Być jak John (Shiloh), być jak Brad i Angelina

Połowa wiadomości z prośbą o pomoc, które otrzymuje Fundacja Trans-Fuzja, pochodzi od rodziców, których dzieci, najczęściej nastoletnie, ujawniają się ze swą transpłciowością

 

John (Shiloh) Jolie-Pitt w środku, za nim jego tata – Brad Pitt, obok dwaj bracia i babcia na premierze filmu „Niezłomny” wyreżyserowanego przez mamę Angelinę Jolie; mat. pras.

 

Shiloh Nouvel Jolie-Pitt, pierwsze biologiczne dziecko Angeliny Jolie i Brada Pitta, urodzone jako dziewczynka, wychowywane jest jako chłopiec, zgodnie ze swoim psychicznym poczuciem płci – informowały światowe media. Podkreśla się również, że rodzice akceptują tożsamość dziecka od pierwszych przejawów identyfikacji innej niż płeć biologiczna, które pojawiły się już w trzecim roku życia. Zwraca ją się do niego „John” zgodnie z jego prośbą. John, dziś ośmioletni, lubi nosić tylko męskie stroje – więc takie nosi. Angelina była ponoć zła na teściową, gdy ta obdarowywała Johna sukienkami.

Większość transpłciowych dzieci w Polsce nigdy nie będzie miała szansy realizować swojej tożsamości płciowej od tak wczesnego wieku. Postawy rodziców podobne do tych, które prezentują Brad i Angelina, to wciąż rzadkość. Pod koniec grudnia społecznością LGBT wstrząsnęła samobójcza śmierć 16-letniej Leelah Alcorn, która rzuciła się pod ciężarówkę. Po urodzeniu uznano ją za chłopca, nadano imię Josh. W liście pożegnalnym Leelah napisała, że czuje się dziewczyną odkąd skończyła 4 lata. Płakała ze szczęścia, gdy 10 lat późnej dowiedziała się, że na jej poczucie jest nazwa – transpłciowość – i że istnieją operacje korekty płci. Zrobiła coming out, na który rodzice, głęboko wierzący chrześcijanie, zareagowali bardzo negatywnie. Powiedzieli, że to tylko faza, a Bóg nie popełnia błędów. Odmówili zgody na tranzycie. Leelah nie zniosła czekania do skończenia osiemnastki. Chcę, by moja śmierć coś znaczyła. Doliczcie ją do samobójstw osób trans w tym roku. (…) Wszystko, co posiadam, przekazuję na organizacje działające na rzecz osób transpłciowych – zakończyła i podpisała się: Leelah Josh Alcorn. Matka nawet po jej śmierci pisała o „ukochanym synu”.

„Nic nie jest dla mnie tak ważne, jak bezpieczeństwo i dobro mojego dziecka” – mawiają często rodzice i opiekunowie. Czym jest zatem dobro dziecka? Według jakich kryteriów i przez kogo jest weryfikowane? Czyim dobrem kierują się najbliżsi, kiedy dziecko ma trzy, siedem, 10 lat – jego, czy może swoim? Czy nie pozwalając na swobodną ekspresję płciową własnych dzieci, rodzice rzeczywiście postępują zgodnie z dobrem i prawami dziecka, czy raczej – z własnym o nich wyobrażeniem?

Na tożsamość płciową, którą ma każdy, składają się dwa obszary: wewnętrzna tożsamość płciowa (z ang. core gender identity) oraz poczucie kobiecości lub męskości i odpowiednie do tego zachowania. Amerykański psychiatra i seksuolog profesor John Bancroft podkreśla, że wewnętrzna świadomość płciowa kształtuje się bardzo wcześnie – wiele dzieci już przed ukończeniem drugiego roku życia potrafi określić swoją płeć i związane z nią zachowania. Już w wieku pięciu lat, obserwując cechy charakterystyczne dla określonej płci, dzieci mogą wykazywać zachowania świadczące o niezgodności z płcią zdeterminowaną kulturowo (z ang. gender non-conformity).

Transpłciowości nie da się przeoczyć

Co wtedy? Czy trzyletniemu dziecku, które nie rozumie jeszcze otaczającego świata, można zaufać i pozwolić mu rozwijać się tak, jak nam na miarę swoich trzyletnich możliwości komunikuje? Agnieszka, matka transpłciowgo sześciolatka, zgłosiła się do Fundacji Trans-Fuzja pewna transpłciowości swojego dziecka. Transpłciowości nie da się przeoczyć. Jest rozpoznawalna już w wieku 2-3 lat, kiedy to dziecko zachowuje się bardzo naturalnie, wyraża siebie autentycznie. Nie sposób jej nie widzieć. Można jedynie nie chcieć widzieć – mówi. Te ostatnie słowa potwierdza Anna, matka nastolatka: Myślałam, że bierze przykład ze starszego brata, dlatego nie przejmowałam się tym.

Grupa psychologiczna Fundacji Trans-Fuzja od września 2012 r. wymieniła z osobami z całej Polski około poł tysiąca e-maili. Prawie połowa z nich to wiadomości od zatroskanych i zagubionych rodziców, których dzieci, najczęściej nastoletnie, ujawniają się ze swoją transpłciowością. Rodzice ci, jak sami podkreślają, są przerażeni, nie wiedzą, co zrobić, do kogo się udać po pomoc, z kim porozmawiać, jak wspierać dziecko w jego zachowaniach. Gdy zaproponuję im spotkania w biurze Fundacji, rozmowę telefoniczną lub przez Skype’a, czekam na moment ustalenia terminu. Po tygodniach milczenia wracam myślami do tych pozostawionych bez odpowiedzi wiadomości i zastanawiam się, jaką decyzję podjęli rodzice. Jak reagują, jak rozmawiają ze swoim dzieckiem, czy zdecydowali się pójść na konsultację do specjalisty seksuologa? W większości historii opowiedzianych mi przez rodziców – nie znam zakończenia. Ze smutkiem jedynie odbieram kolejne wiadomości od młodszej i starszej już młodzieży, która z rozpaczą pisze: rodzice trafili do psychologa, który twierdzi, że zachowanie dziecka świadczy o jego nieheteroseksualnej orientacji seksualnej, a nie o tożsamości płciowej. Psycholodzy ci czasem winą obarczają doświadczenie inicjacji seksualnej lub zaburzenia psychiczne. A rozwój identyfikacji płciowej, jak potwierdzają badania, nie jest zależny od wychowania lub wpływu grupy rówieśniczej.

Edukacja dotycząca transpłciowości jest konieczna dla całego społeczeństwa. Transpłciowość to obszar nie tylko trudny medycznie, ale także przynoszący wielopłaszczyznowe konsekwencje indywidualne i społeczne. Inaczej wygląda rozmowa z dzieckiem, które ma pięć lat, a inaczej – z tym, które ma lat 15. Rodzicom zazwyczaj jest bardzo trudno wspierać swoje transpłciowe dziecko, które zaczyna dojrzewać i widzi, że jego ciało nabiera kształtów innych od oczekiwanych, kiedy zaczynają rosnąć piersi, których się nie chce, kiedy pojawia się miesiączka lub kiedy trzeba zakładać sukienki, na które się nie może patrzeć. Co gorsza, dziecko, u którego do czasu pokwitania nie było widać tych zmian, mogło funkcjonować społecznie w roli, w której się czuje. A problem pojawia się wtedy, kiedy rówieśnicy, opiekunowie, wychowawcy i nauczyciele zaczynają zauważać te zmiany.

Przedszkola, szkoły i uczelnie wyższe nie są przygotowane na takie sytuacje. Dziecko do 18. roku życia społecznie funkcjonuje pod całkowitą kontrolą swoich prawnych opiekunów. I bez ich zgody, bez wsparcia, a także otwartości szkół nie będzie w stanie funkcjonować w miejscach, w których się uczy, zgodnie ze swoją tożsamością – mówi Edyta Baker, rzecznik prasowy Fundacji Trans-Fuzja, działającej na rzecz osób transpłciowych. Cały czas „walczymy” o dziecko Agnieszki i prawie już 18-letnie dziecko Hani. Szkoły nie tylko są nieprzygotowane edukacyjnie do rozmowy na temat transpłciowości. Przede wszystkim – a to w obecnej sytuacji najtrudniej jest zmienić – nie ma odpowiednich rozporządzeń, które pozwalałyby transpłciowemu dziecku funkcjonować zgodnie z jego tożsamością. Brak odpowiednich procedur budzi lęk wśród dyrekcji i nauczycieli – dodaje.

Ten błysk w oku

Bywa jednak, że szkoły same zwracają się o pomoc do Trans-Fuzji. Proszą o szkolenia, o warsztaty, o informacje o tym, jak mogą rozwijać się transpłciowe dzieci i jak należy im pomoc. Pomoc Trans-Fuzji to nie tylko rzetelna edukacja w zakresie transpłciowości, ale również uczenie otoczenia, jak wspierać i jak reagować na zachowania dzieci, aby optymalizować warunki do ich rozwoju i redukować stres, którego doświadczają.

Dziecko Agnieszki ma obecnie sześć lat. Nie jest tajemnicą (a argument ten jest dość często przytaczany przez przeciwników), że nie wiadomo, jak rozwinie się tożsamość transpłciowego dziecka, gdy wejdzie ono w wiek nastoletni. Nie wiadomo, czy John Jolie-Pitt, znany również jako Shiloh, jest rzeczywiście transpłciowy. Prognozowanie tego jest bardzo trudne, jeśli wręcz nie niemożliwe. Część z dzieciaków, które w dzieciństwie mówiły, że czują się płci odmiennej od metrykalnej, rozwijają w późniejszym wieku identyfikację zgodną z płcią biologiczną. Nie zmienia to jednak faktu, że większość z dorosłych osób transpłciowych deklaruje, że już we wczesnym wieku dziecięcym odczuwała przynależność do płci odmiennej od biologicznej. Najtrudniejszy moment, ten, w którym dziecko Agnieszki zacznie rozumieć, co się dzieje z jego ciałem, z reakcją i spojrzeniami otoczenia, jeszcze przed nimi.

Dziecko Hani ma prawie 18 lat – wkrótce będzie mogło wystąpić do sądu o zmianę dokumentów – jest po długotrwałej diagnozie i w trakcie leczenia hormonalnego. Pamiętam jak dziś, kiedy Hania pojawiła się w biurze Fundacji Trans-Fuzja. Towarzyszyła jej córka – onieśmielona, zawstydzona, obawiająca się kolejnych rozmów ze specjalistami. Nigdy jednak nie zapomnę tego błysku w oku, kiedy wspomniała, że rodzice zgodzili się, aby poddała się leczeniu hormonalnemu, a matka głośno zadeklarowała, że będzie ją wspierać, jak tylko może. I długo nie musieliśmy czekać na informacje od niej. Otoczenie rówieśników potrafi być okrutne. Młodzież przyjmuje wzorce zachowania od dorosłych, pojawiają się akty dyskryminacji, przemocy, złośliwości. Aby temu zapobiec, przeprowadziliśmy zarówno szkolenie antydyskryminacyjne, jak i indywidualne rozmowy z gronem pedagogicznym, ale do dziś Hania jest ostrożna w mówieniu o transpłciowości swojej córki – właśnie z uwagi na ryzyko, które związane jest z ujawnieniem.

Systemowy strach

Dzieci, młodzież, ale także dorośli, którzy w jakikolwiek sposób odbiegają od większości, zwykle są narażeni na brak zrozumienia, brak akceptacji, drwiny i ośmieszenia. To między innymi z tego względu rodzice nie reagują na jakiekolwiek przejawy transpłciowości ich dziecka – boją się, że zostanie mu wyrządzona krzywda, że zostanie samo, bez pomocy i przyjaciół. Pomimo że wypowiedzi do tego tekstu są anonimowe i z zachowaniem największego bezpieczeństwa, pierwszą reakcją rodziców na naszą prośbę o wypowiedź był niepokój i lęk przed tym, że zostaną zidentyfikowani. Lęk przed reakcją społeczeństwa, dalszego otoczenia, które nie wiedząc, czym jest transpłciowość, reaguje agresywnie. Tymczasem najważniejszy jest fakt, że osamotnienie, brak inicjatywy w kontaktach rówieśniczych, ewentualne słabe wyniki w nauce, nadużywanie alkoholu, sięganie po narkotyki czy myśli samobójcze nie wynikają z problemów, które są związane z trudem wychowawczym, ale zakorzenione są w systemie społecznym, w którym dziecko funkcjonuje.

Imiona występujących w tekście rodziców i dzieci zostały zmienione.

Izabela Jąderek jest psycholożką, edukatorką seksualną, wykładowczynią i doktorantką warszawskiej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Prowadzi konsultacje i terapie w gabinecie w Warszawie, prowadzi szkolenia i warsztaty. Współpracuje z Fundacją Trans-Fuzja, Fundacją Promocji Zdrowia Seksualnego, Stowarzyszeniem Akceptacja.

 

Tekst z nr 53/1-2 2015.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.