Wyd. Sedno 2021
Poznali się w 1947 roku. Znany pisarz po przejściach i ponad 30 lat młodszy student: Jarosław Iwaszkiewicz i Jerzy Lisowski. Ten pierwszy nieźle umocowany zawodowo w ludowej Polsce, ten drugi, syn Francuzki i Polaka, studiujący romanistykę i polonistykę w Lille. Wymiana korespondencji pomiędzy nimi z mniejszymi lub większymi przerwami trwała niemalże do śmierci Iwaszkiewicza w 1980 r. Nie ma co ukrywać, Iwaszkiewicz zadurzył się w młodym Jurku i zasypywał chłopaka listami. Ten, sparaliżowany faktem, że ktoś taki jak słynny literat zainteresował się jego „skromną osobą”, tytułuje go początkowo „Wielce Czcigodny Mistrzu” i stara się zachować delikatny dystans. Jego odpowiedzi na erotyzująco-estetyczne wywody Jarosława są raczej krótkie i dość rzeczowe. Na początku tworzy się między nimi typowa dla tamtych czasów relacja „mistrz – uczeń”. Iwaszkiewicz przyjmuje pozycję starszego przyjaciela, który prowadzi za rękę młodszego, niczym Platon Arystotelesa. Głównie oczywiście w sprawach literackich. Pisarz pozwala sobie jednak na bardziej śmiałe teksty w stylu „Twoje mocne ramię”, czy „włochata pierś”. W końcu doprowadza do tego, że Lisowski w 1950 r. przenosi się na stałe do Polski. Kochankami prawdopodobnie nigdy nie zostali. Przyjaciółmi pozostali przez ponad 30 lat, choć Iwaszkiewicz irytował się, że Lisowski wybrał niezależną drogę: usamodzielnił się, ożenił, potem rozwiódł, miał dzieci. Jeśli kogoś interesują erotyczne napięcie i specyficzny opis zamkniętego w szafie życia gejów tuż po II wojnie, to polecam pierwszy tom korespondencji. Reszta to po prostu życie, w którym, jak napisała Agnieszka Osiecka, „miał być raj, miał być cud i ćwiartka na popicie, a to wszystko nie tak, nie tak, nie to…” (Maciej Kucharski)
Tekst z nr 92/7-8 2021.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.