Służąca

Ah-ga-ssi (2016, Korea Pd, Japonia), reż. C. Park, wyk. M. Kim, K. Tae-ri, J. Ha, J. Jo; dystr. Gutek Film, premiera w Polsce: 4.11.2016

 

fot. mat. pras.

 

To film, który podoba się z założenia. Wystylizowany, lesbijski, erotyczny. Feministyczny, ale nie odmawia fetyszom.

Dwie młode kobiety. Jedna zatrudnia się jako służąca drugiej, a za wszystkim stoi wielopiętrowa intryga. Dwóch mężczyzn. Jeden organizuje eleganckie spotkania dla dżentelmenów, zamiary drugiego jedynie pozornie są jasne i oczywiste. Kto kogo nabiera, kto na kim się mści i za co? Kto tu pożąda, a kto tylko udaje pożądanie? Ile prawdy w masce literackiej narracji, ile kłamstwa w spojrzeniu-wyznaniu? Japońsko- koreańska wersja powieści Sary Waters to kino przemyślane i myślące, a jednocześnie tak ładne i lekkie, że robi wrażenie radośnie bezmyślnej zabwki i… kusi niczym prosta erotyczna opowieść. Gratka dla tych, co szukają wyrafinowanych gierek intertekstualnych (bo znają np. inne dzieła Parka lub zdecydują się zgłębić znaczenie ponakładanych znaków i kodów) i dla tych, co w kinie szukają upojenia zmysłów.

Takiemu zaproszeniu się nie odmawia. Coś wykwintnego tu mamy. I coś smacznego. I miękkiego jak pościel z satyny. Park oferuje nam świat, w którym chce się przebywać. Wszystko wymodelowane choć zarazem i straszne, orientalne, a jednocześnie europejskie; bajkowe, a jednocześnie seksowne, podniecająco dziwne, ale wystarczająco bezpieczne, by dać się podziwiać. Wystarczająco bezpieczne także, by z zaskoczenia zadziwić, gdy trzeba. Dramaturgia poprowadzona mistrzowsko. Tak samo zresztą jak w oryginale. Waters bezbłędnie bowiem porozkładała akcenty i zadbała o to, by trzymać w napięciu do końca. A twórcy fi mu, choć zmienili wiele szczegółów, w tym zakończenie (nawet jeśli dobrze znacie fabułę powieści, nie będziecie się nudzić!), zrobili to bez szkody dla tej wyrafinowanej, bezbłędnej konstrukcji. (Marta Konarzewska)