William J. Mann „Barbra Streisand. Cudowna dziewczyna”

wyd. G+J, 2013

 

 

Od razu zaznaczam: książka obejmuje tylko pierwsze pięć lat kariery Barbry. Biorąc pod uwagę, że na Zachodzie biografii Streisand jest bez liku, decyzja wydawnictwa, by przetłumaczyć akurat tę, jest co najmniej dziwna.

Otrzymujemy więc ponad 500 stron o życiu piosenkarki w latach 1960-1964. Już wtedy Barbra ciężko pracowała na status divy gejowskiej. Zaczęła od występów w nowojorskim klubie gejowskim Lion. W 1961 r., na 8 lat przed Stonewall, takie przybytki funkcjonowały raczej w podziemiu tylko dla wtajemniczonych – Barbra często była w Lion jedyną kobietą. Geje pokochali ją pierwsi, a ona nie pozostawała dłużna. Niemal wszyscy jej najbliżsi przyjaciele i mentorzy okazywali się homo- lub biseksualni. William J. Mann (sam tez wyoutowany gej) skrupulatnie opisuje te przyjaźnie. Streisand mawiała ponoć, że lubi męskich mężczyzn, ale z kobiecą wrażliwością. Niedziwne więc, że jej pierwszą miłością (z którą zresztą straciła dziewictwo) był niejaki Barre Dennen, którego później przyłapała w łóżku z innym facetem. Gdy poznała Elliota Goulda, przyszłego męża, odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że jest jednoznacznie hetero.

Sporą część książki stanowią nagrania pierwszych dwóch płyt Barbry oraz przygotowania i premiera musicalu „Zabawna dziewczyna”, z którego pochodzą takie perełki, jak „Don’t rain on my parade” czy nieśmiertelne „People”.

Wszystko pięknie, czekam jednak na pełną biografię B.S., a tę polecam z czystym sumieniem tylko zagorzałym streisandologom. Których zapewne wśród gejów nie brakuje. (AM)

 

Tekst z nr 46/11-12 2013.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.