Akt oskarżenia

Tekst: Piotr Mikulski

Opublikowany w grudniu 2021 r. raport „Sytuacja społeczna osób LGBTA w Polsce” Kampanii Przeciw Homofobii i Lambdy Warszawa to gotowy akt oskarżenia przeciwko PiS – pokazuje skutki brutalnej nagonki rządzących na ludzi LGBT+

 

Przypomnijmy chronologię

W lutym 2019 r. nowo wybrany prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, w wyniku wysiłków organizacji Miłość Nie Wyklucza, podpisał tzw. Deklarację LGBT. Zgodnie z zawartymi w niej postulatami w Warszawie miały powstać instytucje oraz polityki zwiększające poczucie bezpieczeństwa warszawianek_ ów LGBT oraz przybliżające ich, w miarę możliwości, do równego traktowania. Sukces aktywistów wywołał furię wśród prześladowców ludzi LGBT. To wtedy PiS, czując, że sprawę może wykorzystać do zmobilizowania swojego elektoratu, rozpoczął zmasowaną nagonkę – politycy w kampanii wyborczej zaczęli atakować i Trzaskowskiego, i społeczność LGBT, zaczęli nas odczłowieczać, próbując skrót LGBT sprowadzić do „ideologii”. Jarosław Kaczyński zaczął nami straszyć społeczeństwo, krzycząc do nas „ręce precz od naszych dzieci”. „Gazeta Polska” zapowiedziała dołączanie wlepek „strefa wolna od LGBT”, a samorządowcy z PiS zaczęli uchwalać „strefy wolne od LGBT”, które w szczytowym momencie objęły zasięgiem 1/3 ludności Polski. Na ulice miast wyjechały pogromobusy – busy oklejone hasłami straszącymi ludźmi LGBT, abp Jędraszewski zaczął „nauczać” o „tęczowej zarazie”, na Marsz Równości w Lublinie terroryści przynieśli ładunki wybuchowe, bp Wojda przed Marszem Równości w Białymstoku groził „non possumus – nie zgadzamy się” i nawoływał swoich wyznawców, by nie byli obojętni. Nie byli. Marsz spotkał się z niespotykaną dotąd agresją. Wielu uczestników zostało dotkliwie pobitych. W 2020 r. ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda mówił na wiecu: „Próbuje się nam wmówić, że to ludzie. A to jest po prostu ideologia”. W sierpniu 2020 r. policja aresztowała aktywistkę LGBT Małgorzatę Margot Szutowicz, a spontaniczne zgromadzenie ludzi LGBT i sojuszników_czek stających w jej obronie brutalnie rozpędziła, urządzając pokaz tępej siły i zatrzymując w łapankach 48 osób. Nie było miesiąca bez doniesień medialnych o pobiciach ludzi LGBT na ulicach, w transporcie miejskim, nawet w ich mieszkaniach. Usłyszeliśmy o nowych samobójstwach (m.in. Milo Mazurkiewicz, Michał z Warszawy, Zuzia z Kozienic). To w takim czasie – w latach 2019 i 2020 – prowadzono badanie „Sytuacja społeczna osób LGBTA w Polsce”.

Wina prześladowców z PiS

Wyniki badania przerażają, szczególnie jeśli zestawi się je ze stopniowo poprawiającą się sytuacją osób LGBT w Polsce odnotowywaną w poprzednich latach. Pozytywny trend został zatrzymany przez PiS i rozochoconych neonazistów, kiboli czy fundamentalistów katolickich. Dziś, w wyniku prześladowań, masowo cierpimy na depresję, masowo rozważamy odebranie sobie życia. Masowo padamy ofiarami agresji, kalkulujemy, gdzie i kiedy możemy powiedzieć, że jesteśmy LGBT, żeby nie oberwać. Lawinowo spadło zaufanie do policji – służba powołana do obrony obywateli_ ek stała się zinstytucjonalizowanym oprawcą obywateli_ek LGBT, do rządu zaufania nie mamy w zasadzie żadnego, choć to akurat niewielka zmiana w por. do ubiegłej edycji z 2017 r. (wtedy brak zaufania do rządu deklarowało 96%, dziś 99%). Przełomowe są wyniki związane z doświadczeniem homo- i transfobii. Ludzie LGBT często mówią, że nie mają takiego doświadczenia, ponieważ wiążą je tylko z incydentami traumatycznymi, jak pobicie, oplucie/zwyzywanie na ulicy czy innymi formami agresji. Gdy tylko zmienimy nazwę (w badaniu homo- i transfobia nazwane zostały „mikroagresją”), okazuje się, że ofiarami homo- i transfobii padło 98% z nas – doświadczamy jej więc wszyscy i to nagminnie. Doświadczenie prześladowania za bycie LGBT to nasz chleb powszedni i nigdzie nie jesteśmy w stanie schować się przed mową nienawiści – ani w wielkich miastach, ani w bańkach akceptujących bliskich. W badaniu udowodniono, że doświadczenie homo- i transfobii zwiększa ryzyko wystąpienia myśli samobójczych. Ponieważ jest dla nas doświadczeniem masowym, niestety nie dziwi, że samobójstwo rozważa 55% z nas (wzrost z 45% w 2017 r. i 38% w 2012 r.). Co gorsza, w badaniu czytamy: „Bez względu na swoje cechy indywidualne, osoby mieszkające w powiatach, które ogłoszono »strefami wolnymi «, odznaczały się większym nasileniem myśli samobójczych niż respondenci_tki mieszkający w powiatach, gdzie takie uchwały nie zostały przyjęte”. Mają więc radni naszą krew na rękach. Podajemy za Atlasem Nienawiści: spośród wszystkich samorządowców_ czyń, którzy mogli głosować w sprawie stref, za ich wprowadzeniem, a zatem za intensyfikacją samobójstw osób LGBT w swoich powiatach, gminach i miastach głosowało 91% radnych z PiS, 100% radnych z Kukiz’15 i 49% radnych z PSL.

Wina tradycyjnych polskich rodzin

Podstawowa komórka społeczna, gloryfikowana przez PiS i Kościół ostoja społeczeństwa, czyli rodzina, okazuje się kolejnym prześladowcą ludzi LGBT w Polsce. To dlatego tak ważne jest powstawanie tzw. hosteli lub mieszkań interwencyjnych dla ludzi LGBT w wielu polskich miastach, to dlatego tak często mówimy o „rodzinach z wyboru” – czyli przyjaciołach, bo ludzie, z którymi łączą nas więzy krwi, zawodzą nas masowo i przyczyniają się do naszego cierpienia. 45% matek i 60% ojców nie wie, że ich dzieci są LGBT. Z tych, którzy wiedzą, akceptujących matek jest 61%, a ojców 54%. Jeśli przemnożymy odsetek rodziców wiedzących, że ich dziecko jest LGBT, przez odsetek akceptacji, otrzymujemy obraz ponury – w Polsce jedynie 34% matek i 22% ojców akceptuje swoje dzieci LGBT.

W czym nadzieja?

W nas samych! Wreszcie masowo zaczynamy być prześladowaniami… wkurwieni. 97% z nas zadeklarowało złość z powodu dyskryminacji. Ratunku upatrujemy w sile społeczności LGBT – 87% z nas uważa, że do poprawy sytuacji osób LGBTA w Polsce może doprowadzić wspólny wysiłek osób ruchu LGBTA (wzrost z 70%), 77% z nas zadeklarowało, że ma wiele wspólnego z innymi osobami LGBTA (wzrost z 63%), poczucie solidarności z całym ruchem osób LGBT wzrosło z 66% w 2017 r. do 83% obecnie. Widzimy to także w liczbie Marszów/Parad Równości – w pierwszym roku nagonki, czyli w 2019 r., była ona rekordowa – maszerowano w 31 miejscowościach, udział wzięło 150 tys. osób (do 2015 r. przez Polskę przechodziło co roku zaledwie 5-6 marszów i nigdy nie zgromadziły one łącznie więcej niż 10 tys. osób). Rośnie finansowanie dla organizacji LGBT – po aresztowaniu Margot ponad 400 tys. zł zebrano w zbiórce Stop Bzdurom, w 2021 r. padł kolejny rekord – zebrano ponad 700 tys. zł na ogólnopolską kampanię billboardową „Kochajcie mnie, mamo i tato” podkreślającą koszmar wyrastania w homo- i transfobicznych rodzinach. Przekazaliśmy rekordowe 1,4 mln zł dla organizacji LGBT w ramach 1% podatku dochodowego (rekordowy wzrost – o prawie 70%). I choć nadal do zrobienia jest mnóstwo (np. podatników_ czek LGBT jest 1,1mln, 1% organizacjom LGBT przekazało… 13 tys. osób), postęp jest krzepiący. Co najważniejsze, zaczęliśmy wreszcie masowo wychodzić z szaf (znowu – ogromna droga przed nami, wg badania Agencji Praw Podstawowych UE wyoutowanych jest 27% z nas, w szafach wciąż siedzi 73%) – w mediach społecznościowych akcje #JestemLGBT oraz #LGBTtoJa osiągnęły rekordowe zasięgi, tysiące ludzi oznaczało się tymi hasłami, tysiące tęczowych fl ag pojawiło się na oknach i balkonach, lata 2020-2021 były także rekordowe pod kątem publicznych coming outów – wspomnijmy chociażby Witolda Sadowego, Daniela Kuczaja, Sylwię Chutnik, Agnieszkę Graff , Andrzeja Piasecznego, Martę Warchoł czy Wróżbitę Macieja. Dziś wiemy, że te coming outy mają efekt zbawienny. Jak wynika z omawianego badania, coming out okazuje się jednym z nielicznych czynników, które pozwalają zmniejszyć ryzyko depresji u osób LGBT (!). Co więcej, amerykański Pew Institute w badaniu z 2013 r. udowodnił, że poparcie dla ludzi LGBT bezpośrednio zależy od liczby osób LGBT, którą dana osoba zna. Okazało się bowiem, że poparcie dla równości małżeńskiej wśród ludzi, którzy nie znali żadnej osoby LGBT, wynosiło 32%, natomiast wśród ludzi, którzy znali wiele osób LGBT, już 68%, a jeśli był wśród nich ktoś z najbliższej rodziny oraz para LGBT wychowująca dziecko – aż 76%. Jeśli więc znajdziemy odwagę, by coming outów dokonywać masowo, nie tylko zadbamy o siebie, swoje zdrowie i życie, ale także wytrącimy naszym prześladowcom ich największą broń – zastraszanie. Głośne i dumne mówienie, kim jesteśmy, to coś, czego nie mogą zakazać nam żadnymi przepisami (choć próbują – przykładem projekt zakazów marszów równości Kai Godek). Spieszmy się więc, bo jeśli nie wyjdziemy z tych szaf w porę, mogą zastraszaniem zamknąć nas w nich na dobre.

98% osób LGBTA doświadczyło homo- i/lub transfobii

68% doświadczyło przemocy, w tym 22% seksualnej

70% unika konkretnych miejsc w obawie przed dyskryminacją

75% milczało o byciu LGBT w obawie przed dyskryminacją

55% ma myśli samobójcze

44% ma poważne objawy depresji

140 tysięcy chce wyjechać z Polski

89% nie ufa policji (w por. z 57% w ubiegłej edycji)

99% nie ufa rządowi

45% matek i 60% ojców nie wie, że ich dzieci są LGBT

A z tych, którzy wiedzą:

39% matek i 46% ojców nie akceptuje swoich dzieci LGBTA

1/10 osób LGBTA została wyrzucona z domu

20% osób LGBTA uciekło z domu rodzinnego

Udowodniono wpływ braku akceptacji rodziny na

intensyfikację myśli samobójczych

Z powodu orientacji seksualnej / tożsamości płciowej

ponad 20% lesbijek, gejów i osób trans straciło kogoś bliskiego

Tekst z nr 95 / 1-2 2022.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.