Grzech i nienawiść

Tekst: Robert Biedroń

Foto: Oiko Petersen
Charakteryzacja: Karolina Kaźmierczak

 

W listopadzie 1992 roku, po 359 latach, Kościół katolicki oficjalnie przyznał, że mylił się, potępiając Galileusza jako heretyka. Ile wody w Wiśle będzie musiało upłynąć, zanim Watykan przeprosi za potępienie osób i zachowań homoseksualnych?

 

Kościół katolicki zmonopolizował polskie życie religijne. Religia katolicka jest wszędzie – w szkołach, mediach, a nawet w parlamencie. Jest również w polityce, szczególnie tej dotyczącej spraw światopoglądowych. Hierarchia kościelna nigdy nie ukrywała swoich sympatii dla partii prawicowych i niechęci wobec emancypacji gejów i lesbijek. Ma to swoje odzwierciedlenie w mowie nienawiści wielu, ale na szczęście nie  wszystkich, przedstawicieli Kościoła.

Zło złu nierówne

Kościół ma swoją definicję homoseksualizmu. Bardzo nośną i niebezpieczną. W wywiadzie dla jednej z gazet ksiądz Andrzej Jóźwik nazwał homoseksualizm złem, bowiem zaliczony jest, obok bratobójstwa, ucisku sierot, wdów i ubogich oraz odmowy należnej zapłaty, do tak zwanych „grzechów wołających o pomstę do nieba“. Jednakże zło złu nierówne. W liście z 2000 roku prymasa Józefa Glempa z okazji świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku określono dwa rodzaje zła – to, „za którego popełnienie czeka kara więzienia“, oraz to najgroźniejsze
– „zło przenikające do kultury, prawa i obyczajów“ pod hasłem wolności. Za takie zło, nazywane próbą „nadszarpnięcia cywilizacji“, uznał prymas Glemp „swobodę seksualną posuniętą aż do zachowania partnerstwa jednopłciowego“.

Dla księdza Mieczysława Kożucha, jezuity leczącego z homoseksualizmu „nieerotycznym dotykiem“ (o „leczeniu“ z ho moseksualizmu pisaliśmy w majowo-czerwcowym numerze „Repliki“), homoseksualizm to „tragiczny brak – czyli niezdolność psychiczna do przekazania życia i  kontaktów seksualnych z kobietą – oraz niedojrzałość ludzkiej natury“. Słowa te pokazują dystans, jaki dzieli polski Kościół katolicki od poglądów społeczeństwa, również tego będącego częścią Kościoła.

O tym lepiej nie mówić

Hierarchowie Kościoła zapominają,
że porządek polityczny w Europie
opiera się od czasu pokoju
westfalskiego zawartego w 1648
roku na zasadzie rozdziału państwa
od Kościoła. Retoryka watykańska,
odwołująca się do bliżej nieokreślonego i różnie interpretowanego
„prawa naturalnego“ oraz Boga obciążona
jest historyczną spuścizną z czasów, kiedy
papież odgrywał decydującą rolę w polityce
europejskiej. Od 1929 roku, zgodnie z traktatami
laterańskimi, papież rządzi obszarem
o powierzchni 44 hektarów, gdzie mieszka
tysiąc osób, będących obywatelami Watykanu.
Papież posiada być może znaczny autorytet
moralny, ale jego wpływy polityczne
są bardzo niewielkie i ograniczone do małego
skrawka Rzymu.
Nie zważa się również na fakt, że w historii
tradycji judeochrześcijańskiej zaobserwować
można różne tendencje w podchodzeniu
do zachowań homoseksualnych. Wspomniane
w Biblii ograniczenia natury kultowej
czy wyraźnie etyczne potępienie przemocy
seksualnej interpretowano nadgorliwie
w późniejszych stuleciach jako moralne
potępienie wszelkich zachowań homoseksualnych.
Kościół zdaje się nie pamiętać, że
biblijnego Dawida, króla izraelitów będącego
wzorem idealnego władcy i symbolem
Mesjasza, łączył nieukrywany romans z księciem
Jonatanem (1 Księga Samuela 18, 1-4,
2 Księga Samuela 1,26). Zapomina też, że
średniowieczny arcybiskup Tours, Ralf, którego
homoseksualność była powszechnie
znana (pisano o niej nawet popularne pieśni),
spowodował w 1098 roku wyniesienie
do godności biskupa Orleanu swojego kochanka
Jana. Ówczesny papież Urban II odmówił
podjęcia działań przeciwko wyborowi
partnera Ralfa.

Ostatnia kropla goryczy

Kościół katolicki ma też bardziej
praktyczne powody potępiania
homoseksualizmu. Od lat Watykan
broni się przed zarzutami,
że z powodu swej doktryny o
celibacie jest azylem dla mężczyzn
homoseksualnych. W
marcu 2000 roku w katolickim
tygodniku „Famiglia Cristiana“
pojawił się artykuł, w którym
stwierdzono, że księża najgwałtowniej
atakujący czynnych homoseksualistów
często sami mają
problem z tożsamością seksualną.
Według amerykańskiego
Towarzystwa Socjologii Religii
homoseksualistów wśród księży
jest cztery razy więcej niż w innych
grupach społecznych. Według
danych przedstawionych
na kongresie tej prestiżowej organizacji
w 1998 roku, nawet
60 procent kapłanów katolickich w USA i
Kanadzie przejawia skłonności homoseksualne.
I hierarchia kościelna powinna sobie z
tego zdać sprawę.

Dyskurs wokół homoseksualizmu wpisuje
się jednak w toczący się współcześnie spór
o wartości generalne. Dyskusja wokół miejsca
Polski w Unii Europejskiej jest tego najlepszym
przykładem. Problem moralności,
jej zanik w krajach Europy Zachodniej i specjalna
misja Polski, ojczyzny Ojca Świętego,
jako moralnego obrońcy chrześcijańskiej Europy,
zdominowały dyskusję. Dyskurs wokół
spraw światopoglądowych został w naszym
kraju zakrzyczany przez środowiska religijne.
Polska demokratyczna i pluralistyczna światopoglądowo
nadal pozostaje więc piękną,
ale pustą deklaracją konstytucyjną.

Stanowisko Kościoła katolickiego

Homoseksualizm oznacza relacje między mężczyznami lub kobietami odczuwającymi pociąg płciowy, wyłączny lub dominujący, do osób tej samej płci. Przybierał on bardzo zróżnicowane formy na przestrzeni wieków i w różnych kulturach. Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona. Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie (…) zawsze głosiła, że „akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane“ (…). Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane. Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji (Czy istnieje słuszna dyskryminacja? – przyp. ET). Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji. Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześcijańskiej.

Katechizm Kościoła Katolickiego

Według przygotowanego w 2001 roku przez Stowarzyszenie Lambda Warszawa i Kampanię Przeciw Homofobii „Raportu o dyskryminacji i nietolerancji ze względu na orientację seksualną w Polsce“ jedna piąta gejów i lesbijek doświadczyła dyskryminacji w Kościele. Duża część tej grupy jako przykład dyskryminacji podaje publiczne wypowiedzi księży i hierarchów Kościoła podczas kazań oraz innych wystąpień publicznych.

 

Tekst z nr 4/9-10 2006

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.