W 1983 r. pojawił się pierwszy polski biuletyn skierowany do gejów. Z okazji 30-lecia polskiej prasy LGBT „Replika” przypomina swe poprzedniczki
Tekst: Krzysztof Tomasik
Na początku lat 80. nie było w Polsce zorganizowanego środowiska homoseksualnego, ale w dużych miastach pojawili się pierwsi chętni gotowi działać na rzecz mniejszości seksualnych. Ogromną rolę w ich aktywizacji odegrał Andrzej Selerowicz, od 1976 r. mieszkający w Wiedniu i związany z austriacką organizacją Homosexuelle Initiative (HOSI), którą stworzyła oddział do kontaktów z Europą Wschodnią – EEIP (Eastern Europe Information Pool). W 1983 r. Selerowicz przesłał do osób, z którymi korespondował, pierwszy numer biuletynu informacyjnego i w ten sposób rozpoczął historię prasy gejowskiej w Polsce.
Podziemny etap
Selerowicz najściślej współpracował z kierowaną przez Ryszarda Ziobrę grupą „Etap” z Wrocławia, więc od 1986 r. właśnie tak nazwano pismo przesyłane do Polski, a konkretnie „Etapgazetka gejowska”. Drugi ośrodek mieścił się w Gdańsku, gdzie w listopadzie 1986 r. Ryszard Kisiel stworzył „Filo Express”, a trzeci to stolica i środowisko skupione wokół Warszawskiego Ruchu Homoseksualnego, które w latach 1987–88 wydało dwa numery pisma „Efebos”.
Kiedy dziś sięga się po prekursorskie tytuły, może zadziwiać ich zgrzebny charakter, były to po prostu kartki papieru zapisane na maszynie i odbijane na ksero. Tworzone i powielane własnym sumptem, rozdawane kilkudziesięciu znajomym średnio raz na kwartał, stanowiły „trzeci obieg”, poza władzą i opozycją. Mimo niewielkiego zasięgu, tworzyły ważną część ruchu gejowsko- lesbijskiego, będąc przy okazji zapisem ówczesnej świadomości i świadectwem potrzeby osób LGBT do posiadania własnej narracji.
Pierwsze pisma były czymś w rodzaju gejowskiej agencji informacyjnej, donosiły także o wydarzeniach związanych z sytuacją mniejszości seksualnych w Polsce i na świecie, o nowych książkach i filmach „z wątkami”, o walce z HIV/AIDS. Oczywiście były też znaczące różnice, Selerowicz reprezentował już zachodnią świadomość, więc zachęcał do zrzeszania się i działania, a nie poprzestania na szukaniu partnera seksualnego, w biuletynie z 1985 r. tłumaczył: homoseksualizm to nie tylko, jeśli dwóch facetów idzie do łózka, ale też aspekt społeczno- polityczny, jeśli wiąże się z dyskryminacją jednych przez drugich. Promował coming out i dążenie do tworzenia monogamicznych związków, w 1986 r. jako wzór stawiał parę mężczyzn: mieszkają razem, gotują, przyjmują gości, jeżdżą na urlopy, słowem są nierozłączni. Oczywiście, że miewają kryzysy rodzinne…
„Filo” miało podobną strategię emancypacyjną, ale nieco inaczej realizowaną. Tam także zachęcano do uprawiania bezpiecznego seksu i piętnowano homofobię w mediach, ale jednocześnie sporo było dowcipu i dystansu do siebie. Dość powiedzieć, że pierwszy numer został podpisany „Blanka Kuśka”, a sam tytuł złożono z liter imitujących penisy i pośladki. Zwieńczeniem takiego podejścia był numer specjalny wydany na Wielkanoc 1989 (z życzeniami: „Wesołego Ale Luja”), chwilowo przemianowany na: „Połorgan Połperiodyczny Pedałów Polskich”, w całości złożony z żartów i prześmiewczego opisu społeczności gej/les. Kpiono z warszawskiej konkurencji, „Efebosa” przemianowano” na „Efemerydę”, a angielski skrót Warszawskiego Ruchu Homoseksualnego – WHM (Warsaw Homosexual Movement) rozwinięto jako: „Warszawski Handel Mięsem”. Nie obyło się bez dowcipow wewnątrzredakcyjnych: Zatrudniliśmy najlepsze dziennikarki, których zadaniem będzie prowadzić wywiady wcale nie szpiegowskiej, oto one: Oralna Felletio, Onania Felletio, Onania Fallussi i Oralna Fillussi.
Etap przejściowy
„Etap” przestał się ukazywać w 1987 r., a pod koniec 1989 r. do akcji wkroczył wydawany w Łodzi przez Witolda Jabłońskiego „Kabaret”. Pismo zawieszone było między dwoma epokami, PRL-em i III RP. Z jednej strony rozmiar A5, brak kolorów i odbijanie na ksero przypominało „Filo”, z drugiej „Kabaret” stawiał w dużej mierze na męskie akty i zachęcał do prenumeraty. Pierwszy numer miał 16 stron i wyznaczył, co znajdzie się w kolejnych, był więc tekst „Geniusz perwersji” o Cadinocie, wiersze homoerotyczne, m.in. Tadeusza Olszewskiego, fragment powieści „Teleny” Oscara Wilde’a i rozpoczęcie cyklu „Homoseksualizm w Polsce średniowiecznej”. Była też wkładka informacyjna, w drugim numerze donoszono tam o pierwszym związku partnerskim zawartym przez Polaka, Darka, z 25-letnim Duńczykiem w kopenhaskim ratuszu, a także ogłoszenia towarzyskie, które w tamtym czasie były niezwykle ważnym elementem gejowskich pism, jednym z niewielu sposobów, jakie mieli czytelnicy na poznanie innych homoseksualistów. W samych ogłoszeniach pewne motywy powtarzały się stale, przede wszystkim dość wysokie wymagania: 17/178 nie mający doświadczeń seksualnych szuka uczuciowego, wiernego przyjaciela – męskiego, inteligentnego, przystojnego i bogatego w wieku 18-28 lat. Niewinny. Po dłuższym okresie bezowocnych poszukiwań następowało zmęczenie materiału, stąd także takie ogłoszenia: Znudzony „wiernymi, stałymi przyjaciółmi na dobre i na złe” poszukuję chłopaka na jedną noc. Tylko tak!
Potrzeba poznawania podobnych sobie była wśród gejów i lesbijek tak wielka, że niektórzy próbowali się w tym wyspecjalizować i zarabiać na łączeniu par. Powstawały liczne kluby i biura matrymonialne działające korespondencyjnie, czasem o zaskakujących nazwach, np. w Inowrocławiu działał Gay Club „Husaria”, a w Szczecinie Biuro Usług Towarzyskich „Fair Play 62”. Na tej samej zasadzie od 1989 r. funkcjonował „Remick” z Wrocławia, który w pewnym momencie zapragnął wydawać czasopismo i tak powstał kwartalnik „Remick. Magazyn Gejowski”, tworzony całkowicie anonimowo (w stopce redakcyjnej nie ma żadnego nazwiska). Chociaż postawiono na seks, ukazał się tylko jeden numer, w środku były akty, erotyczny komiks i takowe opowiadania, ale też list proszącego o radę Tomka, który, uciekając przed homoseksualizmem ożenił się, a dziś czuje, że sytuacja go przerosła i nie jest w porządku w stosunku do żony.
Etap euforii
„Kabaret” i „Remick” przestały się ukazywać w 1990 r., ale w kolejce czekały już następne tytuły. Koniec cenzury i możliwość zrzeszania się zaowocowały mnóstwem inicjatyw gejowskolesbijskich, a obok knajp prym wiodły właśnie pisma. Wreszcie można było wyjść z podziemia, zarejestrować tytuł i trafi ć do kiosku Ruchu. Wielość prób w rożnych miejscach Polski nawet dziś może robić wrażenie. W czerwcu 1990 r. zadebiutowało „Inaczej. Pismo mniejszości seksualnych” z Poznania, wydawane przez Softpress (redaktor naczelny: Andrzej Bulski), w sierpniu ukazał się pierwszy numer „Okay. Miesięcznik dla panów” (wydawca: Włodzimierz Antos, pierwszym redaktorem naczelnym był Tadeusz Olszewski, potem Jerzy Masłowski), a miesiąc później pojawiła się „Gayzeta” z tajemniczym podtytułem „Nie? Tak!”. Tutaj wydawcą był Mirosław Ast, a redaktorem naczelnym Sławomir Ślubowski. Jakby tego było mało, sprofesjonalizowało się także „Filo”, które w nowej odsłonie z podtytułem „Miesięcznik Kochających Inaczej” też zadebiutowało w październiku. Wydawcą początkowo była Lambda Gdańsk, a redaktorem naczelnym – Artur Jeffmański. Tak duża liczba tytułów gej-les pokazuje wiarę pierwszych redaktorów w wolny rynek i wolność, którą nadeszła w 1989 r. Panowało przekonanie, że polscy geje ujawnią się wreszcie w swej masie i ruszą do kiosków. Rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana, od początku były problemy z dystrybucją, liczni kioskarze odmawiali sprzedawania pedalskiej prasy, koszty druku gwałtownie rosły i coraz trudniej było utrzymać miesięczny cykl wydawniczy, a wielu potencjalnych nabywców zwyczajnie wstydziło się kupować „Gayzetę” czy „Inaczej”. Szybko okazało się też, że pisma są zbyt… ambitne. Męskich aktów było niewiele, publikowano za to wiersze, fragmenty książek, informacje o rozwoju ruchu gejowskiego na Zachodzie i sytuacji związanej z HIV/AIDS.
Trudno nie zauważyć, że wszystkie tytuły były skierowane przede wszystkim do facetów. Świetnie zdawano sobie z tego sprawę, w pierwszym numerze „Gayzety” zamieszczono wypowiedź 25-letniej Kaśki z Katowic: Wszystkie dotychczasowe pisma są wyłącznie dla chłopaków. Dziewczyna nie znajdzie dla siebie nic. A przecież nie jest nas tak mało. Myślę, że warto byłoby trochę miejsca poświęcić i dla nas. Tej prośbie stało się zadość, kobietom poświęcano „trochę” miejsca. W „Filo” dział lesbijski prowadziła Paulina Pilch, ale nawet jej funkcja miała w stopce męską formę („szef działu lesbijek”), a w „Inaczej” z czasem pojawił się cykl „Widziane z Lesbos”. Były też próby stworzenia pisma dla lesbijek, które podjęto w Toruniu, donosił o tym „Okay” w 1992 r.: Z dniem 5 lutego br. została utworzona Agencja Wydawnicza Rosapress, której celem będzie wydawanie miesięcznika tylko dla kobiet i dziewcząt zorientowanych homoseksualnie. Miesięcznik będzie się nazywał „SIGMA”. Nie ma pewności czy „Sigma” ujrzała światło dzienne, chociaż są tacy, którzy ponoć widzieli jeden numer. Biuletyn skierowany do lesbijek wydawała w latach 1994-95 Inicjatywa Gdańska, nosił tytuł „Fioletowy Puls” (dla gejów był „Różowy Puls”). W 1997 r. pojawiła się stworzona przez Olgę Stefaniuk „Furia Pierwsza”, łącząca kwestie homoseksualności z feminizmem. Robiona chałupniczo i dostępna jedynie korespondencyjnie, przetrwała do 2001 r.
Etap schyłkowy
„Gayzety” ukazały się tylko 3 numery, redakcja przekształciła się w pismo bardzo podobne, ale o innym tytule – „O zmierzchu” i z innym redaktorem naczelnym – Andrzejem Wiśniewskim, które padło po dwóch numerach w 1991 r. Kłopoty szybko zaczął mieć także „Okay”, kolejne numery wychodziły w coraz większych odstępach, w sumie w latach 1990-93 ukazało się ich 14. Historię pisma definitywnie zakończyła na początku 1994 r. samobójcza śmierć Włodzimierza Antosa, wydawcy i ostatniego naczelnego. W siłę rósł za to „Men”, najbardziej erotyczny ze wszystkich pism, a z czasem jako „Nowy Men” już stricte pornograficzny, podobnie jak „Adam”, „Gejzer” i kolejne.
Wyraźny kryzys nadszedł na przełomie wieków, coraz większa dostępność internetu zmniejszyła liczbę ogłoszeń, trzeba było szukać nowych sposobów na finansowanie. „Filo” poszło w erotykę i przemianowało się bardziej jednoznacznie na „Faceta”, a „Inaczej” wręcz przeciwnie – zrezygnowało z nagości. Zmiany nie na wiele się zdały. W maju 2001 r. po 15 latach przestał wychodzić „Facet”, a rok później, po 12 latach od pierwszego numeru – „Inaczej”. Oba te pisma, ze względu na swą (relatywną) długowieczność stały się instytucjami kultury gej/les w Polsce. Ich upadek wyznaczył kres pewnej epoki.
Tekst z nr 44/7-8 2013.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.