Gejowska Szeherezada

Męsko-męskie randki w Iranie opisuje Artur Zaborski

 

„17 maja 2012 r. Dzień Międzynarodowej Walki z Homofobią, w tle – Teheran” – zdjęcie z Facebookowego fanpage’u irańskiej społeczności LGBT „We are everywhere”. O jawnym dzialaniu nie może być mowy, ale to nie znaczy, że ruch LGBT nie istnieje.

 

Nie mamy polityki wobec homoseksualistów, bo homoseksualistów w Iranie nie ma – powiedział w 2007 r. Mahmud Ahmedineżad, dziś już były prezydent kraju. Tak jak on, myśli wielu Irańczyków. Ich zdaniem „problem” mniejszości seksualnych dotyczy jedynie krajów Zachodu.

Drakońskie, koraniczne prawo mówi, że mężczyznę spółkującego z innym mężczyzną czeka kara śmierci (przez powieszenie). Ale wyroki, szczęście w nieszczęściu, wykonuje się rzadko i w ostateczności. Ostatni – kilka lat temu, kiedy światem wstrząsnęły zdjęcia dwóch powieszonych, dwudziestokilkuletnich pasterzy w północnym Iranie. Mężczyźni regularnie spotykali się na wyludnionych łąkach, gdzie oddawali się m.in. „cielesnym przyjemnościom”. O parze wiedzieli praktycznie wszyscy mieszkańcy wsi, z której mężczyźni pochodzili. Ponoć wielokrotnie ich napominano, ale bez skutku. Sprawę zgłoszono w końcu policji religijnej. Jednak sama denuncjacja nie może doprowadzić do wyroku. Wpierw trzech świadków, przysięgając na Koran, musi orzec, że widziało mężczyzn uprawiających stosunek analny. Świadkowie się znaleźli, kochankowie skończyli na szubienicy.

Ale nie jest jasne, czy irańską społeczność LGBT – sprawa nastawiła bardziej antypaństwowo. Kilku irańskich gejów z Teheranu, z którymi rozmawiałem, wytykało raczej głupotę samym ofiarom. Prosili się o to – usłyszałem. Przeważa proste myślenie: polityki nie zmienisz, a jeśli nie umiesz przetrwać, sam jesteś sobie winien. Ceni się spryt i zaradność, nie ma miejsca na łzy i lament. Idea, by homoseksualizm był legalny, rzadko przychodzi do głowy. Ale są też próby tworzenia ruchu LGBT, choćby przez anonimowe stwierdzenie: „istniejemy!” (patrz zdjęcia).

Pierwsza zasada przetrwania: trzymaj tylko z zaufanymi. W Iranie zwyczaj poznawania innych ludzi ma swój schemat: najpierw minimum półgodzinna rozmowa, najlepiej przy herbacie, pitej w tradycyjny sposób z kostką cukru lub zasuszonym daktylem pod językiem. Jeśli po tym czasie okaże się, że wzbudziliśmy zaufanie rozmówcy, ten zaprosi nas do swojego domu (odmawiając, możemy go poważnie obrazić). A w domu czeka zupełnie inny świat: kobiety bez hidżabów, barki z zapasem araku, nierzadko miękkie narkotyki, telewizor z deszyfratorem satelitarnym, Internet z prywatną siecią VPN. Hulaj dusza, Allaha nie ma. Teoretycznie więc „w domu, po kryjomu” można się realizować. Przy czym jawne homoseksualne relacje nawet w domu nie wchodzą w grę. U Persów nie ma zwyczaju samodzielnego mieszkania. Żyje się w rodzinnym domu, nierzadko wielopokoleniowym.

Lokum? Brak

Największym problemem dla gejów jest więc znalezienie lokum. Co prawda, nasłuchałem się opowieści, głownie od nastolatków, którzy szczycili się obecnością kochanków, kiedy za ścianą pokoju była cała rodzina, ale to raczej odważne zrywy niż norma. Jeśli partner/kochanek jest przyjacielem domu, wtedy wizyty nie budzą niepotrzebnych podejrzeń. Gorzej, kiedy przyjdzie znaleźć miejsce na konsumpcję jednonocnych znajomości, szczególnie z obcokrajowcem.

Turyści to w Iranie rzadkość. Tamtejsze sklepy nie sprzedają nawet pocztówek ani pamiątek. Są za to hotele, ale objęte odpowiednią restrykcją. Gości można podejmować jedynie w lobby – do pokoju nie można zaprosić nikogo. Ale od czego spryt kochanków? Jedną z najzabawniejszych sytuacji, jakich doświadczyłem podczas pobytu w teherańskim trzygwiazdkowym hotelu, była wizyta Omida, poznanego przez portal GayRomeo. Chłopak poprosił mnie do lobby, w którym wdał się w emocjonującą wymianę zdań z właścicielem obiektu. Dyskusja była na tyle zażarta, że podejrzewałem szybką eksmisję. Kiedy Omid został poproszony o oddanie dokumentu tożsamości, zrobiło się naprawdę gorąco. Jakież było moje zdziwienie, kiedy chłopak powiedział mi, już po angielsku, że możemy iść do mojego pokoju. Jak się okazało, Omid oznajmił hotelarzowi, że polecił mi pobyt w jego hotelu. Jeśli jednak ten jest więzieniem, on natychmiast mnie stąd zabiera. Nie dopuści do sytuacji, że nie wie, w jakich warunkach przyszło mi żyć. Przestraszony (nie mniej niż ja) właściciel zgodził się więc na jego wizyty, naruszając prawo. Szantaż powiódł się nie tylko dlatego, że mężczyzna straciłby klienta, ale też dzięki temu, że Persowie słyną z gościnności i troski, pobudki Omida były więc wiarygodne!

Jeśli jednak nie uda się ani z hotelem, ani nie ma opcji „dom”, trzeba szukać dalej. Odpada samochód. W tej kwestii Persowie są bezwzględni. Auto nie przyjdzie im do głowy jako miejsce na erotyczną randkę, chociaż to dla nich miejsce imprez i integracji. W Iranie obowiązuje bowiem zakaz zgromadzeń. Młodzi ludzie nie mogą się spotykać w otwartej przestrzeni. Wieczory spędzają więc z przyjaciółmi w autach, w których nierzadko palą miękkie narkotyki i jeżdżą godzinami po okolicy. Mają też umówione miejsca, gdzie w większym gronie słuchają muzyki, dowcipkują, zimą rzucają się śnieżkami. Kiedy moi przyjaciele zabrali mnie na taką przejażdżkę, miałem wrażenie uczestnictwa w małym festiwalu. Rząd ok. 70 samochodów i cztery razy więcej ludzi przywitał nas na zboczu gór w Teheranie. Co się stanie, kiedy policja nakryje taki zjazd? Nic. Każe się jedynie rozejść. Nie zamkną przecież 300 osób.

Do łożka w pracy

Na randce Persowie mogą zaproponować przejażdżkę do… miejsca pracy. Irańskie biura nie przypominają tych, które znamy. Mają bowiem dodatkowe wyposażenie, wśród którego najważniejsze jest…łóżko. Niestety, zazwyczaj wyglądające dość obskurnie, z nieświeżą pościelą. No, i jeszcze kwestie organizacyjne: z prezerwatywami i lubrykantami nie ma problemu. Są dostępne zazwyczaj w pierwszej lepszej aptece. Sprzedawane są legalnie, ale po nawoływaniach imamów do rozmnażania się sprzedawca zobowiązany jest wygłosić formułkę: bez prezerwatywy jest przyjemniej, czy na pewno chce pan ją kupić?

Pozostaje pytanie, jak poznać chętnego na seks Persa? Opcje są dwie. Pierwsza to randkowe portale gejowskie. Irańczycy w znakomitej większości mają dostęp do deszyfratorów Internetu, więc korzystają z wielu gejowskich portali. Przyjezdnym zostaje zazwyczaj GayRomeo, który działa na szyfrowanym połączeniu, więc rząd nie jest w stanie go blokować. Biały kolor skory cieszy się w Iranie powodzeniem. Przechodząc na tryb online, od razu dostaje się wiadomości – i to w liczbie bardzo mnogiej. Ale nie ze śmiałymi propozycjami, jak choćby w Polsce. Najpierw odbywa się opisany wyżej rytuał zapoznania. Początkowo na pytanie, co robię w Iranie, odpowiadałem z dumą, że jestem dziennikarzem. Kontakt najczęściej się urywał od razu. Prasa nie cieszy się zaufaniem. Jednak odkąd zacząłem mówić, że pracuję „w obszarze kultury”, problem się rozwiązał. O seksie raczej przez Internet się nie rozmawia (chociaż naturalnie zdarzają się i takie tematy), można dostrzec jedynie informacje o seksualnych preferencjach użytkowników udostępnianych na ich profilach.

Przeważnie Persowie uważają się za stuprocentowych aktywów w seksie analnym, jednak i tak chętnie „zagadują” do innych aktywów. Po prostu bardzo chcą się spotkać. Podnieceni samym faktem innego koloru skory (to popularny fetysz) chętnie uprawiają seks polegający na tym, by włożyć kochankowi penis między zaciśnięte uda.

Klub

Poza Internetem gejów można spotkać jedynie – i podobno tylko w Teheranie – w jednym klubie, choć to może niewłaściwe określenie. Przychodzą doń młodzi, androgyniczni chłopcy…ale od pewnej (późnej) godziny zaczynają też ściągać „prawdziwi” mężczyźni, perscy samce alfa, którzy ociekają testosteronem. Zazwyczaj porządnie umięśnieni, z brodami i z władczym charakterem. Upatrują sobie delikatnego młodzieńca i… . Zapytani, czy są gejami, zaprzeczają. Jedni po prostu kłamią, inni naprawdę są hetero, ale zadawalają się dziewczęcymi chłopakami z braku dostępu do kobiet. W każdym razie w klubie panuje klimat uwodzenia. Persowie rzadko patrzą kobietom w oczy, co wynika z uwarunkowań kulturowych. W relacjach męskomęskich jest inaczej. Do powłóczystych spojrzeń dochodzi jeszcze ekspresyjna gestykulacja, klepanie się po plecach czy nawet branie za rękę a także pocałunki na przywitanie i pożegnanie.

Ponadto, Persowie nie przepadają za używaniem zaimków zwrotnych, dlatego imię rozmówcy może pojawić się w jednej wypowiedzi kilka razy. Takie podejście jest niezwykle seksowne, intymne. Będąc z niemuzułmańskiego kraju, można od razu odnieść wrażenie flirtu. Ale tylko w tym klubie jest tak rzeczywiście – a jest on mocno ukryty i dostępny tylko dla wtajemniczonych. Perscy geje wolą się nie wychylać, nierzadko zakładają rodziny, werbalnie zaprzeczają swej seksualności (temat na inny artykuł), a realnie dbają o swe życie erotyczne gdzieś na boku. Lubią rozmowy o warunkach życia gejów w Iranie i za granicą, ale nienawidzą, gdy wyraża się współczucie wobec sytuacji, w jakiej się znaleźli. Flirtując, nie mówcie im więc, że są ofiarami homofobii, bo jedyne poruszenie, jakie dostrzeżecie w ich spodniach, to będzie nóż, który na takie dictum otwiera im się w kieszeni.

***

W Iranie wszelkie seksualne relacje pozamałżeńskie są zakazane. Za homoseksualizm grozi kara więzienia, chłosta lub śmierć. Legalny natomiast jest transseksualizm, państwo refunduje operacje korekty płci. Z tego powodu wielu gejów, pod presją kar za homoseksualizm, decyduje się na… zmianę płci. Tylko w Tajlandii operacji korekty płci wykonuje się rocznie więcej niż w Iranie.

 

Tekst z nr 50/7-8 2014.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.