Any Day Now, USA (2013), reż. T. Fine. Wyk. A. Cumming, G. Dillahunt, I. Leyva; dystr. Mayfly, premiera w kinach: 6.09.2013
„Lada dzień” rozgrywa się w końcu lat 70. w Kalifornii. Adopcja dzieci przez pary jednopłciowe – główny temat filmu – była wtedy równie prawdopodobna, jak lot na Księżyc. I w wielu miejscach na Ziemi nadal jest mrzonką, ale w dzisiejszej Kalifornii to już rzeczywistość. Niemniej, już ponad 30 lat temu zdarzali się śmiałkowie, którzy podejmowali pierwsze próby (film oparty jest na faktach).
Rudy Donatello śpiewa jako drag queen w gejowskim barze w West Hollywood, nigdy nie ma pieniędzy i marzy o karierze piosenkarza. Pewnego dnia do klubu przychodzi Paul, przystojny adwokat świeżo po rozwodzie. I owszem, jest miłość od pierwszego wejrzenia, a raczej od pierwszego seksu w samochodzie. Nie układa im się łatwo, bo mocno się od siebie różnią. A poza tym pojawia się Marco, czternastolatek z zespołem Downa, porzucony przez matkę narkomankę, sąsiadkę Rudy’ego. Przygarniają chłopca. Gdy jego matka trafia do więzienia, postanawiają zawalczyć o prawo do opieki.
Mamy więc batalię sądową, w której główną rolę odgrywa nie dobro dziecko, tylko instytucjonalna homofobia. Nawet błahy fakt, że Rudy i Paul czasem całują się na oczach chłopca, może być uznany za obciążający i pogrążający. Oglądając „Lada dzień” nie można uwolnić się od refleksji: ile się od tamtych czasów zmieniło? Wiele? Niewiele?
W roli Rudy’ego błyszczy Alan Cumming, wyoutowany aktor, znany m.in. z drugoplanowych ról w „Burlesce”, „Tytusie” czy serialu „Żona idealna”. (MCh)
Tekst z nr 45/9-10 2013.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.