobić te wszystkie złe rzeczy, skleić to w jakiś kolaż albo książkę. Podchodzę do tego tak, że jednak to po coś jest i musi do czegoś służyć. Że to jest materiał do pracy.

Zastanawiasz się czasem nad wyjazdem z Polski?

Nie, nie dam się wypędzić. Ale ja trochę jestem w takim oderwaniu… Nie mam pracy, utrzymuję się z nagród przyznawanych w konkursach literackich, pisania dorywczo felietonów o działce albo tekstów na zamówienie o tym, jak zniszczyć patriarchat. Czasami sprzedaję na OLX rzeczy, które znajduję na śmietniku albo zabieram jedzenie z Hali Mirowskiej po godzinach albo apki TGTG, chodzę w ubraniach z lumpeksów albo z wymianek ciuchów i minimalizuję wydatki życiowe do naprawdę symbolicznych i śmiesznych sum. Świat obowiązków, ścisłych reguł itd. jest mi trochę obcy. Mam swoją dziuplę, własny świat pełen lesbijek i mieszkanie pomalowane prawie w całości na różowo. Mieszkam w tym swoim wycinku świata. Kiedy mam okazję, mówię, co mi się nie podoba albo wychodzę na protesty. Nie jestem pewna, czy mogę sprawić, że coś się zmieni i myślę, że to jest proces, które będzie trwał jeszcze przez lata, nie wiem, czy doczekam świata, w którym osobom LGBT+ będzie przyjemnie i miło. Być może jedyną rzeczą, jaką mogę zrobić, jest po prostu przyznanie, że tak, jest chujowo, ale no nie wiem, możesz do mnie przyjść i zjeść curry z cieciorką, i nie będę nikogo wypędzać za pofarbowane włosy albo ogoloną głowę, moja osobista „religia” tak łatwo nie skreśla ludzi.

Co teraz przed tobą?

Pracuję nad książką dla dzieci o babciach lesbijkach, która chyba ukaże się w czerwcu w wydawnictwie Natuli. Robię też we współpracy z Anną Krztoń komiks o nastoletnich doświadczeniach seksualnych dziewczyn z naszego pokolenia. Dziewczyny z kolektywu Teraz Poliż zaprosiły mnie do projektu dramaturgicznego o seniorkach lesbijkach. Będę też mieć felietony o działkowaniu w „Wysokich Obcasach”. Zostałam też zaproszona do rady nowopowstałej Fundacji Dziewczyny w Spektrum, która wspiera dziewczyny i osoby LGBT+ w spektrum autyzmu. No i „Cukry” – 14 kwietnia premiera, potem spotkania autorskie, rozmowy, wiosna, patriarchat może lekko stopi się od tego słońca.  

 

Tekst z nr 90/3-4 2021.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Kościół nie dla lesbijek i gejów

W dniu święta Matki Bożej Jasnogórskiej, 26 sierpnia na Jasnej Górze kardynał Józef Glemp wraz z licznie zgromadzonymi wiernymi odnowił Śluby Jasnogórskie. Zawierają one m.in. zobowiązanie do ochrony życia, nierozerwalności małżeństwa, umacniania rodziny, dbałości o pokój, sprawiedliwość i dobre współżycie sąsiedzkie i społeczne. W homilii nie zapomniał o tych, którzy w jego mniemaniu przeciwko tym  obowiązaniom zgodnie występują. „Wrogowie Kościoła zadali mi wiele ran“ – powiedział. – „Wbrew prawom natury kwestionuje się instytucję małżeństwa i stawia się na związki partnerskie. Czyżby nowa epidemia nawiedziła ludzkość?“.

Wśród zgromadzonego na Jasnej Górze przeszło 200-tysięcznego tłumu z pewnością nie zabrakło gejów i lesbijek, którzy wraz z innymi powtarzali  słowa modlitwy-przyrzeczenia. I choć ich zobowiązanie było równie szczere jak heteroseksualnych wiernych, już chwilę później zostali  wykluczeni ze wspólnoty, gorzej – nazwani wrogami religii, którą wyznają i która jest integralną częścią ich samych. Oczywiście można się zastanawiać, dlaczego tak wiele osób homoseksualnych trwa w religii, dla której połączenie gej-katolik wydaje się być niemożliwe. Tyle że pytać kogoś, dlaczego wierzy, jest równie irracjonalne, jak kazać dowodzić ateiście, że Bóg nie istnieje. Oczywiście osoba wierząca może zmienić religię, którą wyznaje, nie zmienia to jednak faktu, że wielu gejów i lesbijek to katolicy, czego polski Kościół praktycznie zdaje się nie zauważać. Próby utworzenia duszpasterstwa osób homoseksualnych spełzły na niczym. Jedynym, co Kościół, i to wcale nie cały, ma do zaoferowania gejom katolikom i lesbijkom katoliczkom, jest terapia naprawcza (czytaj: mająca nas przerobić na heteroseksualistów), której z zapałem oddają się grupy w rodzaju lubelskiej „Odwagi“. Czy taka postawa przyczynia się do budowania dobrego współżycia społecznego,  dbałości o pokój, sprawiedliwości? Dla kardynała Glempa z pewnością tak.

Gejom i lesbijkom katolikom na pocieszenie mogę zacytować słowa usłyszane niegdyś od pewnego jezuity: „Kościół jest długowieczną  instytucją. To, co dla nas jest całym życiem, dla niego wydaje się być zaledwie chwilą. Dlatego nie musi się spieszyć i zmieniać tak szybko jak rzeczywistość. Ma dużo więcej czasu“. Także wierzę, że zmiany nastąpią. Już następują. Warto poczytać, co pisze o chrześcijańskim  homoseksualizmie na łamach „Tygodnika Powszechnego“ ks. Jacek Prusak. Warto przyjrzeć się ewolucji poglądów na temat gejów i lesbijek naczelnego „Tygodnika“ ks. Adama Bonieckiego. Może nie jest to w tej chwili główny nurt myślowy polskiego katolicyzmu, ale co nam szkodzi wierzyć, że już wkrótce będzie. W końcu jedno się nie zmieni – geje i lesbijki byli, są i będą. „Bo są“ – powiedział przywołany już ks. Boniecki, uzasadniając, dlaczego Kościół powinien zmienić nastawienie do osób homoseksualnych.

Krzysztof Wodliczko. Niebo nad Krakowem. LGBT mówi. Dronowy pokaz na Rynku Głównym

 

Termin realizacji: 24–26.9.2021, godz. 20.30–22          

Miejsce: Rynek Główny w Krakowie

Kuratorzy: Maria Anna Potocka, Roman Krzysztofik

Koordynatorzy: Łukasz Klec, Adrian D. Kowalski

Koordynator społeczności: Krzysztof Marchlak

 

Moje poglądy nie mogą ograniczać wolności drugiego człowieka

Homofobia – podobnie jak antysemityzm – to spuścizna kulturowo-religijnych absurdów, z których stopniowo wychodzimy, ale jest to proces powolny i bolesny. Obecnie obserwujemy – mam taką nadzieję – resztki złych emocji, którymi karmią się ludzie skażeni agresywną pustką. Chcą o coś koniecznie walczyć, ale wybierają temat, który czyni ich moralnymi przestępcami. Nie ma ich wielu, ale mimo to potrafią zdominować pejzaż społeczny. Tych z ulicy wspierają asekuranci zza ekranu. A gdzieś w zaciszu kryje się wielu, którzy z „tradycji” są homofobami i antysemitami. W sumie mamy wielowarstwową grupę tak czy inaczej wrogą. Na tych emocjach grają cyniczni politycy, szukający tanich chwytów na zdobycie przychylności wyborców.

Psychologowie i naukowcy uznali homoseksualność za orientację równoprawną heteroseksualności, niemającą cech choroby czy dewiacji. Około 10 procent ludzkości odczuwa pociąg seksualny do własnej płci i ten argument statystyczny jest kolejnym potwierdzeniem normalności. Jeżeli homoseksualność jest równoprawna heteroseksualności, to dlaczego „społeczne i prawne łaski” są osobom homoseksualnym dozowane tak skąpo? Polska jest w tych praktykach na szarym końcu, bo nie przeszła nawet progu związków partnerskich.

O równoprawności osób homoseksualnych w społeczeństwie demokratycznym należy rozmawiać bezpośrednio z ludźmi. I znaleźć drogę oraz sposób, które tę rozmowę ułatwią. Wydaje się, że istotna byłaby zmiana retoryki. Zamiast wyrazów opisujących zjawiska socjologiczne, należałoby używać słów uruchamiających wyobraźnię, słów, które pozwolą wczuć się w sytuację „tamtego” człowieka.      

Istnieją też artystyczne sposoby odwoływania się do wrażliwości społecznej. Tę drogę dawno temu odkrył Krzysztof Wodiczko. Przez lata realizował działania w przestrzeniach publicznych, ukazując w przejmujący sposób najbardziej bolesne sprawy wybranego miejsca. We wrześniu 2021 roku MOCAK zorganizuje jego trzecią projekcję w Krakowie. Pierwsza dotyczyła przemocy domowej wobec kobiet, druga traumy żołnierzy wracających z Afganistanu, obecna ukaże krzywdę, na jaką nierówność społeczna skazuje osoby nieheteroseksualne. Dwie pierwsze były wyświetlane na wieży ratuszowej. Najnowsza odbędzie się w jej pobliżu. Oczy osób mówiących o swoich problemach będą widoczne na monitorach unoszonych przez drony. Taka „technologiczna” forma spotkania z osobą pokrzywdzoną okazuje się drogą skutecznie uruchamiającą wyobraźnię na cudzy los.

Maria Anna Potocka

Projekt

Projekt ten jest artystyczną próbą publicznego oddania głosu osobom ze środowisk LGBT. Wykorzystuje się w nim technologię dronów. Urządzenia wyposażono w pary wyświetlaczy ledowych i głośników megafonowych. Na ekranach widzimy ruchy i wyraz oczu osób filmowanych w trakcie nagrywania ich słów, a głośniki emitują ich wypowiedzi.

To ważne, bo wyraz oczu uwidocznia, podkreśla i dopowiada to, co wypowiadane. Ekrany stają się oczami, a głośniki ustami mówiących. Drony nabierają cech istot ludzkich.

Krzysztof Wodiczko

Zapraszamy na publiczne pokazy na Rynku Głównym w Krakowie 24, 25 i 26 września (piątek, sobota, niedziela). Każdego dnia odbędą się trzy projekcje: o godz. 20.30, 21 i 21.30.

Krzysztof Wodiczko (ur. 1943)

Artysta i teoretyk sztuki. Autor obiektów i interwencyjnych projekcji społecznych w przestrzeni publicznej. Absolwent wzornictwa przemysłowego w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Profesor Universytetu Harwarda, były profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, profesor Ecole Nationale Superieure des Beaux-Arts w Paryżu oraz Massachusetts Institute of Technology. Mieszka i pracuje w Nowym Jorku, Bostonie i Warszawie.

Jeden z najwybitniejszych polskich twórców, który zyskał międzynarodowy rozgłos. Reprezentant Polski na 53. Międzynarodowym Biennale Sztuki w Wenecji. Laureat licznych nagród, między innymi Hiroshima Art Prize (1998), Kepes Arts Prize (2004) i Nagrody im. Katarzyny Kobro (2006), w 2009 roku odznaczony medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

W realizowanych na dużą skalę projekcjach w przestrzeni publicznej Krzysztof Wodiczko porusza problemy lokalnych społeczności, takie jak uprzedzenia, wykluczenie i przemoc, oddaje przy tym głos między innymi ofiarom przemocy domowej, bezdomnym, imigrantom, weteranom wojennym, osobom uzależnionym, niepełnosprawnym. Projekty te oparte są na ścisłym współdziałaniu trzech elementów – obrazu, treści i miejsca prezentacji (miasta, budynku, pomnika). Dotychczas artysta zrealizował ponad 90 projekcji w 40 miastach na całym świecie. Konstruowane przez niego interaktywne obiekty, podobnie jak pokazy performatywne, koncentrują się na marginalizowanych grupach, ujawniając istniejącą niesprawiedliwość społeczną i nierówności. Temat ten pojawia się również w jego tekstach teoretycznych.

Pokaz Loro (Oni), Parco Sempione, Mediolan, 6–8 czerwca 2019, fot. K. Wodiczko
Wizualizacja pokazu Niebo nad Krakowem, proj. M. Mosiołek, fot. F. Gąsiorowski

Rysunek techniczny drona, 2019, courtesy K. Wodiczko

Pokaz Loro (Oni), Parco Sempione, Mediolan, 6–8 czerwca 2019, fot. K. Wodiczko
Pokaz Ustedes, Governors Island, Nowy Jork, 3 października 2020, fot. B. Warford
Pokaz próbny Nieba nad Krakowem, MOCAK, 23 kwietnia 2021, fot. K. Wodiczko

Nowy numer już dostępny. Sprawdź!

„Replika” – dwumiesięcznik społeczno-kulturalny LGBTIA, numer 92 (lipiec/sierpień 2021)

Do przeczytania w numerze 92:

Temat z okładki:

Andrzej Piaseczny, jeden z najpopularniejszych polskich wokalistów mówi o swojej długiej drodze do publicznego coming outu (który zrobił 7 maja br.), o nagonce na LGBT, jaką urządzają w Polsce rządzący wespół z Kościołem katolickim, a także o swoim partnerze i o tym, jak wyoutował się przed rodzicami. Artysta przyznaje również, że „był trochę leniem” i przeprasza społeczność LGBT za złe słowa o Paradach sprzed kilku lat. Rozmowa Mariusza Kurca

 

 

 

 

 

W „Replice” ponadto do przeczytania:

Magdalena Biejat – posłanka Lewicy/Razem o miękkiej homofobii PO i irracjonalnej homofobii PiS, a także o szansach Lewicy. Rozmowa Mateusza Witczaka

Olga Ziegler, Emilia Barabasz i Barbara Trzeciak, trzy nieheteroseksualne adwokatki, które założyły Koło OPsób LGBT+ przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Rozmowa Magdy Jakubiak

– Jak się kochają aktywiści? Ile ich kosztuje bycie „na barykadach”? Bart StaszewskiSławek Wodzyński w szczerej rozmowie Mateusza Witczaka

Anton Ambroziak, dziennikarz oko.press, pisze o medycznej tranzycji k/m, czyli u transpłciowych mężczyzn – zna ten proces z własnego doświadczenia

 

W numerze również:

  • Karolina Sibilska & Anna Kubicka, dwie mamy małej Blanki, które prowadzą na Instagramie konto @rainbowfamilypl. Rozmowa Marty Konarzewskiej
  • Sorry Elvis, queerowy artysta z bardzo burzliwą przeszłością. Rozmowa Jakuba Wojtaszczyka
  • Dionisios Sturis, polski dziennikarz i pisarz z greckimi korzeniami. Rozmowa Bartosza Żurawieckiego
  • Aleksander Szymielewicz – o bohaterskim powstańcu, byłym partnerze Karola Szymanowskiego, pisze Marek Teler
  • Drinu, pierwszy w Polsce raper – jawny gej i jego debiutancki album. Rozmowa Patryka Radzimskiego
  • O potworności terapii konwersyjnej mówi Kristine Stolakis, reżyserka dokumentu „Pray Away” (od 3 sierpnia na Netfliksie). Rozmowa Michała Kaczonia
  • Portret Mirona Białoszewskiego kreśli Krzysztof Tomasik (prenumeratorzy/rki „Repliki” otrzymują GRATIS magnes z wizerunkiem wielkiego literata z serii „Polskie ikony LGBTIA”)
  • „Zygfrydzie” (1987), pierwszym polskim filmie z pierwszoplanowym wątkiem gejowskim, pisze Rafał Dajbor
  • Zestawienie 15 najgłośniejszych wyoutowanych sportowczyń

 

Grabari epatuje!

Piotr Grabarczyk (grabari.pl) – najnowsze wiadomości o celebryt(k)ach LGBTIA oraz felieton „Meta nie istnieje”

 

Kadry bez wstydu czyli homoerotyczne fotografie autorstwa Pawła Spychalskiego oraz Anny Kamińskiej

 

Lesby, widzę was

Magda Jakubiak śledzi polskie lesbijki w sieci

 

Felietony:

Sylwia Chutnik – „Wystarczająco dobra lesba”

Bartosz Żurawiecki – „Dobre pany”

Piotr Mikulski – „Sojusznicy nienawiści”

 

Filmy: „Tęsknię za tobą”, „Znienawidzony Peter Tatchell”, „Lato’85”, „Bal czterdziestu jeden”, „Specjalista od niczego: Sprawy sercowe” oraz przegląd tęczowych filmów François Ozona

Książki: Edward Pasewicz – „Pulverkopf”, Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie, Jerzy Lisowski – „Listy 1947-79”, Anna Dżabagina – „Kalkowska. Biogeografia”, Alexis Hall – „Materiał na chłopaka”, Alex Gino – „George”, Celia Laskey – „Pod tęczą”

 

Muzyka

Lady Gaga, Olivia Rodrigo, Doja Cat, Maria Peszek, Kayah & Nick Sinckler, Maneskin w rubryce Patryka Radzimskiego

 

Wydarzenia LGBT z kraju i ze świata, w tym m.in.:

– nowe homofobiczne przepisy na Węgrzech

– DworczykLeaks i tematyka LGBT w kampanii prezydenckiej 2020

– zakaz „homopropagandy” w Polsce?

 

Dla wszystkich prenumeratorów/ek specjalny magnes z wizerunkiem Mirona Białoszewskiego. To czwarty magnes z tegorocznej kolekcji „Polskie ikony LGBTIA”, którą prenumeratorzy/rki otrzymują z kolejnymi numerami „Repliki” w 2021 r.

 

Wysyłka numeru od 30 lipca br.

Masz problem z łysieniem? Przeszczep włosów w Turcji!

ARTYKUŁ SPONSOROWANY

 

Przeszczep włosów w Turcji – co warto wiedzieć?

Problem łysienia androgenowego dotyka coraz większy odsetek społeczeństwa, większości mężczyzn, ale coraz częściej także i kobiet. Składa się na to wiele czynników od genetycznych poprzez środowiskowe, które powodują, że struktura włosów staje się słabsza, a ich ilość systematycznie się zmniejsza. Coraz młodsze osoby obserwują zmiany w wyglądzie swoich włosów. Utrata włosów dla niektórych osób nie stanowi problemu, innych mobilizuje do znalezienia przyczyny i ustalenia odpowiedniego leczenia. Z wizytą udajemy się wówczas do dermatologa lub trychologa, który zdiagnozuje rodzaj łysienia, a także zaleci odpowiednie zabiegi i leczenie.

W przypadku, kiedy doszło już do trwałej utraty włosów w wyniku działania szkodliwego dla mieszków włosowych DHT (pochodna testosteronu), jedyną skuteczną metodą na odzyskanie włosów jest zabieg przeszczepu włosów.

 

Na czym polega zabieg transplantacji włosów?

Przeszczep włosów zaliczany jest do zabiegów medycyny estetycznej, jest to zabieg mikrochirurgiczny w znieczuleniu miejscowym. Transplantacja włosów polega na pobraniu od pacjenta ze strefy potylicznej zdrowych mieszków włosowych wolnych od działania DHT i wszczepieniu ich tam, gdzie są widoczne ubytki (najczęściej zakola czy korona głowy).

Przy wyborze kliniki przeszczepu włosów powinniśmy kierować się przede wszystkim jej doświadczeniem oraz jakością przeprowadzanych zabiegów. Polskie kliniki niestety znacznie odstają od światowej stolicy przeszczepu włosów jaką jest Turcja. To właśnie w Turcji przeprowadza się najwięcej tego typu zabiegów na świecie. Dodatkową zaletą tureckich klinik jest także ich przystępna cena, które w porównaniu do rodzimych klinik jest kilkakrotnie niższa, a sam zabieg można połączyć ze zwiedzaniem urokliwego Stambułu.

 

Jak wybrać klinikę przeszczepu włosów w Turcji?

Przy wyborze kliniki warto zwrócić uwagę na kilka aspektów.

1. Doświadczenie kliniki przeszczepu włosów.

Klinika, która ma długoletnią, udokumentowaną historię pod jedną nazwą, zasługuje na uwagę.

2. Personel wykonujący przeszczep włosów w Turcji.
Renomowane kliniki przeprowadzają zabieg w zespole składającym się z lekarza specjalisty w dziedzinie transplantologii włosów, anestezjologa, a także wykwalifikowanego personelu technicznego, wspierającego segregację mieszków włosowych i będący operatywnym zapleczem dla lekarza.

3. Metody przeszczepu włosów.

Obecnie najnowocześniejszymi metodami są: metoda szafirowe FUE i metoda DHI. Obie metody wymagają specjalistycznych szkoleń i kwalifikacji zespołu medycznego. Jeśli klinika ma w swojej ofercie obie metody przeszczepu włosów, masz gwarancję, że zostanie dla Ciebie dobrana taka, która odpowiada strukturze włosów i osiągnięciu założonego efektu.

4. Gwarancja na zabieg.

Sprawdź koniecznie czy klinika zapewniając o wysokim standardzie usług potwierdza jakość wykonania zabiegu gwarancją, która w razie niepowodzenia zapewnia bezpłatny zabieg naprawczy. Tylko kliniki o najwyższym standardzie usług podejmują się takiej gwarancji.

5. Opieka po powrocie do kraju.

Renomowane kliniki współpracują z wykwalifikowanymi konsultantami na terenie danego kraju. Pacjenci po powrocie do Polski mogą liczyć na opiekę w całym okresie rekonwalescencji.

6. Opinie pacjentów po przeszczepie włosów.

Zaufajmy klinikom z długoletnią historią i pozytywnymi opiniami rozłożonymi na przestrzeni lat. Zadowoleni pacjenci dzielą się opiniami na różnych etapach, zarówno zaraz po przeszczepie, jak i po wielu miesiącach po zabiegu i to jest kolejny czynnik, na który należy zwrócić uwagę.

Klinika, która może się poszczycić nieskazitelną opinią to Dr. Serkan Aygin Clinic w Stambule. Założyciel kliniki Dr. Serkan Aygin to uznany światowej sławy lekarz dermatolog, który leczeniem łysienia zajmuje się już od 25 lat. Jest także wielbicielem sztuki nowoczesnej, którą otacza się także w klinice, dzięki temu jej wnętrza przyjmują luksusowy, ale bardzo przyjazny charakter.

Klinika świadczy usługi dla każdego pacjenta z niemalże każdego zakątka świata, niezależne od rasy, wyznania czy orientacji seksualnej. Pracownicy są bardzo otwarci i służą pomocą na każdym etapie pobytu w klinice, bo bezpieczeństwo i komfort pobytu pacjentów to dla nas priorytet.

Polskimi pacjentami kliniki zajmuje się FlyMedica – wyłączny przedstawiciel w Polsce. Oferta FlyMedica zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ pacjent otrzymuje kompleksową opiekę w zakresie organizacji całego procesu przeszczepu włosów, aż po 12-miesięczną opiekę w okresie rekonwalescencji.

FlyMedica oferuje wyjazdy indywidualne, w parach lub wyjazdy grupowe. Więcej na temat przeszczepu włosów w Turcji >>> TUTAJ.

 

Zobacz jak wygląda klinika i cały proces przeszczepu włosów: 

 

Nowy numer już dostępny. Sprawdź!

„Replika” – dwumiesięcznik społeczno-kulturalny LGBTIA, numer 91 (maj/czerwiec 2021)

Do przeczytania w numerze 91:

Temat z okładki:

Znany dziennikarz TVN24 Piotr Jacoń robi swoisty coming out; jest pierwszym w Polsce ojcem, który mówi o swojej transpłciowej córce – Wiktorii. W szczerej rozmowie Mariusza Kurca Jacoń opowiada o tym, jak to jest być rodzicem transpłciowego dziecka w Polsce, ale nie tylko – także o tym, jak Wiktoria zainspirowała go do stworzenia reportażu „Wszystko o moim dziecku” o rodzicach transpłciowych dzieci.

W „Replice” ponadto do przeczytania:

Tymon Tymański – popularny muzyk mówi o swojej biseksualności, a także, w bardzo ostrych słowach,o życiu we współczesnej, pełnej homofobii i transfobii, Polsce. Rozmowa Mateusza Witczaka

– nominowana w tym roku do „Paszportu Polityki” poetka Patrycja Sikora o tym, jak źle jest przyzwyczaić się do życia w warunkach dyskryminacji a także o swojej dziewczynie i o coming oucie przed rodzicami. Rozmowa Marty Konarzewskiej

Yevgeniy Glazkov, znany też jako Jake, tańczy voguing. Pochodzi z Kazachstanu, od kilku lat mieszka w Warszawie. Rozmowa Tomasza Piotrowskiego

W numerze również:

  • Tak, Fryderyk Chopin żył poza heteronormą i warto to badać – pisze muzykolog Marcin Bogucki
  • Patryk Janczewski, założyciel i lider Tęczowej Wiosny, czyli frakcji LGBT+ w partii Wiosna. Rozmowa Tomasza Piotrowskiego
  • Monika Tichy, szefowa Lambdy Szczecin o tym, jak odkryła, że jest demiseksualna. Rozmowa Mariusza Kurca
  • Transpłciowa aktywistka Maja Heban o TERF-ach. Rozmowa Mateusza Witczaka
  • Marta Kondej, DJ-ka z 15-letnim stażem o tym, jak się jej, lesbijce, pracuje w bardzo zmaskulinizowanym zawodzie. Rozmowa Magdy Jakubiak
  • Tim Valther i Marta Markiewicz. Para: panseksualny transpłciowy chłopak i cispłciowa lesbijka. Tekst Mariusza Kurca
  • Polskie ofiary AIDS skrywa zmowa milczenia. Stygma była zbyt wielka, by można było o nich głośno mówić. Trzeba nam odzyskania tej pamięci. O Polakach, których pochłonęło AIDS, pisze Bartosz Żurawiecki
  • XVIII-wieczny książę Sanguszko i jego sekretarz, a zarazem partnerkochanek Kazimierz Chyliński. Tekst Marka Telera
  • 15 najgłośniejszych polskich coming outów zrobionych przed Piaskiem

 

Grabari epatuje!

Piotr Grabarczyk (grabari.pl) – najnowsze wiadomości o celebryt(k)ach LGBTIA oraz felieton „Praca seksualna to praca”

Kadry bez wstydu czyli homoerotyczne fotografie autorstwa Pawła Spychalskiego oraz Anny Kamińskiej

Lesby, widzę was

Magda Jakubiak śledzi polskie lesbijki w sieci

Felietony:

Sylwia Chutnik – „Mówię tak, by nie urazić”

Bartosz Żurawiecki – „Pragnienie homoseksualne”

Kayden Gray – „Szmata z powołania”

Piotr Mikulski – „Pato Kato”

Filmy: „Supernova”, „Dwie matki”, „Spotkajmy się”, „Świat, który nadejdzie” , miniserial „Halston”

Książki: Peter Hessler – „Pogrzebana. Życie, śmierć i rewolucja w Egipcie”, Paweł Nowak – „Most Ikara”, Pier Paolo Pasolini – „Ulicznicy”, Danuta Gwidalanka – „Uwodziciel. Rzecz o Karolu Szymanowskim”, Maia Kobabe – „Gender queer. Autobiografia”, Weronika Łodyga – „Angst with Happy Ending”

Muzyka

Piasek, Demi Lovato, Taylor Swift, Lana Del Rady, Lil Nas X i Beata Kozidrak w rubryce Patryka Radzimskiego

Wydarzenia LGBT z kraju i ze świata, w tym m.in.:

– kampania „Kochajcie mnie, mamo i tato”

– transfobiczny Spis Powszechny

– Polska znów najbardziej homofobicznym krajem UE w rankingu ILGA-Europe

Dla wszystkich prenumeratorów/ek specjalny magnes z wizerunkiem Fryderyka Chopina. To trzeci magnes z tegorocznej kolekcji „Polskie ikony LGBTIA”, którą prenumeratorzy/rki otrzymują z kolejnymi numerami „Repliki” w 2021 r.

Wysyłka numeru od 1 czerwca br.

Nowy numer już dostępny. Sprawdź!

„Replika” – dwumiesięcznik społeczno-kulturalny LGBTIA, numer 90 (marzec/kwiecień 2021)

Do przeczytania w numerze 90:

Temat z okładki:

Znana feministka Agnieszka Graff i jej partnerka Magda Staroszczyk w pierwszym wspólnym wywiadzie po coming oucie. Z parą rozmawia ikona polskiego feminizmu – Kinga Dunin

 

W „Replice” ponadto do przeczytania:

Jacek Poniedziałek – wybitny aktor o mężczyznach swojego życia, o nałogu alkoholowo-narkotykowym i wychodzeniu z niego, o nowym spektaklu, o „(Nie)Dzienniku”, który właśnie się ukazał oraz o Redbadzie Klynstrze, Janie Peszku i o Korze. Rozmowa Mariusza Kurca

– posłanka Lewicy Joanna Senyszyn o pierwszej jawnej osobie LGBT w jej życiu, o tym, jak czuje się jako uczestniczka Parad i Marszów Równości, o tym, dlaczego wielu ludzi lewicy głosuje niezgodnie ze swoimi poglądami oraz o Hannie Gill-Piątek. Rozmowa Tomasza Piotrowskiego

– Można ujawniać czyjąś orientację seksualną wbrew woli zainteresowanego/zainteresowanej czy nie? Pisarz Jacek Dehnel pisze o outingu, analizując świeże przypadki p.o. prezesa Sądu Najwyższego Kamila Zaradkiewicza oraz rzecznika Ministerstwa Sprawiedliwości Jana Kanthaka

 

 

W numerze również:

  • Joanna Ostrowska o Polakach skazanych w czasie II wojny światowej za homoseksualność, którym poświęciła swoją najnowszą książkę („Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej”). Rozmowa Mariusza Kurca
  • Kazimiera Szczuka i Tomasz Kitliński opowiadają o  Marii Janion. Rozmowa Bartosza Żurawieckiego
  • Pisarka Dorota Kotas o swojej najnowszej — lesbijskiej i autobiograficznej – książce „Cukry”. Rozmowa Magdy Jakubiak
  • Reżyserka i lektorka języka norweskiego Patrycja Ryczko o swoim coming oucie jako transpłciowej kobiety i o trzech dekadach zmagania się ze sobą. Rozmowa Adama Kruka
  • Bartosz Wisiński kieruje siecią LGBT w wielkiej sportowej firmie – Nike. Rozmowa Tomasza Piotrowskiego
  • Dawid Nickel opowiada o swoim debiucie – filmie „Ostatni komers” z wątkiem gejowskim, a także zachęca innych reżyserów gejów do ujawniania się. Rozmowa Bartosza Żurawieckiego
  • Polsko-brazylijskie małżeństwo, Mateusz i Fabio Da Costa stracili pracę w lockdownie i zaczęli utrzymywać się z erotycznych zdjęć i filmów publikowanych na portalu OnlyFans. Rozmowa Mariusza Kurca
  • 15 najciekawszych gier wideo z wątkami queerowymi prezentuje Paweł Ćwikliński

 

Grabari epatuje!

Piotr Grabarczyk (grabari.pl) – najnowsze wiadomości o celebryt(k)ach LGBTIA oraz felieton „To nie grzech”

 

Kadry bez wstydu czyli homoerotyczne fotografie autorstwa Pawła Spychalskiego oraz Anny Kamińskiej

 

Lesby, widzę was

Magda Jakubiak śledzi polskie lesbijki w sieci

 

Felietony:

Sylwia Chutnik – „Tęczowa literatura. Czyli jaka właściwie?”

Bartosz Żurawiecki – „Udręczenie”

Piotr Mikulski – „Pomóżmy sami sobie” (wpłacając 1% z podatku na organizacje LGBTIA)

 

Filmy: „Amonit”, „Jeszcze jest czas”, „Wujek Frank”, miniserial „Dama i Dale” oraz serial „Pokolenie”

Książki: Bernardine Evaristo – „Dziewczyna, kobieta, inna”, autorzy zebrani – „Wszystkie kolory świata”, Gengoroh Tagame – „Mąż mojego brata”, pod. red. Agnieszki Karpowicz i Piotra Sobolczyka – „Mirofor, Tom 1: EWR Kąplet”, Zuzanna Śliwińska – „Skrzypek”, Ewa Stusińska – „Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity”

 

Muzyka

20 tęczowych wątków z Eurowizji w ciągu 20 ostatnich lat przytacza Bartłomiej Podsiad

 

Tomasik w teatrze

„Powrót do Reims”, Teatr Nowy w Warszawie

 

Wydarzenia LGBT z kraju i ze świata, w tym m.in.:

– Bart Staszewski wśród 100 liderów na liście magazynu „Time”

– masowy coming out 185 aktorów/aktorek w Niemczech

 

Dla wszystkich prenumeratorów/ek specjalny magnes z wizerunkiem prof. Marii Janion. To drugi magnes z tegorocznej kolekcji „Polskie ikony LGBTIA”, którą prenumeratorzy/rki otrzymują z kolejnymi numerami „Repliki” w 2021 r.

 

Wysyłka numeru od 29 marca br.

SPIS TREŚCI #83

 

„Replika” – dwumiesięcznik społeczno-kulturalny LGBTQ, numer 83 (styczeń/luty 2020) 

Temat z okładki:

Kayden Gray to jeden z największych gwiazdorów gejowskiego porno. Znają go niemal wszyscy fani tej gałęzi przemysłu erotycznego – ale niewielu chyba wie, że Kayden jest Polakiem. Dwa lata temu w specjalnym filmie na YouTube Kayden ujawnił, że żyje z HIV. Dziś jest najgłośniejszym gwiazdorem porno, który jednocześnie stał się aktywistą HIV/AIDS. W wywiadzie Mariusza Kurca Kayden opowiada o tym, dlaczego zdecydował się wyjechać z rodzinnego Jarocina, jak dostał się do branży porno, jak złapał HIV i jak to się stało, że dzięki HIV znalazł nowy cel w życiu. (czytaj dalej…)

Do przeczytania w numerze 83:

  • Joanna Scheuring-Wielgus, tęczowa wojowniczka w Sejmie. Rozmowa Mariusza Kurca (czytaj dalej…)
  • Adam Bielecki, himalaista sojusznikiem LGBTI. Rozmowa Julii Fatimy Zagórskiej (czytaj dalej…)
  • Shady Lady, najpopularniejsza polska drag queen młodej generacji. Rozmowa Karola Górskiego (czytaj dalej…)

W numerze również:

  • Robert Biedroń kandyduje na prezydenta RP
  • Maciej Pesta, aktor z seriali „Korona królów” i „Stulecie winnych” wyoutowanym gejem. Rozmowa Krzysztofa Tomasika
  • Natalia Parzymies, reżyserka pierwszego polskiego serialu lesbijskiego. Rozmowa Moniki Balińskiej
  • CJ czyli Christopher João, czarny transchłopak z Warszawy. Rozmowa Mariusza Kurca
  • Magdalenę StonawskąLoë Fjorsigviss łączy nie tylko miłość, ale też pasja: obie lewicują fanów na konwentach fantastycznych. Rozmowa Ewy Tomaszewicz
  • Początki queerowej prasy sięgają końca XIX wieku i miały miejsce w Niemczech. Tekst Mathiasa Foita
  • Specjalne mapy: „Atlas nienawiści” czyli „strefy wolne od LGBT” oraz „atlas miłości” – miejsca,  gdzie odbywają się Marsze Równości
  • Transpłciowe dziecko w szkole – poradnik nie tylko dla nauczycieli/ek
  • Ranking najważniejszych filmów o HIV/AIDS

Grabari epatuje!

  • Piotr Grabarczyk (grabari.pl) śledzi najnowsze wiadomości o celebryt(k)ach LGBT

Paweł Spychalski Foto

  • Model Andrzej Tomalski, sojusznik LGBT, nago w obiektywie Pawła Spychalskiego

Felieton

  • „Gołe dziady” Bartosza Żurawieckiego

Kultura:

  • Film:
    • Blondyn
    • Matthias i Maxime
  • Seriale
    • Słowo na L: Generacja Q
    • AJ and the Queen
  • Książki:
    • Alan Cole nie tańczy Erica Bella,
    • W mojej krwi Marka Szydlaka.

Tomasik w teatrze

  • Historia przemocy
  • Diabły

A poza tym:

  • Zespół parlamentarny ds. LGBT+
  • Potęga sekretów – wystawa Karola Radziszewskiego
  • felieton Slavy Melnyka, dyrektora zarządzającego Kampanii Przeciw Homofobii

Dla wszystkich prenumeratorów/ek specjalny magnes z wizerunkiem Marii Konopnickiej – pierwszy z kolekcji „Polskie ikony LGBTI”, którą prenumeratorzy/rki będą otrzymywać z kolejnymi numerami „Repliki” w 2020 r.