Selena Saleene

Najlepsza Drag Queen 2012, Królowa klubu Le Garage

 

Selena w klubie Le Garage, 25 sierpnia 2012 r.; foto: Bartosz Dziamski

 

Tytuły Drag Queen 2012 i Krolowej Le Garage otrzymała Selena Saleene na IV edycji Festiwalu Drag Queen, który odbył się 25 sierpnia w warszawskim klubie Le Garage. W imprezie wzięło udział 16 „dziewczyn”. Selena była bezkonkurencyjna. Jako jedyna otrzymała maksymalną liczbę punktów od każdego z jurorów/ek (w skład jury weszli: Kinga Dunin, Mariusz Kurc, Kazimiera Szczuka i Marcin Szczygielski).

W pierwszej turze konkursu uczestniczki wykonywały piosenki Beaty Kozidrak i Bajmu. Selena wybrała „Nagie skały”. W drugiej turze „zaśpiewała” „Le Hot Jazz”, znakomity numer Julie Andrews z filmu „Victor, Victoria”. Selena, czyli Sławek: Kino jest moją pasją, studiowałem filmoznawstwo. Uwielbiam „Victor, Victoria”, to zresztą film „branżowy”. Żałuję tylko, że nie miałem, tych przystojnych tancerzy obok siebie, jak Julie.

Ulatniali się

Sławek ma 26 lat, mieszka w Warszawie. Udział w IV edycji Festiwalu Drag Queen to jego powrót na scenę po trzech latach przerwy. Coweekendowe występy absorbowały mnie w pewnym momencie tak, że ledwo starczało czasu na pracę i musiałem w końcu powiedzieć: stop. Teraz życie zawodowe ma ustabilizowane (jest fryzjerem) i postanowił spróbować od nowa. Już planuje kolejne występy. Ulubiony repertuar? Mocny wokal i klimat lat 80. Bonnie Tyler, Whitney Houston, Małgorzata Ostrowska. Ale nie tylko. Przygotowuję kilka niespodzianek.

Pytam Sławka o ostracyzm niektórych gejów wobec drag queens, o którym co rusz się słyszy. Niestety, potwierdza: W klubach gejowskich często słyszałem rzucane za moimi plecami wyzwiska: „czupiradło”, „kurwiszcze”. Nie spotykałem się natomiast z docinkami w klubach hetero. Tam było raczej zaciekawienie i niedowierzanie, że pod tym strojem i makijażem jestem facetem. Właściwie to jedną z przyczyn mojego odejścia trzy lata temu były właśnie te uprzedzenia. Bycie drag utrudniało mi nawet poznanie chłopaka. Pierwsze randki – wszystko fajnie. Ale gdy mówiłem, że występuję jako drag queen, albo sam z siebie, albo po pytaniach typu: „dlaczego masz ogolone nogi?”, to jakoś szybko się ulatniali. Teraz stwierdziłem, że nie ma się co przejmować.

Suknia mamy

Sławek traktuje występy bardzo poważnie, profesjonalnie. Przygotowanie tych dwóch piosenek na festiwal zajęło mi prawie miesiąc, ale dało mi masę radości. Najpierw uczę się tekstu, potem ćwiczę mimikę twarzy przed lustrem, a następnie trenuję całą choreografię. Śmiesznie to musi wyglądać w moim małym mieszkaniu. Nie zawsze ćwiczę w pełnym „rynsztunku”, ale buty na wysokich obcasach nakładam, bo w nich się inaczej tańczy. Cały strój, makijaż, dodatki to mój pomysł, choć oczywiście znajomi doradzają; najbardziej koleżanka, która jest zawodową stylistką. A suknia, w której wystąpiłem na festiwalu, należy do mojej mamy. A propos: mama Sławka oklaskiwała syna w klubie Le Garage. Rodzice mieszkają daleko od stolicy, ale mama przyjechała na weekend z wizytą do Sławka i jego siostry. Ja przez cały wieczór tkwiłem w garderobie, a mama była z moimi przyjaciółmi i świetnie się bawiła. Rozpierała ją duma, gdy wygrałem. Pierwszy raz widziała mój występ na żywo. Taka mama to skarb, zauważam. No, tak, rodzina rzeczywiście mi się udała. To naprawdę ułatwia życie… Gdyby tata akurat był w Warszawie, też by przyszedł. Czekał na wynik konkursu pod telefonem i gratulował. Wiem, że to może wydawać się w polskich warunkach niezwykłe, ale w sumie chyba tak właśnie powinno być, nie?  

 

Tekst z nr 39/9-10 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.