Lulla, najstarsza polska drag queen: Liczę na nowe wyzwania

„Wychodząc na scenę, Andrzeja zostawiam za kulisami, gdy rozmawiam z tobą, Lulla czeka za drzwiami. Ale obie postaci są blisko siebie, niemal nierozłączne” – mówi ANDRZEJ SZWAN, czyli drag queen LULLA LA POLACA. Rozmowa Jakuba Wojtaszczyka

fot. Marek Zimakiewicz

Powstał o tobie dokument BoylesqueBogny Kowalczyk, brałeś udział w reklamach, teledyskach, grasz w spektaklu Orlando. Biografie Agnieszki Błońskiej w Teatrze Powszechnym, pojawiałeś się na kartach reportaży. Teraz w wywiadzie rzece Lulla La Polaca. Żyć to ja potrafięprzepytuje cię Wiktor Krajewski. Jak czujesz się z tą popularnością?

Skłamałbym, gdybym powiedział, że jestem nią zmęczony. Cieszy mnie to zainteresowanie, przecież osoby w moim wieku, a w tym roku kończę 86 lat, najczęściej siedzą w domu z pilotem albo różańcem w dłoni. Tymczasem z instytucją Kościoła nie chcę mieć nic wspólnego, a zamiast oglądać telewizję, wolę brać czynny udział w tworzeniu kultury. Jest jednak dla mnie bardzo interesujące, dlaczego ten szał wokół Lulli zaczął się stosunkowo niedawno, bo tak naprawdę niecałe dwa lata temu…

Jak to? Przecież oficjalna opowieść jest taka, że to drag queen Kim Lee wypchnęła Lullę na scenę w 2011 r. Nasza przyjaźń z Kim Lee (która zmarła na COVID w 2020 r. – przyp. red.) zaczęła się w warszawskim klubie Galeria, gdzie ona organizowała wybory najlepszej drag queen. Tak, to Kim mnie zmotywowała do ponownych występów. Powiedziała: „Lulla, nie będziesz siedzieć w kącie! Na scenę”. Wymyśliła „Lulla Show”, które odbywało się zawsze w listopadzie w Kalinowym Sercu na warszawskim Żoliborzu. Później takim kamieniem milowym był wywiad, który przy okazji Święta Niepodległości przeprowadził z nami Rafał Betlejewski. Zszywałyśmy flagę Polski i snułyśmy opowieść. To po tej rozmowie okrzyknięto mnie „najstarszą polską drag queen”. Lullę wyciągnięto na powierzchnię. Pojawiały się kolejne występy, ale były one raczej kameralne, klubowe.

Po drodze był głośny reportaż Foucault w Warszawie Remigiusza Ryzińskiego, któremu opowiedziałeś o gejowskiej społeczności stolicy lat 50. W 2017 r. właśnie Remigiusz zrobił z tobą pierwszy wywiad do Repliki.

Zgadza się. Natomiast dwa lata temu niespodziewanie zaproszono mnie na spotkanie z Pawłem Łysakiem, dyrektorem Teatru Powszechnego w Warszawie. W gabinecie dowiedziałem się, że wspomniana przez ciebie reżyserka Agnieszka Błońska widziałaby mnie w spektaklu „Orlando. Biografie”. Ucieszyłem się na tę propozycję, bo przypomniała mi się młodość. Jako chłopak, tuż po maturze, obrałem sobie za cel studiowanie w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Niestety się nie dostałem. Natomiast teraz, po sześćdziesięciu paru latach, miałem stanąć na deskach Powszechnego, który był moim teatrem parafialnym, bo praskim, często przeze mnie odwiedzanym. Poczułem, że spełniło się moje marzenie. Po premierze „Orlando…” Lulla stała się zdecydowanie bardziej rozpoznawalna.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.