Inga Sobólska i Mateusz Trzaska – ich Tęczowy Piątek

„Inna edukacja jest możliwa” – mówią MATEUSZ TRZASKAINGA SOBÓLSKA z Fundacji GrowSpace, współorganizatorzy tegorocznego „Tęczowego Piątku”. Rozmowa Mateusza Witczaka

fot. Mateusz Witczak

Jak się udał tegoroczny zamach?

(cisza)

Pytam, bo wiceminister Dariusz Piontkowski w wywiadzie dla Gazety Polskiej Codziennie nazwał was tęczowymi terrorystami.

Mateusz: Nie wiem, czy jest sens dawać platformę takim komentarzom. Partyjni działacze od lat próbują przekonać opinię publiczną, że „Tęczowy Piątek” jest nielegalny, i kierują w naszą stronę wyzwiska. My merytorycznie odpowiadamy, że działamy legalnie i nie stosujemy przemocy. Po prostu dajemy narzędzia tym osobom, które chcą w szkołach świętować tolerancję. To przecież właśnie osoby uczniowskie rozwieszają na korytarzach tęczowe plakaty i zakładają tęczowe skarpetki; same też prowadzą warsztaty – choć je do tego przygotowujemy.

Inga: My nie mieliśmy w szkołach „Tęczowego Piątku”, tym bardziej jestem więc poruszona odwagą osób z naszej sieci wolontariackiej – już trzy razy płakałam dziś ze wzruszenia! Od rana docierają do nas zdjęcia całych klas wymachujących tęczowymi flagami, oklejonych tęczą szkół i otulonych tęczą osób uczniowskich. Jak ktoś zrywa nasz plakat – natychmiast pojawia się kolejny. Jeśli dyrekcja lub rada pedagogiczna jest akcji nieprzychylna – tęczowa partyzantka nakleja wlepki w toaletach. Wszyscy działają na miarę swoich możliwości.

M: Setki osób uczniowskich udowadniają nam dziś, że inna edukacja jest możliwa. Że szkoła może włączać, a nie wykluczać, nie dyskryminować, a „Safe space” – hasło tegorocznej edycji – tworzy się na naszych oczach. Efekt mrożący wciąż trzyma się w mocno, ale chcemy zacząć odmrażanie polskiej szkoły po Czarnku.

Czemu u was się nie udawało?

M: Podjąłem próbę organizacji „Tęczowego Piątku” w siódmej klasie podstawówki. Usłyszałem, że taka akcja „chyba nie jest dla podstawówek”, a tak właściwie to dyrektorka nie ma pojęcia, o czym mówię.

I koniec tematu?

M: W liceum działaliśmy partyzancko: przerobiliśmy czarno-białe logo naszej szkoły na tęczowe i rozdaliśmy wlepy. Do dziś są na korytarzach widoczne.

I: Mój dyrektor nie był przeciwko. Po prostu bał się o stanowisko, zwłaszcza że – o czym wszyscy wiedzą – wojewoda lubelski i dyrektorka wydziału oświaty są małżeństwem. Dyrektor naprawdę robił to, co mógł, ale wspierał nas podprogowo. Co roku wyszukiwał mnie na korytarzu i chwalił się założeniem tęczowych skarpetek, a kiedyś podszedł i zapytał: „Inga, a co z osobami trans? Czy mogę zmieniać im w dzienniku imiona?”. On był i jest żywo zainteresowany potrzebami naszej społeczności, zresztą w tym roku „Tęczowy Piątek” wystartował także w mojej byłej szkole – po raz pierwszy!

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze „Repliki”, dostępnym w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.