Oglądacie “Heartstoppera”? Albo może już obejrzeliście?
To w-s-p-a-n-i-a-ł-y serial na podstawie powieści graficznej Alice Oseman. Jego fabuła nie jest skomplikowana, ale chwyta za serce tak, że nie można się oderwać.
15-letni Charlie Spring jest gejem i – nie, nie odkrywa swojej homoseksualności ani nie ma z nią problemów – jest jej pewny, akceptuje siebie, problem ma natomiast z homofobią otoczenia. Tymczasem zakochuje się w Nicku, koledze ze szkoły, który uwielbia rugby.
A my, widzowie, zakochujemy się w nich obu.
Na drugim planie mamy Tao, najlepszego przyjaciela Charliego, Elle, która przeniosła się ze szkoły dla chłopców do szkoły dla dziewczyn po tym, jak wyoutowała się jako dziewczyna transpłciowa a także Tarę i Darcy, parę les… a także mamę Nicka, którą gra – uwaga – Olivia Colman!

48-letnia Colman to obecnie jedna z najbardziej wziętych aktorek na świecie, zdobywczyni Oscara za “Faworytę” (2018), nominowana za “Ojca” (2020) i w tym roku za “The Lost Daughter”; słynna również m.in. z roli królowej Elżbiety II w megahicie Netflixa “The Crown”. Obsadzenie Colman w “Heartstopperze” było totalną niespodzianką – a ze strony samej aktorki niewielka w sumie rola stanowi jasną deklarację światopoglądową bycia sojuszniczką LGBT+.
“Heartstopper” z miejsca stał się wielkim przebojem. Polecamy!
(Kilka dni po premierze “Heartstoppera” na Netfliks wjechało kilkanaście finałowych odcinków “Grace & Frankie”, więc tęczowa publiczność ma ucztę )