POD TWOJĄ OBRONĘ

16 sierpnia MADONNA, jedna z największych ikon LGBT, kończy 60 lat. Z tej okazji o Królową Popu zapytałem jej homoseksualnych fanów i fanki z polskiego fan klubu MadonnaNewEra. Sam jestem jednym z nich – pisze PIOTR „GRABARI” GRABARCZYK

 

Madonna i jej modele z klipu „Girl Gone Wild” (2012). Mat. pras.

 

Urodziny Madonny to zawsze dobra okazja na podsumowania, szczególnie w dzisiejszym świecie, w którym gwiazdy pojawiają się i znikają, a prasa i rozochoceni fani wszelkiej maści wokalistek chętnie szafują tytułem „nowej Królowej Popu” – wszak każda generacja chce mieć własną. I o ile można przerzucać się liczbami, rozmaitymi statystykami, które z biegiem czasu coraz rzadziej będą po stronie panny Ciccone, jest kilka kwestii zupełnie niezależnych od cyferek. Jedną z nich jest to, że Madonna to królowa społeczności LGBT – fakt niepodważalny, ale mimo wielu prób, nie do końca wyjaśniony empirycznie. Wszelkie próby ustalenia, dlaczego akurat Madonna została namaszczona w ten sposób przez tęczową społeczność, zatrzymują się na ogólnikach. My z okazji 60. urodzin artystki postanowiliśmy sięgnąć do źródeł, a głos zabiorą polscy fani gwiazdy, których w naszym pięknym kraju nie brakuje – w końcu nawet z ambon słyszymy, że Madonna królową Polski…

„Nikt się nie zastanawiał, dlaczego większość z nas jest homo lub bi – to było naturalne”

Na początek, pozwolę sobie na małą prywatę. Odkrywanie mojej seksualności trwało dłuższą chwilę i trochę dryfowałem w tej nastoletniej niepewności. W życiu nie ma jednak przypadków, bo moja fascynacja Madonną zaczęła się niemalże w tym samym czasie, co fascynacja chłopakami. To sprzężenie okazało się kluczowe, bo to Madonna w mej burzy hormonów była mapą pokazującą, że jest dla mnie miejsce na świecie, że to jest OK, że nie ma się czego wstydzić. Zachęcony postawą mojej świeżo upieczonej idolki, poszedłem za ciosem i zalogowałem się na forum jej polskich fanów skupionych wokół serwisu MadonnaNewEra – najstarszej na świecie stronie poświęconej Królowej Popu. Nagle okazało się, że takich jak ja, jest więcej i możemy rozmawiać nie tylko o Madonnie, ale i o swoich problemach, doświadczeniach, a sama Madonna jest niejaką kuratorką tego przedsięwzięcia.

Na początku nikt się nie zastanawiał, dlaczego większość użytkowników forum jest homo- lub biseksualna. To było naturalne. Ale później przyszła refleksja, że wychowaliśmy się nie tylko na starych piosenkach Madonny, ale i na jej koncertach. Na forum mieliśmy manię ich analizowania, rozpisywaliśmy się na temat każdego występu, miny i wypowiedzi Madonny. Ktoś pisał post na temat życiowo ważnej dla niego sceny, a odpowiadał mu zgodny tłum: „Miałam/ Miałem tak samo!”. I nagle okazało się, że wielu z nas to od Madonny po raz pierwszy usłyszało o zabezpieczeniu, o tym, że AIDS prowadzi do śmierci, o tym, że gdzieś za Oceanem ludzie wychodzą na ulicę i maszerują w obronie swoich praw. A później widzieliśmy, jak w wielkim świecie Madonna pokazuje się otoczona wianuszkiem gejów, których uwielbia – a tłum uwielbia Madonnę. Instynktownie czuliśmy, że ona działa także w naszym imieniu, choć nie ma zielonego pojęcia o naszym istnieniu. Myślę, że właśnie to, oprócz muzyki, decydowało o tym, że Madonna przyciągała do siebie środowisko LGBT. Trochę nas reprezentowała w tym wielkim świecie – mówi „Replice” Maciek Sanik, założyciel MadonnaNewEra. Madonna, jak mało kto w latach 80., nie kryła swoich poglądów za dyplomatycznymi wypowiedziami. Ona wychodziła na scenę jak Evita na balkon i silnym głosem obwieszczała tłumom: Bądźcie sobą! Wszystko z wami w porządku! Nie musicie się wstydzić! – dodaje.

Jak to możliwe, że ta filigranowa blondynka, którą do pewnego momentu mogliśmy oglądać tylko w telewizorze, miała (i wciąż ma) tak ogromny wpływ na nasze życie? Okazuje się, że nawet wielka gwiazda może być ambasadorką wykluczonych, choć wydawałoby się, że jej status, sława i fortuna niejako z automatu to uniemożliwiają. W Madonnie jednak zostało coś z wyrzutka, który nie wpisuje się w powszechnie przyjęte kanony. Dorastanie w małym miasteczku na południu Polski, gdzie każda inność i odrębność od utartego schematu, dla nastolatki, która dopiero odkrywa swoją seksualność, nie było proste. Madonna, a także jej fani, uświadomili mi, że inność nie jest zła, a wręcz przeciwnie może być szalenie interesująca. Jej kariera, łamanie wielu tabu, śmiałe poglądy uświadomiły mi to jak świat i ludzie potrafi ą być różnorodni, że każdy z nas jest inny i tym samym wyjątkowy – tłumaczy w rozmowie z nami Katarzyna Boczoń, wieloletnia fanka Madonny. Wtóruje jej Ewa Szołkiewicz. Bycie fanką Madonny bardzo otworzyło mój czternastoletni wówczas świat. Zarejestrowanie się najpierw na fanowskim forum, a potem poznawanie przez nie innych osób LGBT bliżej sprawiło, że na pewno moja seksualność stała się dla mnie normalna i akceptowalna znacznie szybciej, niż dla wielu innych żyjących w Polsce – mówi stanowczo. Jej bezczelność i bezkompromisowość, w myśl zasady „I’m not sorry, it’s human nature” pozwalały wierzyć, że tak można. Że nie trzeba być jak inni. Dzięki Madonnie czuło się, że nie jest się samemu, a to było szczególnie ważne w czasach przed popularyzacją internetu, kiedy przepływ informacji był mocno ograniczony, a znalezienie kogoś w podobnej do swojej sytuacji nie odbywało się za jednym kliknięciem myszki. Od zawsze inspirowała mnie do akceptacji samego siebie i bycia sobą – dołącza się do chóru inny wieloletni fan M, Kuba Mosiak.

W trakcie jej ponad 35-letniej kariery, wielu zarzucało piosenkarce, że dysponuje niewielkimi zdolnościami wokalnymi, a karierę zawdzięcza szalonej ambicji. I choć można z tym dyskutować na wielu poziomach, z jednym trzeba się zgodzić – etos pracy gwiazdy, której powtarzano z uporem, że czegoś nie może, inspiruje tłumy. Madonna nauczyła mnie, jak być pewnym siebie i walczyć o swoje racje. Kiedy ktoś próbował wmówić mi, że nie jestem czegoś w stanie zrobić, oburzałem się, i to robiłem. Dzięki niej zrozumiałem, że niemożliwe nie istnieje, a tylko ciężką pracą można osiągnąć prawdziwy sukces – mówi nam inny fan popowej ikony, Daniel Matejczyk.

„Nigdy nie sądziłam, że poczuję coś takiego do drugiej kobiety”

Madonna nie była jednak nigdy „hetero wybawcą”, bo sama wielokrotnie sugerowała, że jest biseksualna, a jeśli pojawiały się plotki o jej lesbijskich relacjach, nigdy ich nie dementowała. Teraz, po latach, dowiadujemy się, że nie było to powetowane tylko chęcią wykonania przyjaznego gestu w kierunku społeczności LGBT+. Światło dzienne ujrzał niedawno odręcznie napisany przez Madonnę list, skierowany do modelki Amandy Cazalet, którą poznała na planie głośnego i – a jakże – promującego wolność seksualną teledysku do „Justify My Love” w 1990 r. Nigdy nie sądziłam, że poczuję coś takiego do drugiej kobiety. Dotarcie do ciebie jest tak trudne, jak uwiedzenie papieża. Chciałabym cię znowu całować – pisała w miłosnych liścikach wokalistka.

Natomiast fascynacja gejów Madonną to jednak coś więcej, niż tylko pochwała jej aktywistycznej działalności i wprowadzania w świat seksualnej różnorodności. To przede wszystkim estetyka, która garściami czerpie z gejowskich subkultur i fetyszów. Pamiętam, że moja pierwsza wizyta w homo-klubie zakończyła się refleksją, że wszyscy geje tańczyli tam jak Madonna – śmieje się w rozmowie z nami Michał Grenczak, wieloletni fan M. Ale im dłużej studiowałem historię queeru, amerykańskich klubów gejowskich i tamtejszej kultury, tym bardziej ten prozaiczny z pozoru wniosek ewoluował – to nie geje tańczyli jak Madonna, to ona na scenie była jednym z nich. Ona emanuje niemal identyczną seksualną energią, ma coś męskiego, a jednocześnie kobiecego w swoich ruchach, sposobie w jaki prezentuje się na scenie. Patrząc na nią, z jednej strony widzisz ikonę, ale z drugiej jedną z nas. Poza tym, czy znasz inną gwiazdę, która wystąpiła w sesji zdjęciowej, podczas której symulowałaby rimming z mężczyzną? – dodaje ze śmiechem. Chodzi oczywiście o zdjęcie ze słynnej książki Madonny „Sex”, będącej zbiorem fantazji seksualnych, gdzie gejowskim fetyszom poświęcono sporo miejsca. A był to rok 1992, nienajlepszy więc czas dla gwiazd popu na manifestowanie poparcia dla społeczności LGBT, a już na pewno nie w tak odważnej i graficznej formie. Nawet dziś takie obrazki mogłyby złamać niejedną karierę…

Do tej pory Madonna odwiedziła nasz kraj dwukrotnie. Nikt chyba nie wątpi, że okazji w postaci kolejnych tras koncertowych nie zabraknie, bo artystka, mimo 60-tki na karku, nie zamierza zwalniać tempa. Wypada mieć tylko nadzieję, że w swoich zawodowych planach uwzględni nasz kraj, żeby ludzie, których życie zmieniła, znów mogli zobaczyć ją w akcji. A jeśli nie, to na tyle, ile znam fanów Madonny, w końcu jestem jednym z nich – oni i tak znajdą sposób, żeby spotkać swoją idolkę. Dziękujemy i wszystkiego najlepszego! Happy 60. Birthday, Madonna!

 

Tekst z nr 74/7-8 2018.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.