Witold Gombrowicz „Kronos”

Wydawnictwo Literackie, 2013

 

 

Czterdzieści cztery lata po śmierci Witolda Gombrowicza otrzymujemy jego prywatne, biograficzne zapiski, również te dotyczące wielu partnerek i partnerów erotycznych. Co z nich wynika?

Zapowiedzi brzmiały bardzo smakowicie, okazało się, że oprócz oficjalnego „Dziennika”, od 1953 r. Gombrowicz skrupulatnie prowadził jeszcze sekretne zapiski z prozy życia. Mało tego, zapiski te miały być na tyle skandaliczne, że wdowa przez kilkadziesiąt lat nie zdecydowała się na ich publikację. Ale teraz wreszcie jest – z wielkim przytupem ukazuje się „Kronos” i możemy sprawdzić, co po lekturze zostaje z tej stworzonej naprędce legendy. A zostaje niewiele.

Gra konstelacji Największa wartość „Kronosa” jest jednocześnie jego największą wadą. To są rzeczywiście zapiski intymne, robione dla siebie. Ale tym samym są one zrozumiałe i ważne z reguły jedynie dla autora. Szczególnie uwidacznia się to w początkowych partiach, gdzie Gombrowicz rekonstruuje okres międzywojenny (od 1922 r.), a potem początki w Argentynie. To nie dziennik, ale dzienniczek, w którym pisarz notuje suche słowa, hasła czy wyrażenia uruchamiające w jego wyobraźni jakąś historię z danego roku. Nie ma opowieści, są równoważniki zdań, nazwiska, miejsca. Niemal bez emocji są rzucane tropy, które powinny zostać podjęte i rozwinięte w biografiach Gombrowicza – oby zaczęły powstawać!

Każdy rok Gombrowicz kończy krótkim podsumowaniem w czterech dziedzinach – zdrowotnej, pisarskiej, finansowej i erotycznej. Erotyka jest tu zresztą chyba najsilniej, czasem wręcz obsesyjnie, reprezentowana. Z buchalteryjną starannością autor wylicza kobiety, z którymi uprawiał seks: Wyjeżdżam do Zaborowa (?), gdzie Pankiewiczówna i służąca, i ta urzędniczka w zbożu zapisał o 1936 roku, a w innym miejscu dodaje: Histeryczna kurwa z Hali. Jeśli chodzi o mężczyzn, jest zdecydowanie bardziej powściągliwy i tajemniczy. Pierwsze próby pe to 1934 rok, ale z kim podjęte? Nie wiadomo. Potem pojawiają się kolejne męskie imiona, ale nie sposób stwierdzić, które z nich oznaczają kochanków, a które jedynie znajomych. Na tym tle zdecydowanie wyróżnia się służący Franek obecny w zapiskach od 1935 r. do wybuchu wojny, jedyny stały kochanek w Polsce. Sam Gombrowicz napisał o 1937 r., że oddawał się w sposób umiarkowany Frankowi, a rok 1939 podsumował: Jakaś gra konstelacji? Jadźka-Franek. Można domniemywać, że to dwie istotne osoby w polskim okresie życia Gombrowicza. Niezmiernie znaczące jest, że obie pozostają anonimowe.

Bar ze spermą

Ten sam sposób pisania Gombrowicz stosuje w okresie argentyńskim, najmniej zbadanym w jego życiu. Każdy sam musi rozsądzić, co oznaczają takie zapisy, jak „Młody Czech ze sklepu” (1939) czy „Esperma bar” (1941, „esperma” to po hiszpańsku „sperma”). Nie brakuje tu także kolejnych wyliczanek podbojów seksualnych: Włochata baletnica, 3 putitas, Charlie, „Nari”, „El Basuero” [śmieciarz], Chico/a z Avenida Costanera, Hector. Pijak. Puta w hotelu.

Gombrowicz wielokrotnie też chodzi na pikiety (miejsca homoseksualnego podrywu) w Buenos Aires. Gdy je odkrywa, jest zresztą zauroczony. Najbardziej tajemnicze są zapiski o „komisariacie” oznaczające problemy z policją. Znów nie jest jasne, czego dotyczą, a obfite przypisy okazują się czasem mało pomocne, skoro brakuje podstawowych informacji na temat ówczesnej sytuacji homoseksualistów w Argentynie. Męsko-męski seks został tam zalegalizowany już w 1887 r., nie wiadomo więc na przykład, jakie „przygody seksualne” zaowocowały zatargami Gombrowicza z prawem. Czy chodziło o, rzeczywiście nielegalne, prostytuowanie się, o czym od lat plotkuje się w związku z argentyńskim okresem jego życia?

Na brak partnerów w każdym razie nie mógł narzekać. Ba! Sam się sobie dziwił, gdy w 1963 roku, w wieku 59 lat, miał w Berlinie czterech kochanków na raz. Gdy natomiast poznał Ritę – przyszłą żonę, w podsumowaniu (1964) roku napisał: Miłość z kobietą po 20 latach co najmniej. „Kronos” nie pozostawia wątpliwości, co do biseksualizmu pisarza, przede wszystkim jednak otwiera nowe pola badawcze. Ale jako lektura sama w sobie może być interesujący jedynie dla gombrowiczologów. (Krzysztof Tomasik)

 

Tekst z nr 43/5-6 2013.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.