Robert Biedroń w rozmowie z Magdaleną Łyczko – „Pod prąd”

wyd. Edipresse 2016

 

 

Autobiograficzny wywiad-rzeka z prezydentem Słupska Robertem Biedroniem w wersji light. Trudniejsze tematy (próba samobójcza po tym, jak będąc nastolatkiem zakochał się w koledze czy homofobiczny hejt) są tu obecne, ale dominuje lekki ton i optymizm. Może to zresztą klucz do bohatera, który sam mówi, że jest nieskomplikowany i prosty w obsłudze. Ma przy tym zasługę nie do przecenienia – wiedzę o LGBT wprowadza pod strzechy. Również tą książką. Daje wykładnię swych poglądów, wspomina działalność w Kampanii Przeciw Homofobii i posłowanie, ale opowiada też o partnerze Krzysztofie Śmiszku (14 lat razem), o rodzicach (i o wymuszonym coming oucie przed nimi, gdy miał 20 lat) a także o tym, co w ogóle oznacza dorastać i żyć w Polsce, będąc gejem: Wielu gejów i lesbijek, wiedząc, że są obywatelami drugiej kategorii, przyjmują pewien homofobiczny schemat myślenia – mam nie budzić skojarzeń, nie być w środowisku, być „męski”, podlegać tym rygorom, których oczekuje ode mnie uprzedzona część społeczeństwa.

Jest jeden błąd przeprowadzającej wywiad Magdaleny Łyczko, który muszę sprostować. Pierwsza polska organizacja LGBT Lambda powstała nie w 1976 r., ale w 1990 r.

Tekst uzupełnia sporo zdjęć z prywatnego archiwum. Jest też kawał o gejach. Niehomofobiczny. (Bo na homofobiczne trzeba reagować sprzeciwem, radzi Biedroń). No, więc: Facet, któremu żona właśnie urodziła dziecko, pyta lekarza na porodówce: – Panie doktorze, kiedy będziemy mogli uprawiać seks? Na co lekarz: – Za 10 minut kończę dyżur. Spotkajmy się na parkingu. (Mariusz Kurc)

 

Tekst z nr 64/11-12 2016.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.