Gejerel

Krzysztof Tomasik „Gejerel. Mniejszości seksualne w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej”, Krytyka Polityczna 2012

 

Jerzy Nasierowski, aktor i pisarz. W latach 60. jego proces o kradzieże był w PRL-u jednym z najsłynniejszych z tych, w których homoseksualizm pojawił się na wokandzie; Foto z pryw. arch. J. Nasierowskiego

 

PRL, w którym przyszło mi spędzić dwadzieścia lat życia, zapamiętałem jako kraj wielkiego braku i nieustającej opresji. Jako dorastającemu gejowi brakowało mi modnych ciuchów, miłych dla nosa kosmetyków i kolorowych gazetek z fajnymi facetami. W liceum czułem nieustający nacisk ze strony zastraszonych nauczycielek. PRL właśnie dogorywał, ale na ustnej maturze wylosowałem jeszcze pytanie o „moralność człowieka socjalistycznego”. Do głowy mi wówczas nie przychodziło, że może istnieć coś takiego, jak pub dla gejów, czy kino porno. Pierwszy wyjazd do rodziny w Hamburgu był przebudzeniem i olśnieniem.

Homoseksualizm jest gdzie indziej

Krzysztof Tomasik w „Gejerelu”, pierwszym książkowym opracowaniu na temat gejów, lesbijek i osób transseksualnych w PRL-u, świetnie scharakteryzował tę niemal oczyszczającą moc zachodnich podroży.

W tamtych czasach, podobnie jak większość gejów, ja także uważałem, że „Homoseksualizm jest gdzie indziej”, jak głosi tytuł jednego z rozdziałów. Nie widziałem osób homoseksualnych w moim małym prowincjonalnym miasteczku ani nawet w dużym uniwersyteckim mieście. Wydawało mi się, że pedały to przegięte ciotki w stylu Bogdana Łazuki w filmie „Motylem jestem, czyli romans 40 latka” lub słynnego pana Czesia z „Kabareciku” Olgi Lipińskiej (obie kreacje przywołuje Tomasik). Słowo „gej” wówczas nie istniało. Mówiło się głownie „pederasta” lub „pedał”. Moją reakcją na PRL-owską rzeczywistość była ucieczka w prywatność i marzenia o emigracji.

To nie był kraj czarno-biał

„Gejerel” Tomasika pozwolił mi spojrzeć na tamten czas z innej strony. Uświadomił, że Polska Ludowa to nie był kraj czarno-biały. Nie mieszkali w nim jedynie czyści jak łza opozycjoniści i brudni jak błoto komuniści. Pomiędzy tymi biegunami istniała cała paleta rozmaitych szarości.

Tworzyli ją ludzie, którzy czasami wbrew rzeczywistości, ale zawsze w zgodzie z własnymi pragnieniami, realizowali swój model homoegzystencji. Bywali w knajpach, które uchodziły za „pedalskie”, chodzili na pikiety, spotykali się na zamkniętych spotkaniach, podrywali chłopaków na dworcu. Rozdział „Homoseksualiści przed sądem”, choć przerażający z powodu rozmaitych zbrodni, stanowi jednocześnie niezwykły opis takiego „alternatywnego” świata, istniejącego gdzieś obok oficjalnej propagandy.

Na szczęście Krzysztof Tomasik w „Gejerelu” nie idealizuje PRL-u. Nie sprowadza go jedynie do smaku oranżady w proszku, wczasów w Juracie i zapachu wody kolońskiej „Brutal”. Poruszające są opisy traktowania „pedałów” przez milicję, stosunku lekarzy do osób transseksualnych, czy pierwszych oficjalnych reakcji na pojawienie się AIDS w Polsce.

Wielki brat i ciepły brat

Tomasik przypomina, że PRL to kraj o niemalże „oficjalnej” homofobii – kraj, w którym przeprowadzono akcję „Hiacynt”, a homoseksualizm często traktowany był w sądach jako element obciążający oskarżonego. Przez kilkadziesiąt lat Polski Ludowej homofobia wyzierała nie tylko z wypowiedzi partyjnych dygnitarzy i propagandowej nowomowy, ale też z recenzji filmowych, reportaży prasowych i wszelkiej maści dzieł literackich. Tomasik wnikliwie je analizuje. Na szczęście pod koniec komuny zdarzyły się takie wyjątki jak sztuka teatralna „Ciepły brat” Ryszarda Marka Grońskiego (miesięcznik „Dialog”, marzec 1985), czy słynny tekst „Jesteśmy inni” Krzysztofa T. Darskiego opublikowany w „Polityce” w 1985 roku.

Książka pozostawia jednak niedosyt. W tym obrazie mniejszości seksualnych w PRL-u brakuje przede wszystkim… samych zainteresowanych. Można jeszcze porozmawiać z tymi, którzy wówczas żyli. Większość nadal pewnie ukrywa homoseksualną orientację, ale nie wszyscy. Jedni mieli dacze i robili zakupy za „żółtymi firankami”, inni walczyli o kawałek szynki i marzyli o mieszkaniu w bloku. Jedni chodzili na pikiety, inni nie. Każda z tych osób nadal nosi swój prywatny kawałek „Gejerelu” w głowie – ich historie czekają na odkrycie.

 

Tekst z nr 37/5-6 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.