Prof. Ewa Graczyk – badaczka literatury polskiej, od ponad 30 lat pracująca na Uniwersytecie Gdańskim, zajmująca się m.in. okresem romantyzmu, literaturą kobiet oraz twórczością Witolda Gombrowicza, po raz pierwszy mówi o swej nieheteronormatywności – o fantazjach erotycznych z kobietami i o niedopuszczaniu ich do świadomości, o milczeniu na temat własnych pragnień i o przerwaniu tego milczenia w rozmowie Marty Konarzewskiej
(…) Musiałam sobie uświadomić, że moje fantazje erotyczne dotyczą raczej kobiet, i to akurat dość szybko sobie uświadomiłam, nie chcąc tego nazywać. Mając kilkanaście lat już ewidentnie wiedziałam: raczej kobiety niż mężczyźni. (…) Bałam się. Bagaż pogardy związany ze słowami „lesbijka”, „homoseksualista”, „pedał” był bardzo silny. To było wtedy coś okropnego. Naprawdę okropnego. Potworność, sfera abiektalności, tabu była w tamtym świecie bardzo silna, a ja byłam na nią bardzo wrażliwa. Wszystko się we mnie odbywało przez różnego rodzaju fragmentaryzacje osobowości: w jednej części działo się to, w drugiej tamto, w fantazmatach sceny erotyczne z kobietami, a w sferze języka uniki: ja tego nie nazywam, nie przyjmuję do wiadomości…”
Powoli uczę się wypowiadać wiele rzeczy. Z perspektywy młodych ludzi moje doświadczenie może wydawać się dziwaczne: ktoś, kto po latach milczenia nagle mówi, to trochę jakby jakiś potwór wynurzył się z mroku. Ale właśnie z tej perspektywy milczenia widać, jak ważne jest wypowiadanie swojego życia, pragnienia, miłości. Ja sama wiele rzeczy, które mi się przytrafiły w moim życiu odbieram jako dobre, ale milczenia nie. Powiedzenie sobie i innym: „nie jestem taka jak wszyscy”, „robię, co chcę; nie żyję według cudzego pragnienia”, to jest znacznie bliższe spełnienia czy szczęścia. Im wcześniej, tym lepiej.
Cały wywiad do przeczytania w „Replice” nr 56
Foto: Aleksandra Łyźniak