APARAT I INNE MOJE FETYSZE

Z fotografikiem PAWŁEM SPYCHALSKIM rozmawia OSKAR MAJDA

 

Foto: arch. pryw.

 

Wchodzę na twoje konto na Instagramie* regularnie i za każdym razem robi mi się gorąco. Homoerotyka aż kipi. Wspaniale umięśnieni faceci, wiele męsko-męskich par w zmysłowych pozach. Skąd bierzesz tych wszystkich modeli?

Teraz już sami się zgłaszają. A na początku szukałem po prostu wśród znajomych. Trochę inaczej jest z parami – większość to faceci z zagranicy. Polskie pary gejowskie wciąż nierzadko obawiają się upubliczniać swój „normalny” wizerunek, a już ciut nagości? Brońciępanieboże, mama, szef, brat, sąsiadka zobaczy…! (mimo to na zdjęciach prezentowanych na kolejnych stronach są aż cztery pary z Polski – przyp. „Replika”)

Od kiedy fotografujesz zawodowo?

Nie fotografuję zawodowo. Na co dzień pracuję w korporacji, fotografia to pasja, która pochłania coraz więcej mojego czasu „po godzinach”. Na serio zainteresowałem się fotografią dopiero siedem lat temu, czyli jako już dorosły, 38-letni facet. Dlaczego wcześniej nie przyszło mi to do głowy? Jestem totalnie atechniczny. Wszelkiego rodzaju sprzęty elektroniczne przerażały mnie. Poza tym fotografia wydawała mi się zbyt drogim hobby, zbyt skomplikowanym. Interesowałem się rysunkiem, malarstwem, ale nigdy fotografią. Przypadek sprawił, że „kliknęło”, gdy mieszkałem w Australii z siostrą, która jest moją odwrotnością – bardzo „techniczną” osobą. Była wtedy w piątym miesiącu ciąży, miała jazdy hormonalne, wszystko ją wkurzało, włącznie ze mną, więc w pewnej chwili dała mi aparat i powiedziała, żebym zszedł jej z oczu, bo inaczej mnie zabije. Pojechałem na plażę i tam zrobiłem kilka zdjęć. Nie wiem, co się stało, ale nagle zrozumiałem, że już aparatu z ręki nie wypuszczę.

Poszedłeś na jakieś szkolenia?

Nie, jestem całkowitym samoukiem. Mój dorobek jest efektem pracy metodą prób i błędów oraz intuicji. Oczywiście, jak dziś patrzę na pierwsze zdjęcia, to mi się śmiać chce.

Od początku wiedziałeś, że twoją „specjalizacjąbędą męskie akty?

Jestem fanem klasycznego piękna ludzkiego ciała, a że orientację mam taką, jaką mam, to mocniej działa na mnie piękno ciała męskiego. Zaczynałem od pejzaży i budynków, ale szybko okazało się, że mój obiektyw będzie kochał przede wszystkim mężczyzn.

Porozmawiajmy o cenzurze. Na twoich zdjęciach nie widać penisów.

Wielu modeli nie zgadza się na pokazanie penisa, ale przede wszystkim – jak większość artystów, pokazuję swoje zdjęcia w internecie, w mediach społecznościowych, a tam cenzura staje się z roku na rok coraz większa. Teraz nawet pokazanie pośladka może doprowadzić do blokady konta. Absurd! Facebook zablokował mi na miesiąc fanpage z powodu fragmentu męskiego tyłka na jednym zdjęciu! Tylko w ostatnim roku blokowano mnie osiem razy. Więc to nie ja cenzuruję penisy.

Kultura wciąż jest pruderyjna, nie tylko w Polsce.

Inną sprawą są hejterzy, którzy wykorzystują tę pruderię, by utrudnić ci życie. Jakiś czas temu zablokowano instagramowe konto mojego znajomego, Łukasza Sabata, Mr. Gay Poland 2018. Okazało się, że zrobił to między innymi… jego fan, który sam się nawet przyznał – był rozżalony, że nie udało mu się poznać Łukasza w realu.

Masz jakieś ulubione części męskiego ciała, które świetnie ci się fotografuje?

Nie, patrzę na całość, myślę obrazami i staram się wydobyć to, co najpiękniejsze. Kiedyś robiłem zdjęcia parze bear chaser, jeden był dużym facetem, drugi – szczuplutki. Pewnie na niejednym zdjęciu wychodzili tak, że różnica między nimi była szczególnie widoczna. Ja ustawiłem ich tak, by to zniwelować. Gdy zobaczyli efekt, popłakali się ze wzruszenia.

Trudno jest namówić modeli do rozebrania się?

Na początku tak, bardzo trudno było. Brak portfolio, brak warsztatu, brak pozycji w środowisku robiły swoje. Teraz jest inaczej. Mam na koncie wiele publikacji, sporo wystaw. Moje nazwisko jest rozpoznawalne. Modele wiedzą, że gwarantuję jakość i że na moich sesjach będą czuć się bezpiecznie. Pracuję zazwyczaj sam na sam z modelem (lub parą modeli), bez makijażystek, oświetleniowców czy fryzjerów. Wcześniej poznaję ludzi, z którymi pracuję, rozmawiamy. Mam wykształcenie psychologiczne, co, jak mniemam, pozwala stworzyć mi komfortowe warunki podczas sesji. Nie zdarzyło mi się mieć niezadowolonego modela.

Zastanawiam się, jak wygląda taka sesja Masz przed sobą dwóch zabójczo przystojnych facetów, oni się obejmują, całują, przyjmują rożne pozy. Udaje ci się zachować zimną krew?

(śmiech) Przede wszystkim nie kryję, że jestem nimi zachwycony. Pary, które fotografuję to są prawdziwe pary; nie potrzebują czasu, by poczuć się ze sobą na luzie i naprawdę się kochają. Ja tylko staram się podczas sesji być niewidzialny, wtedy oni czują się pewniej i zdjęcia wychodzą lepiej.

Robisz zdjęcia tylko gejom?

Nie, skąd. Jest przecież mnóstwo przystojnych heteryków, po co się ograniczać (śmiech). Jestem zresztą otwarty na wszelkich ludzi, nie tylko płci męskiej, w których zobaczę to „coś”. Nawet żałuję, że jak dotąd nie miałem okazji fotografować pary lesbijek.

Publikowałeś nieraz zdjęcia w zagranicznych czasopismach kierowanych głownie do gejów. Zdarzyło się, że jakiś model miał z tym problem?

Nie zdecydowałbym się na współpracę z modelem o skłonnościach homofobicznych. Moje zdjęcia nie są nigdy wulgarne ani nie narażają modeli na śmieszność. Ukazywały się w renomowanych pismach gejowskich na całym świecie – „The Advocate”, „Out Magazine”, „Wings” „Gavin Magazine” to tylko kilka tytułów– a teraz i w „Replice”. Moi modele są dumni, że ich wizerunki ukazują się obok zdjęć czołowych światowych modeli.

Czy jest jakaś sesja, która szczególnie zapadła ci w pamięć?

Diego Arnary (USA) i Peter Junak (AU). Umawiali się na sesję niezależnie od siebie i kiedy wreszcie udało nam się dograć termin i spotkaliśmy się w studiu – okazało się, że byli parą, ale rozstali się miesiąc wcześniej. Myślałem, że sesja nie dojdzie do skutku. Tymczasem Diego i Peter nie tylko zachowali się profesjonalnie, ale też… pogodzili się podczas mojej sesji! Wyszli z niej znów jako para. Inna sprawa. Dwa lata temu robiłem sesję w Irlandii. Był kwiecień. Z modelem wymyśliliśmy, że zrobimy zdjęcie pod wodospadem. Wskoczył do wody i… doznał szoku termicznego, na chwilę stracił przytomność. Na szczęście nic się nie stało, nawet się potem z tego śmialiśmy.

Pewnie więcej zleceń dostajesz z zagranicy niż z kraju?

Tak. Niedawno oglądałem stary fi lm „Frida” o Fridzie Kahlo z Salmą Hayek. Zapytana o największe marzenie, Frida mówi, że chciałaby wystawiać w Meksyku, na co słyszy, że najpierw musi być uznana za granicą. Wiem, co miała na myśli. Kilka razy robiłem sesje dla polskich agencji reklamowych pod konkretne kampanie, ale nie były one w estetyce, w której czuję się najlepiej. Czasami coś „przemycam” jak np. na potrzeby pewnej kampanii biżuterii męskiej. Moje prace będą natomiast ozdabiać wnętrza The Fire, nowej sauny gejowskiej w Warszawie. Jestem z tego bardzo dumny, bo miejsce będzie w zasadzie moją prywatną galerią.

Ale wystawiałeś już prace w Polsce.

Pierwszy wernisaż odbył się 6 lat temu – podczas imprezy cyklicznej dla gejów 35+, które organizowałem w Warszawie. Ostatnia jak dotąd moja wystawa odbyła się półtora roku temu w nieistniejącym już gejowskim klubie Blok Bar. Na jesień planuję kolejną. Miałem objazdową wystawę moich fetyszowych fotografii m.in. w Antwerpii, Amsterdamie i Berlinie podczas fetyszowych imprez, z których te miasta słyną. Jedna z moich prac jest wystawiona w Schwules Museum w Berlinie jako element stałej ekspozycji.

Znalazłeś się też w rankingu 100 fotografów 2018 r. prezentujących prace w „The Advocate”.

Prosili o 20 moich prac. Nie mogłem się zdecydować i wysłałem 70 z opcją wyboru. Opublikowali wszystkie. Zatkało mnie.

A co do fotek fetyszowych

Jestem skórzakiem i wraz grupą znajomych i przyjaciół pracujemy nad oswojeniem społeczności LGBT z tematyką fetyszy. W Polsce fetysz nadal jest postrzegany jako coś negatywnego. Nawet w gejowskim środowisku. Wiesz, że wybrany po raz pierwszy w historii w 2017 r. Mr. Rubber Poland – Michał Neighbour reprezentował nas na wyborach Mr. Rubber International w Chicago i je wygrał? Spektakularny sukces! Mało kto wie też, że w Polsce organizowane są od dwóch lat imprezy fetyszowe Oscura (nominowane do imprezy roku podczas Leather & Fetish Pride), a w maju br. odbędą się kolejne edycje wyborów Mr. Leather Poland i Mr. Rubber Poland. Jak co roku zjadą się ludzie z całego świata. Polska scena fetyszowa jest zauważalna w Europie i na świecie.

Jesteś też administratorem facebookowej grupy dla gejów w średnim wieku.

 W wieku 29 lat wyjechałem do Stanów. Tam zobaczyłem, co to jest gejowski aktywizm. Trafiłem do Stonewall Inn, zobaczyłem jak geje wspierają się nawzajem, pracowałem jako wolontariusz w kilku organizacjach LGBT. Amerykanie nie są idealnym narodem, ale tamtejsza społeczność LGBT naprawdę się wspiera. U nas takiego poczucia wspólnoty brakuje. Gdy wróciłem do Polski po niemal 10 latach, podjąłem kilka inicjatyw aktywistycznych, ale zamiast wsparcia słyszałem słowa krytyki, fochy. Wielu gejom w Polsce wystarczy, że mogą odpalić Grindr i „zamówić” sobie faceta do domu – na raz albo na dłużej. Czyżby brak innych potrzeb? Grindr czy wszelka wirtualna działalność nam realnych praw nie zapewni.

Na Zachodzie też jest Grindr.

Ale na Zachodzie więcej gejów wie, że na Grindrze gejowskie życie się nie kończy. Że jeśli sami sobie równości nie wywalczą, to jej nie będą mieli.

*Konto Pawła na Instagramie: gay_art_photography

 

Diego (Wenezuela) i Peter (Australia)

 

Juris i Doron (Izrael)

 

Tekst z nr 78 / 3-4 2019.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.