Uchodźcy to My

Musieliście kiedyś uciekać przed słowem „pedał”, „lesba”, „zboczeniec”? Uciekać z relacji, podwórka, domu, religii, miasta? Udawać kogoś, kim nie jesteście? Znamy to do znudzenia. Wiemy sporo o strachu. Jesteśmy uchodźczyniami i uchodźcami w homofobicznym kraju – pisze specjalnie dla „Repliki” Robert Rient, autor autobiograficznej powieści „Świadek”

 

foto: Magda Kuc

 

Poruszał się z nonszalancją, chociaż musiał być wyczerpany. Dzisiaj przeszedł już ponad dziesięć kilometrów, przed nim – minimum siedem. Pomyślałem, że porusza się jak dama z czarno-białego filmu, z gracją, seksownie. Na głowie miał przyczepioną miniaturową parasolkę w kolorach tęczy. Praktycznie, bo padało tej nocy. I prowokacyjnie. W lewej ręce trzymał szal, może to była kurtka, a może to moje oczy dodawały mu atrybutów z wdzięczności za ten ruch bioder, za tęczową parasolkę. Zwróciłem na niego uwagę, bo był inny od tysięcy, których widziałem w ostatnich dniach. Przeszedł obok mnie, nie zauważył, po kilku sekundach zniknął w ciemnościach.

Musieliście kiedyś uciekać przed słowem „pedał”, „lesba”, „zboczeniec”? Uciec z relacji, podwórka, domu, religii, miasta? Udawać kogoś kim nie jesteście? Znamy to do znudzenia. Wiemy sporo o strachu. Jesteśmy uchodźczyniami i uchodźcami w homofobicznym kraju. Uciekamy przed wrogością, upokarzaniem, pomijaniem. Uciekamy od wojny w rodzinnym domu do miłości, seksu, związku w wymarzonym domu.

Nieznajomego z parasolką na głowie zobaczyłem w Chorwacji, dziesięć kilometrów za granicą z Serbią, w miejscowości Bapska. Zmierzał do tymczasowego obozu dla uchodźców w Opatovac. Pojechałem tam z grupą wolontariuszy zebranych wokół inicjatywy „Chlebem i Solą”. Chciałem zobaczyć uchodźców, spojrzeć im w twarz, pomóc, gdyby pomoc okazała się potrzebna. W dwóch busach zawieźliśmy kilkaset śpiworów, karimat, worki pełne ciuchów, kilkadziesiąt butów. Wszystkiego było za mało, szczególnie butów. Za zebrane od znajomych pieniądze kupiliśmy kilkaset kilogramów bananów, setki butelek z wodą mineralną i kolejne setki batoników energetycznych.

Wielki przypływ

Przez Morze Śródziemne dotarło w tym roku do Europy Zachodniej ponad 515 tys. uchodźców i imigrantów (stan z 29 września 2015 r. za UNHCR). Ta pozornie przerażająca liczba to tylko garstka ludzi. 5 milionów uchodźców z Syrii uciekło do 60 obozów w Turcji, Libanie, Jordanii i Iraku. Około 7 milionów migruje wewnątrz Syrii. Do tego dochodzą ofiary wojny, głodu i biedy z Erytrei, Afganistanu, Iraku i innych państw. Wśród nich są osoby homoseksualne, transseksualne. Idą do Europy, w której prawa mniejszości seksualnych, w wielu miejscach, wciąż nie są szanowane. Ale nad tym, że zmierzają do naszego kontynentu, warto się zatrzymać. „Ci ludzie z Afryki przychodzą, żeby powiedzieć nam, jak nas odbierają, kim dla nich jesteśmy. I po to, żebyśmy sprawdzili, czy znajdujemy w sobie tę łaskę, którą oni w nas dostrzegają, i czy potrafimy jej sprostać” – napisał Jarosław Mikołajewski słowami księdza Don Mimmo we właśnie wydanej, fenomenalnej książce „Wielki przypływ”. „Mówią nam, że dla nich jesteśmy bogaci i szczęśliwi. Inaczej by się tu nie zjawili. Nie uciekaliby do nas od biedy. Mówią, że z ich perspektywy żyjemy w braterstwie i pokoju. Bo inaczej nie uciekaliby do nas od wojny. I kiedy oni zadają nam swoje pytanie, bez słów, samym pojawieniem się w naszych domach, jesteśmy zdezorientowani. Bo my myślimy na ogół o sobie jako o źle opłacanych, niedocenianych, pomijanych, przepracowanych, poddawanych przemocy”.

Wysokie piętro w piekle

Podsłuchiwałem niedawno gejów siedzących w warszawskiej restauracji na Placu Zbawiciela. Mówili o miłości, problemach w pracy, problemach z głupim szefem. Potem komentowali wjeżdżające na stół potrawy, smak wina. Za rachunek musieli zapłacić więcej niż 200 zł. Tymczasem 31 zł przekazane fundacji Polska Akcja Humanitarna gwarantuje pięcioosobowej rodzinie w Syrii zapas wody na miesiąc. Za 170 zł można kupić miesięczny pakiet żywnościowy. Polska od wielu lat jest głównym beneficjentem funduszy z UE. W latach 1990-2000, przeliczając na jednego mieszkańca, żaden kraj na świecie nie otrzymał większej pomocy. W 2014 r. na pomoc najbiedniejszym krajom świata przeznaczyliśmy zaledwie 0,08 proc. PKB, chociaż w 2005 r. postanowiliśmy, że będzie to 0,33 proc. Jesteśmy skrajnie niegościnnym i jednym z najbardziej skąpych krajów Unii.

Z pewnością są różne poziomy piekła. Mieszkamy na wysokich piętrach. Zafascynowany obserwowałem jakiś czas temu zdjęcia całujących się par w ramach akcji „Repliki” pt. „Buziak na przekór homofobom”. Do tego coraz więcej zdjęć wyoutowanych polityków przed wyborami. Boimy się, ale z pewnością nie tak, jak uchodźcy, którzy stracili domy, pracę, bliskich, często również tożsamość.

Gej musi wiedzieć

W ostatnich dniach zaobserwowałem dziwne zjawisko. Znajomi na Facebooku wrzucali linki do ksenofobicznych tekstów na temat uchodźców pochodzących z „Frondy”. Pewna dziennikarka napisała, że boi się tego napływu obcych, a na dowód przytoczyła (sfabrykowaną) opowieść geja, pracującego jako przewodnik wycieczek. Opisał uchodźców jako agresywny motłoch. Dziennikarka podkreślała, że to gej, więc należy go słuchać. Ciekawe zjawisko. Niektórzy postrzegają osoby homoseksualne jako te, które pozostają uwrażliwione na los obcego, innego, dyskryminowanego. Przecież wiemy, jak to jest. Mam nadzieję, że naprawdę wiemy i pamiętamy, że nie ulegamy ksenofobicznej, histerycznej narracji i nie stajemy w jednym szeregu z prezesem Kaczyńskim, który powiedział: „Różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne”. Historia zna te porównania z czasów faszyzmu. Ruch wyzwolenia osób LGBTQ wie, czym kończy się nazywanie ludzi gorszymi, chorymi, nazywanie ludzi robactwem.

„Mówię im również: jakie to szczęście, że uchodźcy są właśnie tutaj, że możemy ich widzieć, spotykać. Bo myślenie o kimś, kogo się nie zna, wystawia na pokusę potwornego grzechu. Grzechu rasizmu. Kiedy myślimy o przybyszach mających inny kolor skóry, inną religię i obyczaje, którzy do naszych problemów dorzucają własne, a przy tym wyrywają nas ze świętego spokoju, łatwo jest myśleć o nich z nieprzyjaźnią. A kiedy widzisz tonącą matkę z dzieckiem na rękach, nie masz w sobie miejsca na rasizm. Stajesz się nimi. Współczujesz, czyli czujesz tak samo, jak oni. Ratujesz ich jak własną rodzinę” – pisze Mikołajewski w „Wielkim przypływie”.

Marzeniem większości uchodźców jest żyć, w tysięcznym tłumie widziałem tylko jednego, który miał odwagę założyć na głowę parasolkę w kolorach tęczy. Uciekają przed tym, czego i my się boimy. Przed ślepą religią, przed terroryzmem, przed bólem i upokorzeniem, przed wojną. Marzą o wolności, marzą o domu i pracy. Może gdy ją znajdą, odważą się marzyć o miłości.

 

***

„Świadek” (wyd. Dowody na Istnienie, 2015) to opowieść non-fiction o ucieczce ze szczególnego więzienia – więzienia dla mózgu. Łukasz urodzony w rodzinie świadków Jehowy opowiada o wykluczeniu chłopca z „kociej wiary” w Polsce lat dziewięćdziesiątych, o wykluczeniu i odrzuceniu przez rodzinę po odejściu od religii. To opowieść o poszukiwaniu tożsamości w oparach Boga, seksu, medytacji, narkotyków, kobiet i mężczyzn. A w końcu, to opowieść o dojrzewaniu do akceptacji swojej orientacji seksualnej.

„Wiem o kilkudziesięciu, że się ukrywają – kilkunastu znam osobiście, aktorka, aktorzy, muzyk, wokalistka, dramaturg, reżyser, reżyserka, dziennikarki, dziennikarze, tancerz, choreograf, recenzent, pisarze, prezenterzy. Niemożliwe, żeby po ich wyjściu z szafy nie doszło w Polsce do realnej zmiany.

O ten.
Też gej?
Tak.
Żonę ma?
Nie.
Pokazuje mi kolejnego brata starszego, który ukrywa swoją orientację seksualną przed zborem, rodziną. Kto o tym wie? Jego mama, Jehowa i on sam. Nie trafi nigdy do domu Betel, ale dopóki nie praktykuje swoich pragnień, jest dla niego miejsce w zborze. A jeśli postara się jeszcze trochę bardziej, Jehowa wyjmie mu ten cierń.
I wsadzi komuś innemu.
Wiesz co mnie najbardziej złości?
Nie mam nic przeciwko?
Śmiejemy się. Nie mam nic przeciwko – niekiedy tak mówią. Pełni uśmiechu obcy tak mówią na wieść, że jestem gejem.

Nie mówcie mi, proszę, nigdy, że nie macie nic przeciwko, to się niczym nie różni od słów tych, którzy mają coś przeciwko” (fragment książki „Świadek”)

 

Tekst z nr 58/11-12 2015.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.