Michał Piróg „Wszystko jest po coś”

wyd. Czerwone i Czarne 2016

 

 

Autobiografia Michała Piróga „Chcę żyć” sprzed dwóch i pół roku musiała się dobrze sprzedać (gratulacje!), bo otrzymujemy właśnie drugą pozycję książkową znanego gwiazdora TVN i tancerza. „Wszystko jest po coś” to zbiór jego poglądów i tzw. życiowe porady. Piróg wspiera się anegdotami, ulubionymi powieściami czy filmami, ale nie stroni też od własnych doświadczeń, przytacza historie bliższych i dalszych przyjaciół.

Banalne – myślałem, czytając. Ale też przyszło mi do głowy, że oto polski celebryta, który publiczny gejowski i żydowski coming out zrobił już ładnych parę lat temu, jakimś sposobem umie te swoje „pięć minut sławy” przedłużyć, a jednocześnie zdaje się niespecjalnie iść na kompromisy z celebrycką normą, by się nikomu nie narażać. Owszem, naraża się – i to nie tylko jasną antyhomofobiczną postawą (fajnie pisze, jak doszedł do tego, że ukrywanie orientacji to jest strata czasu i atłasu). Apeluje również, ze powinniśmy zrewidować antyemigranckie nastroje (przecież sami jesteśmy narodem emigrantów), tłumaczy zaangażowanie w prawa zwierząt, w walkę z ksenofobią i antysemityzmem, w ekologię. Czyli taki dość „niepatriotyczny” pakiecik. (Piotr Klimek)

 

Tekst z nr 64/11-12 2016.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.