Tekst: Bartosz Palocha
Turnieje w ramach GLTA – Gejowskiego i Lesbijskiego Stowarzyszenia Tenisowego – świętują w tym roku 25-lecie. W Polsce odbywają się od trzech lat. We Wrocławiu współorganizuje je Adam Ziembicki (na zdjęciu), w Katowicach – Artur Górny, a pierwszy turniej w Szczecinie w sierpniu br. przygotowuje wraz z zespołem Paweł Roszkowski
Z dala od sportowych czasopism i telewizyjnych wiadomości rozwija się gejowski tenis. Gejowski, bo grają geje. Ale nie tylko – warunkiem udziału w turnieju jest sportowa pasja i brak uprzedzeń – homofobia ma wstęp wzbroniony. Artur Górny: Na naszym turnieju w Katowicach grają też chłopaki hetero. W zeszłym roku grała też dziewczyna, która zresztą wszystkich na swoim poziomie pokonała – w tym roku będzie broniła tytułu mistrzyni. Liga dziewczyn w ramach GLTA jeszcze się w Polsce nie zawiązała, może więc już czas? Dziewczyny, do dzieła!
Prekursorami turniejów gejowskiego tenisa w Polsce byli chłopaki z Katowic. Tam stowarzyszenie Chillli Tennis Open zorganizowało pierwszą imprezę już w 2011 r. (na początku nie pod auspicjami GLTA). Artur: Wspólnymi siłami robimy wszystko, by turniej z roku na rok był lepszy. Tworzymy przyjacielską atmosferę, co roku zachęcamy do uczestnictwa, robimy filmiki promocyjne, bardzo zależy nam, by nowe osoby dołączały.
Praca Artura i jego kolegów „zaraża” – od zeszłego roku istnieje turniej WrocLove Cup we Wrocławiu. W obu imprezach bierze udział kilkudziesięciu zawodników. W tym roku dołącza Szczecin ze swoją Love Cup Szczecin.
Pół życia na korcie
Za Love Cup Szczecin odpowiedzialny jest Paweł Roszkowski, trzydziestoparoletni absolwent politologii i socjologii. Na co dzień pracuje w firmie szkoleniowej. Mieszka z Remkiem, mężczyzną swego życia, z którym zresztą dzieli tenisowego bzika. Gram, odkąd skończyłem 16 lat – mówi. Zaczęło się od fascynacji Moniką Seles, jej historia mnie zainteresowała i zainspirowała. Słynna jugosłowiańska tenisistka została 30 kwietnia 1993 r. zaatakowana przez nożownika, psychofana innej gwiazdy kortów – Steffi Graf, za to, że pokonała Graf w Australian Open. Mimo szoku i początkowej decyzji o zakończeniu kariery, Seles triumfalnie wróciła na korty w 1995 r. Przeczytałem biografię Seles i od tej pory jestem wielkim fanem tenisa. Szczególnie kobiecego. Stale kibicuję naszej Agnieszki Radwańskiej. Moją wielką idolką jest też Serena Williams – dodaje Paweł. O turniejach tenisa gejowskiego dowiedział się w ubiegłym roku od Uwe, tancerza z Niemiec, którego poznał w szczecińskim klubie LOVE Club All Together. Zaintrygowało mnie, że istnieje organizacja GLTA, czyli gejowsko-lesbijska liga tenisowa. Co więcej, Uwe powiedział, że jeden z turniejów tej ligi odbywa się w sierpniu w Katowicach i on się tam wybiera. Paweł namówił swego chłopaka i dwóch znajomych i pojechali do Katowic. Turniej zrobił na nim takie wrażenie, że miesiąc później brał już udział w następnym – we Wrocławiu. Choć są to turnieje amatorskie, to jednak towarzyszyły mi takie emocje, jakbym brał udział w mistrzostwach świata! Przed pierwszym meczem nie mogłem spać.
Na turniejach GLTA oprócz samej gry ważne są też relacje międzyludzkie – możliwość bycia sobą bez strachu, że natkniemy się na homofoba, możliwość poznania ludzi, którzy mają taką samą pasję, integracji tzw. środowiska. Wtedy za pierwszym razem w Katowicach nie znałem nikogo, ale już gdy pojawiłem się we Wrocławiu, to czułem się jak w grupie dobrych kumpli. Zawiązałem wiele nowych znajomości, niektórzy są tam przyjaciółmi od lat. To niemal sposób na życie. Są zawodnicy, którzy jeżdżą po świecie i grają po siedem turniejów w roku – a wszystkich na całym świecie jest kilkadziesiąt.
Paweł złapał bakcyla i wraz z grupą znajomych entuzjastów postanowił zorganizować turniej w Szczecinie. Starania o zgodę centrali GLTA zakończyły się sukcesem i w dniach 26-28 sierpnia tego roku turniej odbędzie się w Szczecinie na malowniczo położonych kortach przy alei Wojska Polskiego. Chcemy przyciągnąć jak najwięcej graczy. Musimy także znaleźć sponsorów. Nie chodzi tu o wielkie pieniądze, a raczej o ufundowanie nagród, zakup wody czy owoców. Do tego różne szczegóły organizacyjne. Czytelnicy „Repliki”, trzymajcie kciuki – a najlepiej przyjedźcie do Szczecina! Turniej katowicki ma już swoją tradycję i środowiskową renomę, a my dopiero musimy sobie w Szczecinie wyrobić markę. Każdy turniej w ramach GLTA utrzymuje się głównie z tzw. wpisowego uczestników. Zazwyczaj trwa trzy weekendowe dni.
Paweł nie jest sam – drugim z dyrektorów turnieju jest Piotr Ząbecki, a z ramienia GLTA wspiera ich Brytyjczyk James Kidd, jeden z dyrektorów organizacji. Paweł: Bardzo bym chciał, by po turnieju ukształtowała się w Szczecinie stała grupa gejów, którzy przychodzą na korty i stanowią paczkę przyjaciół. Tak, jak to już funkcjonuje w Katowicach.
Węgiel dla najprzystojniejszego
Jednym z głównych organizatorów katowickiego turnieju jest Artur Górny. Od listopada mieszka co prawda w Warszawie, tu znalazł pracę w sektorze bankowym (z wykształcenia jest technikiem hotelarstwa), ale moje serce wciąż bije na Śląsku. Od razu zastrzega, że sam w tenisa nie gra, ale turniej organizuje i jest zapalonym kibicem. Jak to? Moja przygoda z tenisem zaczęła się dzięki gejowskiej drużynie siatkówki, w której gram w Katowicach. Po prostu wśród siatkarzy jest spora grupa tenisistów i to wszystko ich „wina” – śmieje się.
Zaczęło się od wspólnie oglądanych meczy tenisowych. To był ważny czas w karierze naszej najlepszej tenisistki, Agnieszki Radwańskiej. Na kortach w Miami Agnieszka pokonała jedną z najlepszych światowych graczek, Marię Szarapową. Właśnie na fali tego sukcesu postanowiłem dołączyć do organizatorów Chillli Tennis Open. Moim debiutem był drugi turniej – w 2012 r. Na początku byłem „tylko” fotografem. Rok później miałem już dużo więcej zadań. W komitecie organizacyjnym nie ma stałego podziału ról. Jest tyle obowiązków, że wszyscy musimy być multizadaniowi, a żeby się nie nudzić, często zamieniamy się rolami. Ostatnio ogarniałem sprawy finansowe.
Na Chillli Tennis Open można zdobyć puchary (w singlach) i medale (w deblach) oraz nagrody specjalne, które są wykonane, jak na Śląsk przystało, z węgla. Mamy znajomego, który robi je ręcznie każdego roku. Zawodnicy w głosowaniu przydzielają nagrody za najlepszy serwis, za „fair play”, dla najlepszego kibica oraz – a co? – dla Mister Handsome, czyli najprzystojniejszego gracza. Oprócz tego fotografowie przyznają nagrodę Mr. Photo dla najbardziej fotogenicznego zawodnika. A sędzina dostaje zawsze nagrodę w podziękowaniu za turniej.
Finanse? Na początku działaliśmy jako grupa nieformalna, po prostu grono przyjaciół, trudno więc było o uzyskanie jakiegoś wsparcia od miasta. Od tego roku jesteśmy już oficjalnym stowarzyszeniem. Przecieramy szlaki z władzami miasta i urzędem marszałkowskim. Mamy nadzieję na współpracę.
Turniej odbywa się w sztandarowej części miasta – w słynnym Parku Chorzowskim, czyli w zielonych płucach śląskiej aglomeracji. Przy sprzyjającej pogodzie w weekendy jest tam mnóstwo ludzi. Czy zdarzyły się jakieś nieprzyjemne incydenty? Ani razu. Choć muszę szczerze przyznać, że za każdym razem się tego obawiamy. Jesteśmy w stałym kontakcie z policją, patrole pojawiają się regularnie. Uczestnicy czują się więc bezpiecznie. Mamy wielki doping ze strony naszych przyjaciół i rodzin na trybunach!
Artur już żyje tegorocznym turniejem. Mamy już zarejestrowanych ponad osiemdziesięciu zawodników z całego świata, a lista ciągle jest otwarta. Chillli Tennis Open w Katowicach od 4 do 7 sierpnia.
Miłość od pierwszego turnieju
Adam Ziembicki zaczął grać w tenisa w wieku dziesięciu lat z tatą. Na pierwszym roku studiów – politologia w Opolu – otrzymałem propozycję pracy od słynnej holenderskiej firmy Endemol (zajmującej się produkcją programów telewizyjnych, m.in. słynnego „Big Brothera” – przyp. „Replika”). Wiązało się to z przeprowadzką do Amsterdamu. Skorzystałem z okazji.
W Amsterdamie Adam zaczął trenować w gejowskim klubie tenisowym „Smashing Pink”, w którym organizowane są turnieje w ramach GLTA; amsterdamski turniej należy zresztą do największych. Adam zaangażował się w działalność organizacji. To było zresztą przeznaczenie również w uczuciowym wymiarze: Na moim pierwszym turnieju poza Amsterdamem, pięć lat temu, poznałem Martina. To była miłość od pierwszego turnieju! Martin jest Czechem, mieszka w Pradze, dlatego Adam dzieli czas między Amsterdam i Pragę. Z ramienia GLTA pomagał przy organizowaniu turnieju w Katowicach, potem w Pradze a teraz również we Wrocławiu.
Mój kolega Rafał Szpotowicz, wrocławianin, pomysłodawca WrocLove Cup, jest osobą trochę szaloną (Rafał, przepraszam cię, ale trochę jesteś). Bardzo kreatywny i w ogóle wspaniały człowiek, jednak organizacja turnieju to tysiące szczegółów. Władze GLTA nie były pewne czy wszystko ogarnie, więc zaproponowały abyśmy zorganizowali turniej wspólnie – opowiada Adam.
Nasze turnieje to nie tylko gra w tenisa. One uświadamiają ludzi, co do najprostszych spraw. Tak, geje to po prostu zwykli ludzie. Tak, geje też uprawiają sporty – i to na całkiem dobrym poziomie. Można nawet to wiedzieć, ale wiedzieć a zobaczyć na żywo – to dwie różne sprawy. Na WrocLove ludzie nas widzą, kibicują nam, jest fajnie.
Polska ma opinię kraju homofobicznego, jednak nic złego, jak dotąd, na WrocLove się nie zdarzyło. Wręcz przeciwnie, ludzie nam gratulują pomysłu i odwagi. Podobnie było w Budapeszcie: w 2012 r. odbywał się tam turniej Euro Games. Na otwarcie – pochód wszystkich uczestników. Więcej było policjantów ochraniających pochód niż uczestników, bo wszyscy się bali, że nas tam zabiją. A nic się nie stało. Jednak organizatorzy są ostrożni przy nagłaśnianiu wydarzenia. Wielkiej promocji nie przewidują. Ale bardzo zachęcamy chłopaków, którzy lubią tenis, by dołączyli do nas. Grajcie razem z nami!
WrocLove Cup, jak każdy z turniejów, ma pięć kategorii. Od najwyższej kategorii Open, gdzie poziom tenisa jest bardzo wysoki, do kategorii D – dla tych, którzy dopiero zaczynają. Tak więc każdy, kto ma ochotę na trochę zdrowej rywalizacji w klimacie bez uprzedzeń znajdzie coś dla siebie.
WrocLove w tym roku od 16 do 18 września. Na zachętę Adam jeszcze rzuca: W ubiegłym roku uczestników gościł hotel „Orient”, który zaproponował bardzo przystępne ceny. Mają tam 32 pokoje i wszystkie były na czas turnieju „nasze”. Panowała wspaniała atmosfera, super imprezy. Nawet saunę i basen mieliśmy do dyspozycji. Chłopaki, ruszcie się, rakiety do ręki i przyjeżdżajcie do Wrocławia. Do Katowic i Szczecina też.
GLTA
Gay and Lesbian Tennis Alliance (glta.net) powstała w USA. Od 1979 r. tworzyły ją nieformalne grupy z Dallas, Los Angeles, San Francisco i Houston. W latach 80. nabierała formalnego charakteru. W 1991 r. została oficjalnie zarejestrowana. Obecnie obejmuje kilkadziesiąt krajów, ponad 50 klubów i ponad 60 turniejów rocznie.
Od redakcji: Jeśli działają w Polsce grupy tenisa lesbijek, prosimy o kontakt.
Informacje o trzech turniejach w Polsce:
Katowice: http://glta.net/tournament-details/chillli-tennis-open-2016
Szczecin: https://www.facebook.com/lovecupszczecin
Wrocław: http://glta.net/tournament-details/wroclove-cup-2016
Tekst z nr 61 / 5-6 2016.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.