Klatka wariatek

Fierstein, „Klatka wariatek”, reż. G. Chrapkiewicz, wyk. M. Dejmek, K. Skrzynecka, J. Bończyk, W. Kalarus, K. Kula; Teatr Komedia, Warszawa; premiera: 2.03.2013

 

foto: Olaf Tryzna

 

Komedia pomyłek. Georges i Albin, para gejów w średnim wieku, prowadzą nocny klub, tytułową Klatkę Wariatek, w której ten drugi, jako Zaza, jest główną gwiazdą. Panowie razem wychowali Jeana-Michela, syna Georgesa, owoc jednorazowej przygody z kobietą. Teraz Jean Michel ma 24 lata i właśnie się żeni. Wybranką młodzieńca jest córka ultrakonserwatywnego senatora, który chce wraz z żoną złożyć wizytę zapoznawczą rodzicom przyszłego zięcia, nie wiedząc, że to „dewianci”.

Farsa „Klatka wariatek” powstała we Francji w 1973 r. Tekst był przerabiany na potrzeby filmu (powstała adaptacja francuska i amerykańska z Robinem Williamsem i Nathanem Lane’m) oraz na musical przez Harveya Fiersteina – to właśnie tę wersję wystawia Teatr Komedia. Największym muzycznym hitem „Klatki…” jest „I am what I am”, z którego w latach 80. Gloria Gaynor i Shirley Bassey zrobiły jeden z hymnów LGBT.

Proste przesłanie akceptacji lekko trąci myszką, przynajmniej we Francji, gdzie właśnie legalizuje się małżeństwa homoseksualne, ale u nas idealnie wpisuje się w debatę o związkach partnerskich, co twórcy podkreślają: prawicowy senator jest jakby żywcem wyjęty z polskiego Sejmu. Szkoda jednak, że Teatr Komedia najwyraźniej wstydzi się własnego dzieła – w materiałach promocyjnych wątek gejowski (główny przecież wątek spektaklu) jest pominięty.

Scenografia jest, jak na dragqueenowy klub, trochę za mało kiczowata, a stroje „dziewczyn” – trochę za mało odjechane (vide „Priscilla, królowa pustyni”). Niemniej, te niedociągnięcia rekompensują towarzyszący boskiej Zazie tancerze. Czy to w obcisłych, męskich garniturach, czy z cekinami na falbanach sukien i w szpilkach – wyglądają supersexy. I bosko tańczą. (Mariusz Kurc)

 

Tekst z nr 42/3-4 2013.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.