BARTOSZ WISIŃSKI od sześciu lat mieszka poza granicami Polski, obecnie w Holandii. Jak sam mówi, wyjechał po to, by wreszcie „być sobą przez 24/7”. Od 2 lat jest prezesem europejskiej sieci pracowników LGBTQIA+ „Pride” w światowym gigancie branży sportowej – Nike. Na początku jego kariery w tej, zatrudniającej 70 tys. pracowników firmie, usłyszał, że „bycie gejem mu nie pomoże”. Jak Polak działa na rzecz zmiany kultury organizacyjnej światowej korporacji? Wywiad Tomasza Piotrowskiego
Pamiętasz swój pierwszy coming out w pracy?
Pamiętam przynajmniej kilka coming outów w pracy, szczególnie te na początku kariery, kiedy bałem się o tym mówić. Pierwszy o dziwo był najprostszy. To było w 2006 r., gdy pracowałem w H&M jako sprzedawca – spora część pracowników była gejami, więc gładko poszło. Potem trafiłem do centrali polskiej, konserwatywnej firmy Vistula – tu już nie było tak łatwo. Potem było też Pepco. Zawsze miałem kilka zaufanych osób, głównie koleżanek, które wiedziały i znały mojego ówczesnego chłopaka, ale i tak przed wieloma osobami się ukrywałem.
W 2015 r. wyjechałeś do Szwajcarii, zacząłeś pracę w Tally Weijl.
Jednym z powodów wyjazdu była potrzeba bycia sobą 24/7 – i w pracy, i po pracy. Z perspektywy czasu widzę, że było warto. Z badań wynika, że aż 30% wyoutowanych osób, zaczynających karierę zawodową po studiach lub szkole, wraca do szafy. Ja niestety byłem jednym z nich i zajęło mi chwilę, by zrozumieć, że bycie gejem to część mnie, której nie muszę się wstydzić.
I taką swobodę dała ci firma Nike?
Zdecydowanie tak! Po dwóch latach pracy w Tally Weijl odezwało się do mnie Nike ze świetną ofertą pracy w Holandii, której nie mogłem przepuścić, przyszedł czas na zmiany. Zacząłem tam pracę tydzień po amsterdamskiej Paradzie Równości w 2017 r., więc na kampusie, gdzie pracują cztery tysiące osób, cały czas wisiała tęczowa flaga, resztki kolorowego konfetti i plakaty promujące wydarzenia organizowane przez wewnątrzpracowniczą sieć PRIDE. Zacząłem uczestniczyć w tych eventach, poznawałem nowych ludzi. Półtora roku później otwarto rekrutację na szefa PRIDE, ponieważ chłopak, który zajmował to stanowisko, dostał awans i wyprowadził się z Niderlandów. Wątpiłem w swoje szanse, jednak chciałem realizować swoją gejowsko-aktywistyczną misję. Miałem w sumie trzy rozmowy z ówczesnym zarządem PRIDE i z osobami z HR. Chyba jednak byłem przekonujący, bo od tamtego momentu mam „gay job” i „day job”. (śmiech) „Day job” to zarządzanie projektami omni-channel (projekty skupione na zadowoleniu klienta, poprzez każdy z możliwych kanałów obsługi – przyp. red.), ale równocześnie, w godzinach pracy, mam „gay job”, czyli prezesowanie networkingowi PRIDE.
Jakieś doświadczenia z Polski pomagają w tej pracy?
Próbuję przekonać Nike, że musimy wspierać przede wszystkim te kraje, gdzie życie osób LGBT niesie ze sobą więcej wyzwań niż w Niderlandach. Żyjemy w totalnie różnych realiach – tutaj małżeństwa osób jednopłciowych są zgodne z prawem od 2001 r. a dziś dyskutuje się o sprawach surogactwa kobiet dla par gejowskich.
Co ci się udało osiągnąć?
Przede wszystkim – znacznie zwiększyliśmy liczbę osób należących do PRIDE. Gdy zaczynałem, mieliśmy 300 członków/ iń, dziś jest ich 1200. Po drugie zaczęliśmy dotować organizacje społeczne zajmujące się sprawami LGBT. 10% przychodów ze sprzedaży corocznej, tęczowej kolekcji #betrue przekazujemy m.in. dla Human Rights Campaign w USA czy najstarszej organizacji LGBT+ na świecie – COC w Niderlandach. Chociaż wciąż uważam, że to zdecydowanie zbyt mało i próbujemy zwiększyć te dotacje. Jako organizacja pracownicza, konsultujemy także wewnętrzną strategię D&I (Diversity & Inclusion), politykę zatrudnienia lub szkoleń, co doprowadziło np. do przeszkolenia wszystkich pracowników na temat uprzedzeń, gdzie jednym z bloków była kwestia orientacji seksualnej oraz ekspresji płciowej. Udało mi się również rozpocząć działania wspierające równouprawnienie osób LGBT+ w profesjonalnym sporcie.
Jakie?
Nike sponsoruje tysiące sportowców na całym świecie, którym płaci za to, że mają nasze logo na koszulkach. Ta grupa jest skrajnie niedoreprezentowana przez osoby LGBT+ na wszystkich płaszczyznach. Nieheteronormatywność w sporcie to wciąż temat tabu, mamy niewielu wyoutowanych sportowców na świecie i to zazwyczaj są sporty indywidualne. W piłce nożnej jawnych gejów praktycznie nie ma – są za to lesbijki, na przykład fantastyczna Megan Rapinoe. Generalnie jednak sportowcy boją się ujawnić, bo boją się utraty pozycji, a co za tym idzie, także i kontraktów. Tak działa homofobia. Pracujemy nad tym, by jakiś procent tych sponsorowanych przez nas osób to były właśnie osoby LGBTQIA. Reagujemy też, gdy okazuje się, że środki płyną do sportowców szerzących homofobię. W 2016 r. fi lipiński bokser Manny Pacquiao powiedział, że osoby LGBT+ są gorsze od zwierząt. Nike rozwiązało z nim kontrakt.
Nabywcami tęczowych produktów Nike są też osoby LGBT+ mieszkające w Polsce. Kupując je, wspieram Nike oraz społeczność LGBT… ale w Niderlandach?
Dlatego cieszę się, że jako Polak mogę w mojej firmie naświetlić moją perspektywę bycia LGBT i powoli uświadamiać. W Polsce mamy jednak bardzo małe biuro, to około 35 osób. Przyznaję więc: dotychczas niewiele mogliśmy w tym zakresie zrobić. COC ma swoją agendę międzynarodową, zajmującą się m.in. także Polską, więc część pieniędzy może wspierać lokalne inicjatywy w kraju. COC zorganizowało także w Amsterdamie protest przeciwko systemowej homofobii w Polsce. Wiem jednak co myślisz, to zbyt mało, zgadzam się.
Jest szansa, że coś się w tym kierunku zmieni?
Wkrótce otwieramy nowe biuro IT w Gdańsku i już rozmawiałem z działem HR, prosząc ich, by zwrócili uwagę na różnorodność pracowników podczas rekrutacji. Mieli skontaktować się z Lambdą i Kampanią Przeciw Homofobii, by znaleźć organizacje, które zrzeszałyby np. deweloperów LGBT. Wiem, że w Polsce szanse na to są bliskie zeru, jednak zawsze namawiamy nasze lokalne biura, by promowały Nike jako firmę otwartą na różnorodność np. właśnie współpracując przy różnych eventach z lokalnymi stowarzyszeniami.
Od amerykańskiej Human Rights Campaign otrzymaliśmy wyróżnienie jako „Best place to work for LGBTQ equality”. Osoby transpłciowe mogą u nas liczyć na pokrycie części kosztów operacji korekty płci. To mogłyby być również osoby z Polski. Co więcej w USA, gdzie surogactwo w części stanów jest legalne, każda para, również jednopłciowa, może otrzymać wsparcie finansowe pokrywające około połowy łącznych kosztów całego procesu. Nike oferuje też pomoc psychologiczną, jeśli jej potrzebujesz i działa to także przy okazji coming outu, adopcji dziecka lub rozstania z partnerem. Dostajesz wtedy możliwość uczestniczenia w 10 prywatnych sesjach z psychoterapeutą. A w trakcie Pride Week w niderlandzkiej siedzibie, jak już wspominałem, wszędzie wiszą tęczowe flagi i plakaty promujące równość. W biurowej kantynie możesz zamówić np. „Rainbow Burger” z sosami w kolorach tęczy, a w Starbucksie na terenie kampusu otrzymasz kawę w pride’owym kubku i tęczową posypką. Nawet firmowe zajęcia sportowe specjalnie zmieniają nazwę, a w trakcie takiego „rainbow cycling” w siłowni z głośników leci typowa queerowa muzyka.
Jakie jeszcze działania podejmujecie w PRIDE?
Jesteśmy jakby społecznością wewnątrz firmy – organizujemy spotkania, imprezy, poznajemy się nawzajem i wspieramy. Dajemy też osobom LGBT możliwość znalezienia mentora lub coacha w ramach firmy, który może pomóc w rozwoju osobistym oraz służyć radą. Edukujemy, jak można wykorzystać naszą „supermoc” bycia LGBT w rozwoju zawodowym, czyli jak się tego nie wstydzić i wykorzystać w personalnym brandingu. Prowadzimy też m.in. szkolenia dla pracowników, dotyczące orientacji, homofobii, ekspresji seksualnej, HIV/AIDS czy sytuacji w różnych krajach. Podczas ostatniej Parady w Amsterdamie podeszła do mnie kobieta, jak się okazało pracowniczka Nike, która uczestniczyła właśnie w naszych spotkaniach i powiedziała, że kilka dni temu jej córka dokonała coming outu. Dzięki nam wiedziała, jak zareagować i jak ją wesprzeć. Inny przypadek to młody gej z Portugalii, który zrobił coming out w wyniku naszych warsztatów. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Oczywiście, wiem, że pomaganie tylko naszym pracownikom nie zmieni sytuacji całej społeczności, ale to są nasze cegiełki.
Badacie, ilu pracowników Nike jest LGBTQIA?
Zaczniemy to robić w połowie roku, ale tylko w niektórych krajach. Dlaczego? Prawo w niektórych państwach zakazuje nam zbierania takich informacji, nawet jeśli chodzi o kolor skóry czy wyznanie religijne. Zatrudniliśmy specjalną firmę prawniczą, która sprawdzi, czy możemy w ogóle zbierać takie dane. Jestem w kontakcie m.in. z siecią pracowniczą LGBT firmy Uber w Amsterdamie – oni zbierają takie dane na zasadzie dobrowolności. Wynika z nich, że w pokoleniu Z aż ok. 30% osób znajduje się w spektrum LGBTQIA+.
Tęczowe produkty są coraz powszechniej dostępne – niemal w każdym dużym sklepie. Nie uważasz, że przynajmniej część z tych inicjatyw to tzw. pink washing – czyli wykorzystywanie symbolu tęczy, na który pracuje od dekad ruch LGBT, do zwiększania zysków – bez chęci zaangażowania się w nasze problemy jako wciąż wykluczanej grupy?
W moich oczach komercjalizacja tęczy, która się dzieje, jest kompletnie niepowiązana z ideą Pride. Nie chodzi tylko o firmy, ale również o niektóre organizacje na Zachodzie, które organizują Parady. Coraz więcej w tym zarabiania pieniędzy, a mniej walki o prawa, tolerancję czy równość. Podszywanie się pod idee LGBT, mówienie o równości lub pokazywanie tęczowej flagi w reklamie – nic nie znaczy, jeśli firma nie podejmuje konkretnych działań. Wielu producentów często nie wie, jakie wartości i cele przyświecały tęczy, nie wiedzą, co stało się 52 lata temu w Nowym Jorku i jak bardzo musieliśmy walczyć o to, by dziś tęcza była tym, czym jest – symbolem różnorodności i akceptacji. Powinniśmy być na to czujni i weryfikować takie firmy.
A ty sam jak jesteś postrzegany w Nike?
Jestem chyba bardziej bezpośredni i szczery niż typowy Holender. (śmiech) Dwukrotnie też usłyszałem, że bycie gejem mi nie pomoże. Natomiast w ramach Pride Week chodziłem po kampusie pracowniczym w szpilkach, makijażu oraz w stroju jednorożca lub cekinowym kostiumie. Od tego momentu niektórzy w naszej firmowej siłowni przebierają się z daleka ode mnie, tak jakbym miał im coś zrobić. (śmiech) Serio – również w dużych korporacjach na Zachodzie są rzeczy, które wciąż wymagają poprawy.
Bycie gejem ci nie pomoże? Co to miało znaczyć?
Chodzi o karierę w międzynarodowej korporacji. Wizerunek geja jest powiązany ze stereotypem śmiesznego kolegi do wyjścia na imprezę, który sprawdzi się w marketingu jako osoba kreatywna. A jeżeli chodzi o umiejętności menadżerskie – nie da sobie rady. Co ciekawe, lesbijki są widziane zupełnie przeciwnie.
Znam osoby LGBT+, które w Nike są w szafie. Jeżeli nie chcesz z niej wyjść, bo jest to twój personalny wybór, każdy powinien to respektować, ale jeżeli boisz się wyjść z szafy, to znaczy, że gdzieś leży problem. I jeśli takie incydenty zdarzają się w Holandii, to jak jest w Rosji czy Turcji?
Czy są w Nike wyoutowane osoby LGBT+ na wysokich stanowiskach menadżerskich?
Oczywiście. Na przykład Randy Lyons, który jest Senior Directorem działu technologii i co ciekawe 15 lat temu był prezesem PRIDE w USA, więc często wymieniamy się doświadczeniami. Jest więcej takich osób, a część pewnie dalej się nie ujawniła. Prowadzimy obecnie dyskusje czy powinniśmy określić procent osób na każdym poziomie organizacji, które będą reprezentowały mniejszość LGBT, podobnie jak kwoty dla płci. Tylko jak to określić w sprawiedliwy i reprezentatywny sposób? Sam mam mieszane uczucia na ten temat. I żeby było jasne – nie chodzi o to, żeby narzucić obowiązek zatrudniania takich osób na każdym szczeblu, ale o to żeby stworzyć warunki, w których każdy ma prawo się tam dostać. To wymaga zmian w mentalności oraz polityki zatrudnienia.
Wsparłbyś osoby z Polski, które być może chciałyby założyć w swej firmie sieć LGBT?
Z przyjemnością! Jeśli czyta nas ktoś, kto zastanawia się, jak to zrobić, od czego zacząć, jakich błędów nie popełniać i jak otrzymać wsparcie od przełożonych, niech śmiało pisze na mój e-mail: bartosz.wisinski@ gmail.com.
Tekst z nr 90/3-4 2021.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.