Freddie Mercury

Show trwa, choć już od dwudziestu lat bez niego

 

fot. mat. pras.

 

Tekst: Wojciech Kowalik

„Show Must Go On” („Show musi trwać”) – śpiewał Freddie Mercury w piosence wydanej sześć tygodni przed jego śmiercią. Show wprawdzie trwa, ale od dwudziestu lat bez niego. Mercury pozostaje wielką gwiazdą rocka, a także symbolem walki z AIDS i ikoną kultury gejowskiej.

Gaga

Jako lider zespołu Queen święcił triumfy w latach 70. i 80. XX wieku. „Somebody to love”, „Bohemian Rhapsody”, „We Will Rock You”, „I Want It All”, „A Kind of Magic”, „Innuendo” – lista przebojów tej supergrupy jest długa. „We Are The Champions” stał się hymnem sportowym i hymnem ruchu homoseksualnej emancypacji (Freddie na scenie prężył się w białym body). „I Want To Break Free” oszałamiało crossdressingowym clipem, „Bicycle Race” puszczało oczko do biseksów, a „I’m Going Slightly Mad” bawiło kampowym stylem. No, i „Radio Gaga” – hit, bez którego pewna dzisiejsza Lady, też zresztą już ikona LGBT, nie miałaby swego scenicznego imienia.

Żonkil

Freddie nigdy nie zrobił spektakularnego coming outu, ale i nie zaprzeczał swej homoseksualności. Zachowywał się jak przegięta królowa, ale kropki nad „i” nie stawiał. W wywiadzie z 1974 r. sugerował, że miał doświadczenia homoseksualne. Innym razem naciskającemu dzienikarzowi powiedział: Kochanie, jestem tak gejowski, jak żonkil (I am as gay as daffodil, my dear). Utrzymywał też, że jest bi. W latach 70. był żonaty z Mary Austin, z którą przyjaźnił się do końca życia. Niemniej, „wszyscy” wiedzieli o jego romansach z mężczyznami: i tymi na dłużej, i tymi na jedną noc. A były ich setki w czasach nocnych rajdów Freddiego po gejowskich barach Londynu czy Nowego Jorku. Wyznawał zasadę trzech F: find them, fuck them, forget them (znajdź ich, przeleć ich, zapomnij ich) – mówił jego osobisty asystent Peter Freestone w dokumencie „Freddie’s Loves”. Kochankowie wspominali, że pociągały ich pewność siebie, image macho, wąsik (gejowski znak rozpoznawczy lat 70.), owłosiony tors i… duży penis Freddiego, o którym on sam mówił. Nie wkładam gumowego węża. Mam własnego. Nie mam tam żadnej butelki po Coca-Coli, niczym nie wypycham sobie spodni. Przyjaciółka Barbara Valentin opowiadała zaś w biografii Mercury’ego pióra Lesley- Ann Jones: Innym razem zastałam Freddie’ego nagiego na balkonie, jak śpiewał „We are the champions” do grupy robotników budowlanych i krzyczał „Kto ma największego fiuta, niech wejdzie na górę”. (…) To było urocze.

Jim

Ostatnią miłość – fryzjera Jima Huttona – poznał w 1983 r. Zostali parą dwa lata później, gdy Freddie zaczął nazywać Jima „mężem”. Byli razem sześć lat. Jim czuwał przy łóżku ukochanego do końca.

Facetom swojego życia Freddie kupował drogie prezenty, każdemu nadawał przezwisko („Stokrotka”, „Malutka”, „Zośka”, „Czarna dziwka”), śpiewał o nich piosenki. W testamencie zapisał po pół miliona funtów Huttonowi, asystentowi, kucharzowi i kierowcy (wszyscy mieszkali razem w luksusowym domu w Londynie). Kochankowie przychodzili i odchodzili. My, przyjaciele, zostaliśmy z nim do końca – wspominał jeden z nich.

HIV

Pogłoski o tym, że Freddie ma AIDS, pojawiały się od połowy lat 80. (brytyjski „The Sun” w 1986 r. pisał: AIDS zabija dwóch kochanków Freddiego). U schyłku dekady wokalista nie występował już publicznie. W ostatnich clipach, np. „These Are The Days Of Our Lives”, pojawiał się z grubą warstwą makijażu na twarzy. Brian May, gitarzysta Queen, wspominał po latach, że gdy Freddie nagrywał „Show Must Go On”, był już tak słaby, że nie mógł chodzić. Ale zaśpiewał głosem mocnym jak dzwon.

O chorobie Mercury napisał w specjalnym oświadczeniu dopiero na dzień przed śmiercią: W związku z licznymi doniesieniami prasowymi w ciągu ostatnich dwóch tygodni pragnę poinformować, że test na HIV był pozytywny i jestem chory na AIDS. Uważałem za właściwe utrzymać tę informację w tajemnicy, aby chronić swą prywatność. Jednak teraz nadszedł czas, aby powiedzieć prawdę. Zmarł 24 listopada 1991 r. Jim Hutton, również nosiciel HIV, opublikował później książkę „Freddie Mercury i ja”, rak płuc dopadł go 1 stycznia 2010 r.

 

Tekst z nr 34/11-12 2011.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.