Jestem swoją własną żoną

Doug Wright: Jestem swoją własną żoną. Przekład: B. Plisz-Goral. Reż. K. Kirsz. Wyk. Adam Pater. Teatr WARSawy, premiera: 28.10.2014.

 

foto: Kasia Chmura

 

Charlotte von Mahlsdorf to postać prawie u nas nieznana, mimo iż żyła i działała tuż za miedzą, czyli w Berlinie. Dokładniej, w Berlinie Wschodnim, gdzie w dzielnicy Mahlsdorf (stąd jej pseudonim) założyła Muzeum Rzeczy Codziennych (istnieje do dziś). Zgromadziła w nim przedmioty ocalone z bombardowanych w czasie wojny domów, kupione od ludzi emigrujących na Zachód, przeniosła także wyposażenie likwidowanego baru gejowskiego. Charlotte była osobą transgenderową (prawdziwe nazwisko – Lothar Berfelde), a życie miała bujne. W młodości zabiła ojca, natomiast w latach 90. wyszło na jaw, że współpracowała ze Stasi, która mogła odwdzięczać jej się rzeczami zarekwirowanymi osobom prześladowanym. Zmarła w 2002 r. Dziesięć lat wcześniej dokument o Charlotcie nakręcił Rosa von Praunheim, zaś na scenie Teatru WARSawy możemy teraz oglądać monodram oparty na napisanej w 2003 r. i nagrodzonej Pulitzerem sztuce Douga Wrighta „Jestem swoją własną żoną”. W rolę Charlotte (a także kilku innych osób) brawurowo wciela się Adam Pater. Ubrany w prostą czarną sukienkę, pozostaje jednocześnie mężczyzną z gęstym zarostem, wygrywając tym całą wieloznaczność odtwarzanej postaci. Jej przepływanie od męskiego do żeńskiego, rozdarcie między alternatywnym światem wypełnionym pięknym przedmiotami i nienormatywnymi ludźmi a ponurą, glajszachtującą rzeczywistością najpierw Trzeciej Rzeszy, potem Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Nie jest ten spektakl banalnym apelem o tolerancję, lecz fascynującym portretem kogoś, kto wymyka się jednoznacznym kategoriom i ocenom. (Bartosz Żurawiecki)

 

Tekst z nr 52/11-12 2014.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.