Solidarność z dyskryminowanymi

Sojusznicy/czki LGBT z lat 90.

 

Dzięki akcji Kampanii Przeciw Homofobii „Ramię w ramię po równość” temat sojuszników LGBT jest od kilku miesięcy gorący. Niekwestionowaną gwiazdą mediów został Dariusz Michalczewski, ale jasno zadeklarowały się też m.in. Maja Ostaszewska, Agnieszka Szulim, Maria Seweryn. Ostatnio do tego grona dołączyli Zbigniew Wodecki i Irek Bieleninik (patrz: strona 8). Warto jednak przypomnieć osoby heteroseksualne, które już w latach 90., gdy polski ruch LGBT był dużo słabszy, głośno mówiły, że walka z dyskryminacją i homofobią to także ich sprawa. Siłą rzeczy, w jednym artykule nie jesteśmy w stanie zaprezentować wszystkich. Oto kilka wybranych postaci.

 

mat. pras.

 

Mikołaj Kozakiewicz

Jednym z najbardziej konsekwentnych sprzymierzeńców był Mikołaj Kozakiewicz, marszałek Sejmu, ceniony socjolog, autor kilkudziesięciu książek z zakresu seksuologii i pedagogiki. Pod koniec PRL-u odegrał niezwykle chlubną rolę jako największy sojusznik rodzącego się ruchu gej/les. Nie tylko zabiegał u generała Kiszczaka o wyjaśnienie akcji „Hiacynt” polegającej na represjach poprzez przesłuchiwanie i zakładanie kartotek homoseksualnym mężczyznom na terenie całego kraju (w listopadzie minie 30. rocznica akcji „Hiacynt” – przyp. red.), upominał się także o możliwość rejestracji Warszawskiego Ruchu Homoseksualnego, któremu odmówiono legalizacji. Będąc marszałkiem Sejmu (1989-1991) udzielił wywiadu debiutującemu pismu „Inaczej”, gdzie wyjaśniał swoje stanowisko: Marszałkiem Sejmu jestem tylko chwilowo i nie będę nim wiecznie, przede wszystkim czuję się socjologiem. Z trybuny sejmowej, z racji funkcji, nie wygłaszam żadnych poglądów. Jednak jako naukowiec, działacz społeczny, mam swoje własne zdanie i nigdy się z nim nie kryję (1990).

Genezy otwarcia Kozakiewicza na tematykę homoseksualną należy szukać w jego pobycie w USA w latach 1978-79, o czym napisał książkę „Nieoczekiwana Ameryka”. W rozdziale „Nie tylko o seksie…” opisującym spory w kwestiach obyczajowych, jak aborcja, czy homoseksualizm, znaleźć można ogromną ilość informacji na temat działania amerykańskiego ruchu gejowsko- lesbijskiego. Kozakiewicz rozpoczyna od kwestii nazewnictwa: W USA powstał termin „gay” (wesoły) na określenie homoseksualisty, i tam właśnie powstał zorganizowany „gay movement”, którego wydawnictwa i czasopisma czytałem wcześniej w Polsce. Następnie dużo miejsca poświęca dyskryminacji: W czasie mego pobytu toczył się proces sześciu policjantek w wieku 24-34 lat w stanie Idaho wydalonych z pracy za to, że stwierdzono, iż są… lesbijkami. Żądały one w trybie odszkodowania równowartości dwuletnich poborów, władze stanowe były skłonne zapłacić im tylko jednomiesięczne pobory, ostatecznie sąd przyznał im odszkodowanie w wysokości 12 miesięcznych poborów. Ale o powrocie do służby nie było mowy! Okazało się także, że w USA Kozakiewicz poprzez media śledził zabójstwo Harveya Milka w listopadzie 1978 roku: Najbardziej dramatycznym wydarzeniem w czasie mojego pobytu było zastrzelenie w biały dzień w ratuszu San Francisco (notabene „stolicy” homoseksualizmu amerykańskiego) wicemera, który był jawnym homoseksualistą, i mera, który co prawda nim nie był, ale dopuścił do jego wyboru.

Kozakiewicz zmarł 22 listopada 1998 r. Był w grupie wyróżnionych Medalem Zasłużony dla Tolerancji, przyznawanym osobom szczególnie zasłużonym w szerzeniu idei tolerancji.

Zofia Kuratowska

Obok Barbary Labudy, Zofia Kuratowska była zaliczana do liberalnego skrzydła najważniejszej partii lat 90. – Unii Demokratycznej (potem Unii Wolności). Lekarka z tytułem profesorskim cieszyła się ogromnym szacunkiem i przez trzy kolejne kadencje była senatorką, dwa razy pełniła także urząd wicemarszałkini. Jest autorką pierwszej w Polsce książki o AIDS – „AIDS. Nowa choroba” (1986), dzięki której zaczęła stykać się ze społecznością gejowsko-lesbijską, pomagała w zdobyciu pozwolenia na rejestrację Stowarzyszenia Lambda w 1990 r. Udzielając w 1993 r. wywiadu miesięcznikowi „Inaczej”, poparła postulat wprowadzenia związków partnerskich z prawem do adopcji dzieci: To byłoby bardzo korzystne, bo utrwalałoby związek między dwoma osobami, które się kochają, i pozwoliłoby wyeliminować to, co mi się wydaje zawsze szkodliwe, czy to w związkach heteroseksualnych czy homoseksualnych – częste zmiany partnerów. Zatwierdzenie związku prowadzi do jakiejś stabilizacji, a możliwość adopcji wiązałaby takie dwie osoby ze sobą jeszcze bardziej i mogłyby one stworzyć normalny dom.

W połowie lat 90. Unia Wolności stawała się coraz bardziej konserwatywna, Kuratowska czuła się odsunięta na boczny tor. W 1997 r. nie ubiegała się o reelekcję do Senatu, jako polityczne zesłanie odebrano jej nominację na ambasadorkę RP w RPA. Zmarła w czasie sprawowania tej funkcji, 8 czerwca 1999 r.

Zatwierdzenie związku prowadzi do jakiejś stabilizacji, a możliwość adopcji wiązałaby takie dwie osoby ze sobą jeszcze bardziej i mogłyby one stworzyć normalny dom

(Zofia Kuratowska,1993)

Kora Jackowska

W latach 90. Kora często zabierała głos na gorące tematy związane z obyczajowością: legalizacja marihuany, pomoc chorym na AIDS, krytyka zachłanności kleru, aborcja i homoseksualizm. Na wydanej w 1991 r. płycie Maanamu „Derwisz i anioł” znalazł się utwór „Derwisz” opowiadający o nieszczęśliwej miłości tytułowego bohatera do „chłopca o twarzy sokoła”. Od tego czasu datują się też coraz częstsze wypowiedzi Kory wspomagające emancypację gejów i lesbijek. W autobiografii „Podwójna linia życia” (1992) wokalistka pisała: Nie mam nic przeciwko homoseksualistom i tzw. odchyleniom od ogólnie przyjętej normy. Jeśli mnie pociągają mężczyźni, chłopcy, to dlaczego mężczyźnie nie ma się podobać drugi mężczyzna? Wyobrażam sobie, że mężczyzna może zachwycić się drugim mężczyzną, jak również kobieta drugą kobietą. W wywiadzie dla „Playboya” (1996) opowiadała Tomaszowi Raczkowi: Na moim przyjęciu ma prawo być każdy: mahometanin, Żyd, sto gejów i lesbijek, jeśli mają rozum i serce. Oczywiście, każdy ma prawo mówić, co chce w domowym zaciszu, ale kiedy nietolerancyjne poglądy wypowiada ktoś, za kim stoi władza, na przykład Kościół katolicki, to mi się wtedy otwiera nóź w kieszeni i mam ochotę wrzeszczeć.

Jeśli mnie pociągają mężczyźni, chłopcy, to dlaczego mężczyźnie nie ma się podobać drugi mężczyzna? Wyobrażam sobie, że mężczyzna może zachwycić się drugim mężczyzną, jak również kobieta drugą kobietą.

(Kora Jackowska, 1992)

Kora była pierwszą wielką gwiazdą muzyki, która zdecydowała się udzielić wywiadu gejowskolesbijskiemu miesięcznikowi „Inaczej”, dopiero później ukazały się rozmowy z Marylą Rodowicz, Małgorzatą Ostrowską, Agnieszką Chylińską. Mówiła: Mamy wielu przyjaciół gejów o bardzo ciekawych umysłach, którzy robią naprawdę wspaniałe rzeczy, a poza tym są bardzo miłymi i wartościowymi ludźmi. Lubię w gejach tę podwójną rolę seksualną, pewien rodzaj niedopowiedzenia i nieagresywność cielesną. Cenię ten szczególny rodzaj kontaktu umysłowego, który zachodzi między heteroseksualną kobietą i gejami (1997).

Kiedy zaczęto przyznawać Tęczowe Laury dla osób szczególnie zasłużonych dla społeczności LGBT, jasne stało się, że wśród wyróżnionych nie może zabraknąć Kory. Z okazji wręczenia nagrody w lipcu 1999 r. odbył się koncert Maanamu w radiowej Trojce. Wkrótce czytelnicy „Inaczej” wybierający na koniec wieku indywidualności z całego świata ważne dla gejów i lesbijek przyznali wokalistce Maanamu siódme miejsce w rankingu, co było zaskoczeniem nawet dla redakcji. Piosenkarka uplasowała się tuż za Eltonem Johnem, a wyprzedziła nie tylko Martinę Navratilową, ale też Pedro Almodovara, George’a Michaela i księdza Arkadiusza Nowaka (wywiad z Korą opublikowaliśmy w „Replice” nr 14).

Kiedy nietolerancyjne poglądy wypowiada ktoś, za kim stoi władza, na przykład Kościół katolicki, to mi się wtedy otwiera nóź w kieszeni

(Kora Jackowska, 1996)

Kinga Dunin

W latach 90. w polskich mediach pojawiła się grupa intelektualistek popularyzujących poglądy feministyczne. Szczególną pozycję zdobyła wśród nich Kinga Dunin, krytyczka literacka i socjolożka kultury, która od początku swojej działalności publicznej włączała prawa mniejszości seksualnych do pakietu kwestii lewicowych. Już w jej pierwszej książce „Tao gospodyni domowej” (1996) znalazł się opis programu „Na każdy temat” poświęconego lesbijkom. Dunin obnażała ograniczenia prowadzącego talk-show Andrzeja Wojciechowskiego, począwszy od absurdalnego pytania: „Dlaczego woli pani kobiety?”, na które właściwie nie sposób dobrze odpowiedzieć. O cztery lata późniejsza „Karoca z dyni” znalazła się w finale nagrody literackiej NIKE 2001. Opowieścią łącząca ten zbiór esejów stała się bajka o Kopciuszku, która może mieć rożne interpretacje i zakończenia, np. takie: Rano okazało się, że choć bal był bardzo udany, królewicz nie wybrał dla siebie żadnej żony, a o świcie znaleziono go w ustronnej altance z pewnym uroczym dworzaninem. W latach 1998-99 Dunin zadebiutowała jako pisarka powieści dla młodzieży, jej dyptyk „Tabu” i „Obciach” opowiadający o miłości Marty i Marka, rodzeństwa ciotecznego, był polemiką z powieściami rodzinnymi Małgorzaty Musierowicz, a także przedstawieniem zalet i wad wychowania tradycyjnego i liberalnego. Przy okazji autorka poruszyła kwestię kazirodztwa, a więc przekraczania zakazów kulturowych.

Kiedy pod koniec lat 90. powstawał dodatek dla kobiet „Gazety Wyborczej” – „Wysokie Obcasy”, Kindze Dunin zaproponowano pisanie felietonów na zmianę z Joanną Szczepkowską. W zamierzeniu chodziło o zderzenie dwóch osobowości, w efekcie okazało się, że ostre i prześmiewcze teksty Dunin przyćmiły nie tylko pozbawione wyrazu historyjki znanej aktorki, ale dodały pazura całemu tygodnikowi. Pojawienie się postaci tego formatu w dodatku najważniejszej gazety obnażyło pseudoliberalizm nie tylko polskiej prasy, ale całej sfery publicznej. Nikt nie był przyzwyczajony, że można regularnie, błyskotliwie i dowcipnie pisać o tradycyjnym małżeństwie („Lipa aż do śmierci”), mniejszościach seksualnych („Lesbijki i geje to nie oni, tylko my”), konkubinacie („Konkubinat? Czemu nie!”), kwestii finansowej aborcji („Masz szmal – jesteś podmiotem, nie masz – stajesz się przedmiotem”) czy wyjaśniać, na czym polega akceptacja wielu kobiet dla molestowania seksualnego („Chichot szczypanej sługi”). Jako jedna z pierwszych Kinga Dunin stanowczo opowiedziała się za prawem gejów i lesbijek do adopcji i wychowywania dzieci: Są dobre i złe związki. Lepsi i gorsi rodzice. I nie ma to większego związku z orientacją seksualną. Trudno mi więc pojąć, dlaczego niektórzy uważają za skandal, że dziewięciomiesięcznemu niemowlęciu matkują dwie lesbijki – jedna ze świeżo poślubionych holenderskich par. A trzynaścioro dzieci z bieszczadzkiej wsi, brudnych i głodnych, obdzierających ze skory królika, to co to jest? Święty porządek? To już wolę skandal (2001). W książce „Czego chcecie ode mnie, Wysokie Obcasy?” (2002) dopowiadała: Skoro wartością związku jest jego jakość, uczciwość, a dobro dziecka niekoniecznie jest jednoznaczne ze wzrastaniem w tradycyjnej rodzinie, jakie istnieją właściwie powody, żeby odmówić legalizacji parom homoseksualnym? Takie podejście kilkanaście lat temu wywoływało szok i agresję: Po moim felietonie „Louis i George” w którym opowiadałam się za przyznaniem osobom homoseksualnym prawa do zawierania związków małżeńskich i adoptowania dzieci, otrzymałam parę listów z wątpliwościami. Na przykład – jaki jest sens istnienia takiej zboczonej szmaty jak ja? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Może jest nim powielanie DNA? Tak zaczyna się felieton o homofobii „Obcy w szkole” (2001).

Artykuł Kingi Dunin „Fałszywi przyjaciele” rozpoczął zbiór „Homofobia po polsku” (2004), który jest swoistym podsumowaniem dyskusji na temat homoseksualizmu z przełomu wieków. Można to uznać za symboliczne podkreślenie jej roli dla społeczności LGBT. Jak napisali w podziękowaniach redaktorzy książki, bez niej nic nie ruszyłoby z miejsca (wywiad z Kingą Dunin opublikowaliśmy w „Replice” nr 15– przyp. red.).

W tym czasie ruch LGBT miał już zresztą kolejnych sojuszników, a raczej – sojuszniczki. Obecna wicemarszałkini Sejmu Wanda Nowicka miała swój udział w powstaniu Kampanii Przeciw Homofobii w 2001 r., senatorka Maria Szyszkowska w 2003 r. przedłożyła pierwszy projekt ustawy o związkach partnerskich, a Izabela Jaruga- Nowacka, Pełnomocniczka Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, późniejsza wicepremierka, w 2003 r. wyasygnowała środki na wsparcie pierwszej wielkiej akcji społecznej KPH – „Niech nas zobaczą”.

 

Tekst z nr 53/1-2 2015.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.