Proszę się nie bać

O tęczowym profilu na FB, o koncertach na rzecz społeczności LGBT, o coming outach w środowisku muzycznym, o tym, jak traktuje się homoseksualność w Danii oraz o czym rzekomo świadczy kolczyk w uchu chłopca mówi Czesław Mozil w rozmowie Sergiusza Królaka

 

foto: Agata Kubis

 

W zeszłym roku wziąłeś udział w debacie sojuszników/czek LGBT „Ramię w ramię po równość zorganizowanej przez Kampanię Przeciw Homofobii, więc jesteś oczywistym gościem na łamach „Repliki.

 Zgodziłem się na debatę, bo zauważyłem, że tego typu wydarzenia nadal są potrzebne naszemu społeczeństwu. O tak, wydawałoby się, prostych sprawach, że wszyscy jesteśmy równi, ciągle trzeba głośno mówić. Po jednym z koncertów podeszły do mnie dwie pary: dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Podziękowali mi za wsparcie. Na początku nie wiedziałem nawet, o co im chodzi – po chwili dotarło do mnie, że mówią o wsparciu dla środowisk LGBT. Często spotykam też młodych ludzi, którzy jeszcze nie ukończyli studiów, a już myślą o wyjeździe z Polski z powodu homoseksualnej orientacji. Jest to bardzo smutne. Cieszę się, że takie moje małe gesty, jak np. udział w debacie czy zmiana zdjęcia profilowego na Facebooku na tęczowe, mają dla kogoś znaczenie. Po zmianie tego zdjęcia otrzymałem wiele ciepłych słów, podziękowań za wsparcie.

Ale była też chyba krytyka? Pochwaliłeś też Sąd Najwyższy USA za legalizację małżeństw jednopłciowych

Gdybym miał robić tylko to, co miałoby się ludziom podobać, to bym zwariował. Póki mogę być sobą, jestem, bo to łatwiejsze niż udawanie kogoś innego. Negatywnymi komentarzami przestałem się już przejmować. Niektórzy grozili mi, że „wywalą moje płyty”. To nie są moi fani, skoro nie wiedzą, o jakich wartościach śpiewam, jakie tematy poruszam. Piosenkę „Proszę się nie bać”, zawierającą wątek homoseksualny, śpiewam od ponad trzynastu lat.

Zagrałeś też kilka koncertów dla społeczności LGBT. W 2009 roku wystąpiłeś w krakowskim klubie Cocon z okazji trzynastych urodzin portalu InnaStrona.pl (dziś queer.pl).

Świetnie mi się grało, przyszło mnóstwo ludzi. Chociaż minęło już siedem lat, to dopiero po ostatnim zamieszaniu wokół tej debaty niektórzy zauważyli, że wspieram środowisko LGBT. A np. w 2010 r. zagrałem na przyjęciu z okazji rocznicy ślubu Gosi Rawińskiej i Ewy Tomaszewicz, które pobrały się w samolocie. Fantastyczny wieczór. Ostatnio dostałem zaproszenie na przyjęcie z okazji pięciolecia ich małżeństwa. Jest mi bardzo miło, że otrzymuję takie propozycje, choć muszę podkreślić, że dostawałem je również wcześniej. Większość ludzi z show-biznesu do dziś nie bierze udziału w dyskusjach dotyczących środowiska LGBT ani nie wypowiada się na ten temat. Ani pozytywnie, ani negatywnie.

To prawda. Choć był np. Maciej Maleńczuk, który stwierdził „homoseksualizm jest wstrętny”, a z drugiej strony jest coraz więcej sojuszników – Zbigniew Wodecki, Maryla Rodowicz, Aga Zaryan czy zespół Lao Che. Jednak wciąż praktycznie nie ma u nas homoseksualnych muzyków, którzy decydują się powiedzieć: „Tak, jestem homo!”. Jak myślisz, z czego to wynika?

Wiem, że niektórzy moi znajomi muzycy nie robią coming outów, ale wiem też, że muszę uszanować ich wolę. Chociaż sam jestem hetero, to staram się zrozumieć, że to dla nich bardzo osobista i trudna sprawa. Często nie chcą się ujawniać ze strachu, że to odbije się na ich karierach. Wyobraź sobie, że na koncertach jakiegoś piosenkarza pojawia się tysiące kobiet, które go adorują. Jak zareagują na informację, że ich idol jest gejem? Podobny lęk czują chyba aktorzy-geje, którzy przez lata grają lowelasów.

Jacek Poniedziałek zaryzykował ponad dziesięć lat temu i wyznał, że jest gejem. Nadal jest znany, ceniony i lubiany.

No, tak. Kilka miesięcy temu coming outu dokonał też Michał Jastrzębski, perkusista Lao Che. Byłem z niego dumny. Takie rzeczy są bardzo ważne, zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy społeczeństwo pozwala sobie na obrażanie się nawzajem, a poziom homofobii wciąż jest wysoki.

Wyobrażam sobie, że w Danii, gdzie się wychowałeś, jest zupełnie inaczej.

W Danii dla większości społeczeństwa homoseksualizm jest tak naturalny, że nikt się nad tym nie zastanawia i nawet już o tym nie rozmawia. Kiedy jeszcze tam mieszkałem, często chodziłem do klubów gejowskich, bo można było tam poderwać najfajniejsze dziewczyny, które przyszły ze swoimi przyjaciółmi-gejami (śmiech). Świetnie się bawiłem w tego typu miejscach, zabawy były do rana.

Co ciekawe, nawet prawica w Danii całkowicie akceptuje homoseksualizm! Kiedyś działała tam prawicowa partia polityczna, która miała duże poparcie w społeczeństwie – ale po tym, jak w jednej kampanii wyborczej zakwestionowała możliwość legalizacji małżeństw homoseksualnych, straciła bardzo dużo głosów. W Polsce jest zupełnie inaczej. Nie chcemy widzieć, że wokół nas jest tak wielu ludzi LGBT. A politycy nie powinni zaglądać ludziom do sypialni. Kwestie takie jak wiara czy seksualność są na tyle osobiste, że nie powinny być sprawami państwa.

Deklarujesz się jako osoba wierząca, jednocześnie jesteś sojusznikiem środowiska LGBT. Dla wielu to sprzeczność.

Już dawno nie chodzę do Kościoła, ale wierzę w Boga. Nie rozumiem opinii, że skoro jesteś sojusznikiem homoseksualistów, to nie możesz być wierzący? Jestem Polakiem, który wychował się w Danii i nie rozumiem, co ludzie mogą mieć przeciwko homoseksualistom? Wiem, że ludzie obawiają się czegoś, czego nie znają, ale na zdrowy rozsądek: jak można odbierać innemu człowiekowi prawo do miłości?

Ale wiesz co? Mnie jeszcze bardziej zadziwia inna rzecz: nawet w środowisku homoseksualnym występują podzielone opinie np. w kwestii adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Ja popieram prawo do takiej adopcji, bo znam pary jednopłciowe, które wychowują dzieci, także w Polsce. Jestem przekonany, że dwie kochające się osoby są w stanie zapewnić miłość i dobre wychowanie dziecku. Trzeba też zaznaczyć, że ważne jest poczucie akceptacji, jakie daje rodzic swojemu dziecku, i nie chodzi tu tylko o kwestię orientacji seksualnej.

Prawda jest taka, że tylko dorośli mają problem z rożnymi podziałami. Małe dzieci w przedszkolu nie przejmują się tym, że dziewczynki „muszą” się bawić tylko lalkami, a chłopcy – samochodami. Koleżanka mojej dziewczyny miała za to niedawno inną, przykrą sytuację: trzy lata temu została wezwana na dywanik do nauczycielki w sprawie swojego syna. O co chodziło? Jej syn, który jest fanem Cristiano Ronaldo, miał kolczyk w uchu, który – zdaniem nauczycielki – „mogą nosić tylko dziewczynki, albo …geje”. To jest po prosu skandal! Jak mówić o tolerancji, skoro nie możemy jej znaleźć nawet wśród nauczycieli?

Co byś doradził młodym gejom, którzy dopiero przygotowują się do swojego „coming outu”?

Nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą do udzielania takich rad. Nie mam doświadczeń z homoseksualnym coming outem, ale wyobrażam sobie, że nie jest to łatwe. Dla mnie ciężki był mój „coming out” muzyczny. Pamiętam stres, gdy po wielu miesiącach wreszcie odważyłem się wyjść z moją muzyką do publiczności. Młodym gejom czy lesbijkom powiedziałbym: trudno jest być samotnym. Jeśli nie znajdziecie wsparcia w rodzinie, to fajnie byłoby mieć je gdzie indziej – np. wśród przyjaciół, wyjść do ludzi przyjaznych wam.  

 

Tekst z nr 60/1-2 2016.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.