Margaret Mazzantini „Blask”

wyd. Sonia Draga, 2016

 

 

Żyją w jednej rzymskiej kamienicy, ale w dwóch różnych światach. Guido (narrator) na górze, samotny i nieszczęśliwy. Costantino, syn biednego dozorcy – w suterenie. Obserwują się, ale nie potrafią się zbliżyć. Jedna namiętna noc podczas wycieczki szkolnej do Grecji da początek trudnemu budowaniu tożsamości. Guido i Costantino będą się przyciągać i odpychać, kochać i nienawidzić. Ta miłość przetrwa całe dekady – nawet gdy ich drogi się rozejdą. Costantino spyta: „Guido, czy kiedykolwiek będzie nam wolno być sobą, nikim innym, tylko sobą?”. Chciałoby się, żeby im się udało. To smutna historia, pełna dramatyzmu, beznadziei, pożądania, przed którym nie ma ucieczki, bo nie sposób uciec przed sobą. A przecież bohaterowie rozpaczliwie pragną szczęścia. Guido stwierdza: „Gdyby ktoś nas widział, wykpiłby nas, uznał za śmiesznych, patetycznych, za pedałów. Ale nikt nie znał prawdy, tylko my wiedzieliśmy, czym jest ta potworna tęsknota za miłością, tęsknota za sobą samym, za prawdziwą duszą”. Dwóch mężczyzn się kocha, ale nie może być ze sobą, bo strach przed ludzką nienawiścią, społecznym ostracyzmem i własną tożsamością jest silniejszy. Oczywiście, że znamy to z innych książek czy filmów, a jednak powieść Margaret Mazzantini wciąga, porusza, zachwyca psychologiczną głębią, nie pozwala na obojętność. (Michał Paweł Urbaniak)

 

Tekst z nr 64/11-12 2016.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.