Tomasz Łukasz Nowak – “Język ukrycia – zapisany socjolekt gejów”

Wyd. Universitas, 2020

 

 

Dla tych, którzy łączą zainteresowanie tematyką gejowską oraz językiem ta praca to prawdziwa gratka. Autor zbadał tytułowy „język ukrycia gejów” przede wszystkim na podstawie „branżowych” czasopism z lat 80. i 90. XX w. („Inaczej”, „Filo” i inne). Na początek trzeba przebrnąć przez „część teoretyczno-metodologiczną”, czyli średnio ciekawy wstęp i znacznie ciekawszy rys historyczny homoseksualności w XX w. Potem zaś mamy 200 stron „części materiałowej” – wybornej. Na pierwszy ogień idzie słowo „ciota” wraz z wszelkimi podgatunkami: pisuaresa, ruchawica, krypto-ciotka, ciotka-pszczółka, cichodajka, pudernica, ciota przechodzona, ciotka-emerytka itd. Autor analizuje słowa, jakimi my, geje, określamy samych siebie oraz własne „przegięcie” i fantazmaty „męskiego kochanka” (luj!), następnie bierze pod lupę nasze określenia dla ludzi spoza społeczności oraz – niezmiernie interesujące – określenia „naszej” przestrzeni (pikiety!). Na koniec omawia nazewnictwo związane z życiem seksualnym (są więc wszystkie pasywy, aktywy, lachociągi itd.). Jak można się było spodziewać, opowieść o języku, obficie poparta cytatami ze źródeł, staje się opowieścią po prostu o naszej historii. Przykład pierwszy z brzegu? Słowo „gej”, które pojawia się w naszych czasopismach już w połowie lat 80., by do prasowego mainstreamu wejść dobre kilkanaście lat później. Albo określenie „coming out”, którego do końca XX w. próżno szukać nawet w polskich słownikach wyrazów obcych. Jak znamienne. (Piotr Klimek)  

 

Tekst z nr 86/7-8 2020.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.